-Masz branie - powiedział Kise unosząc znacząco brwi, po czym wyrwał kolejne uderzenie przez głowę.
Ale się mu kiedyś odegram.
-Kise? - zapytał młody mężczyzna podchodząc pod okno od strony kierowcy. Wyglądał na zestresowanego. Ciekawe czy niepokoił go fakt, że żona odkryła kochankę, czy wie, że możemy zgłosić cały ten cyrk z taksówką na policje i dostanie mandacik... - D-Dlaczego przyjąłeś klientów? Przecież mówiłem, że masz PILNOWAĆ auta, a nie PRZYJMOWAĆ, haha...
-Takashi, bo - Kise chciał coś powiedzieć, ale kuzyn nie słuchał i chciał wybrnąć z całej tej sytuacji.
-Najmocniej państwa przepraszam, ale musimy jechać zatankować więc nie możemy państwa przyjąć - zakłopotanie było wypisane na jego twarzy i widoczne z każdym ruchem jaki wykonał
-W takim razie dlaczego pański kolega zaprosił nas do auta. Co ma pan na swoje usprawiedliwienie? - spytałam Kise udając, że go nie znam.
-Eeee ale jak to Yuuchi-
-Jak pan się do mnie odzywa?! Nie życzę sobie takiego traktowania! - ukradkiem zauważyłam zdezorientowaną minę Orlanda. Na jego miejscu też bym nie wiedziała co sie dzieje
-Kise! - krzyknął Takashi, na co chłopak speszył się troche. Niech go jeszcze ochrzani to może nauczy się nie zadzierać ze mną - Weźmiemy na siebie całą odpowiedzialność za państwa stracony czas - zwrócił się do nas
-Nie ma takiej potrzeby. Tak naprawdę przyjaźnie się z tym tutaj słonecznikiem - odpowiedziałam z uśmiechem wskazując na blondyna - A ty Kise zapamiętaj to sobie, następnym razem osobiście się zemszczę
-C-co? - mężczyzna był bardziej zdezorientowany niż wcześniej
-Jak zawiezie nas pan pod pewien adres to będziemy mieli czas odpowiedzieć wszystko
-Skoro jesteście przyjaciółmi Kise to czemu nie - odpowiedział i zamienił się miejscami z chłopakiem
Jadąc opowiedzieliśmy mu całą historie, a raczej te najważniejsze części, bo trasa nie była jakaś szczególnie długa
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak się dowiedziałam podczas tej drogi, żona Takashiego jest nieco pulchna i straaaasznie zazdrosna o męża. Nie pozwala mu rozmawiać z innymi kobietami. Opowiedział pewną historię kiedy to pewna nowa i młoda lokatorka z parteru zapytała go o atrakcje w okolicy, a on jako kulturalny facet wskazał jej dobre restauracje i inne ciekawe miejsca. Niestety jego żona Aldona (jest pół Polką dlatego taka zazdrosna) uważała, że wcale nie opowiadał jej o okolicy tylko umawiał się na randkę. No i przez coś takiego nie dostał obiadu... Przez następne dwa dni. Biedny Takashi...
Wracając do teraźniejszy:
- Mam nadzieję, że wszystko już będzie dobrze Yuuta! - powiedział Takashi parkując pod domem moich wujków, skąd miałam zabrać swoje rzeczy
-Będzie dobrze Yuuchi! - krzyknął Kise machając mi na pożegnanie
-Teraz mam Orlando więc się nie boje! - odpowiedziałam szczerząc się. Ciesze się, że Akashi sie o mnie martwi i doceniam to. - Powodzenia z żonką Takashi! - dodałam na co mężczyzna odpowiedział głośnym śmiechem po czym odjechali
-Dobra, teraz czas na pakowanko!
Podeszliśmy pod drzwi od domu i zapukałam. Wiem teoretycznie tam mieszkałam, ale zawsze czułam się dziwnie wchodząc tam bez pukania, zwłaszcza po tak długiej nieobecności.
Czekamy... i czekamy... i czekamy...
Nikt nie otworzył. Pewnie są w pracy jak zwykle. Nie będę tu czekała do ich powrotu bo bym sie nie doczekała.
Wyciągnęłam pęk klucz z tylnej kieszeni i wsadziłam jeden z nich do zamka. Przekręciłam pare razy i drzwi otworzyły się.
Zdążyłam zajrzeć do środka i widok jaki tam zastałam zszokował mnie, a mężczyzna, który kilka sekund później zawołał nas powiedział coś czego się nie spodziewałam...
---------------------------------------------------------------
Z maratonu nici :/
/Panda
![](https://img.wattpad.com/cover/126571002-288-k128405.jpg)
YOU ARE READING
Mów Mi Pani Akashi - KnB - Akashi x OC
Любовные романыNazywam się Yuuta Enko i mam 16 lat. Całe moje życie to jeden wielki pech, który przyczepił się mnie niczym rzep swetra. Mimo to są w moim życiu szczęśliwe chwile. Chociażby przyjaciele z Pokolenia Cudów z którymi znam się od gimnazjum i mój narzec...