Coś ci nie pykło? Na luzie...zaraz coś jeszcze się zepsuje

264 19 11
                                    

1. Przez okres zawieszenia, osoba zawieszona ma zakaz uczęszczania do klubu, do którego należy.

Gdy przeczytałam ten punkt momentalnie zamknęłam książkę i odrzuciłam na łóżko. Złość mnie roznosiła od środka..

Niby jeszcze nie należę do żadnego klubu, ale HALO!! Miałam taki zamiar!!

No nic, poczekam te dwa tygodnie i się zapisze gdy moja kara minie. Przynajmniej będę miała czas na trening w zakresie własnym. Chodzi mi tutaj oczywiście o rozpakowywanie zupek na czas lub jedzenie dwóch kebsów na raz.

Mniejsza, spojrzałam na godzinę. Była 19:34. SERIO?! No to nieźle mnie ta "szkolna lektura" wciągnęła. Postanowiłam, że pójdę i sprawdzę co z Akashim bo przecież przepadł jakiś czas temu i nie daje oznak życia.

Już miałam chwytać za klamkę, ale drzwi same się otworzyły. Stał w nich Seijuro

-O, właśnie miałam cie szukać - zaczęłam pierwsza

-Ale ja jak zwykle wygrałem, bo znalazłem cię pierwszy - odpowiedział Sei z chytrym uśmieszkiem. A to gnida! Skubany tak lubi wygrywać, że wszędzie dopatrzy się konkurencji - a właśnie, chciałem ci powiedzieć, że muszę wyjść na jakiś czas. Zapewne najprędzej wrócę jutro

-SERIO?! O tej godzinie?! - wkurzyłam się, nie powiem, ale nie była to czysta złość. Bardziej połączenie złości i zawiedzenia

-Interesy.. -powiedział cicho chłopak, jakby chciał mnie przekonać

-No dobra rozumiem. Skoro ciebie nie będzie to wracam do siebie

-Jesteś zła? - zapytał Akashi smutnym głosem. Naprawdę miałam ochotę go trochę podręczyć, ale skoro wzywały go interesy to raczej nie był to odpowiedni moment na moją zabawę

-Nie nie jestem. Po prostu trochę mi smutno z tego powodu, no ale przecież nic na to nie poradzisz. Zresztą sama siedzieć nie chce

-Jest już trochę ciemno więc może jednak zostaniesz? - próbował przekonać mnie chłopak

-Nope. Wracam do chaty. Bajo - powiedziałam po czym pocałowałam Seijuro i wyszłam.
Chłopak oczywiście odwzajemnił pocałunek, ale nic nie powiedział. Jedynie pomachał mi i poszedł w przeciwnym kierunku do mojego.

~~~~~~~~~~~

Szłam do bramy przez jakieś 10 może 15 minut. Faktycznie było ciemno, a przecież nie była to jeszcze noc.
Gdy w końcu minęłam Henryka, wiedziałam że czeka mnie conajmniej godzina drogi do domu.
Dobrze, że chociaż wzięłam słuchawki.
Puściłam jedną ze swoich ulubionych piosenek i wsłuchałam się w nią totalnie. O ile tak można nazwać moment, w którym nie skupiasz się na niczym innym jak na lecącym utworze..

~~~~~~~~~~~~~~~

Po jakimś czasie znudziła mnie ta piosenka. Oczywiście nie na zawsze! Po prostu już dzisiaj jej raczej nie posłucham, bo chyba jebne. To tak jakbyś był na karuzeli. To i to odtwarzasz na nowo, aż na końcu puszczasz bełta na najbliższą osobę. Problem taki, że będąc na karuzeli masz w kit dużo ludzi do wyboru przez co możesz podjąć decyzje kogo obrzygać. Ja aktualnie jesteeeem... No właśnie... Gdzie?

Serio.... Zgubiłam się... Patologia lvl 997

Rozejrzałam się i zobaczyłam kogoś w kapturze. Lekko się wystraszyłam.
Yuuta bosze, przestań! Serio będziesz się bać każdej osoby, którą spotkasz w nocy (bo było już coś koło 21) i która zachowuje się dziwnie stojąc po drugiej stronie ulicy i patrząc się... Prosto na ciebie...

K.U.R.W.A. prawie się zesrałam. To było tak bardzo creepy, że gdybym była tu sama to bym chyba zaczęła spieprzać...HALO!! PRZECIEŻ JA JESTEM SAMA!

Zerwałam się do biegu.

Przez to, że się zgubiłam nie wiedziałam, w którą stronę mam iść żeby dojść do domu, więc postanowiłam cofnąć się tą ścieżką, z której przyszłam.

Nie dziwota, że uciekłam. Przecież kto normalny nie bał by się zakapturzonego typa stojącego o 21 na ulicy. Na dodatek patrzył się na mnie!
Zapewne sobie myślisz, że to jest dziwne, że widziałam jak się patrzył na mnie. Faktycznie, nie widziałam, ale czułam to tak samo bardzo jak czuję smak moich włosów w buzi.
Jebany wiatr!

~~~~~~~~

Biegłam przez dobre pare minut. Może coś koło siedmiu? To nie było tak, że wszędzie były ciemno w choi, po prostu miało się ograniczoną widoczność, dlatego mniej więcej widziałam, że biegnę tą samą drogą.
Zatrzymałam się aby odsapnąć. Ugięłam się i zaczęłam łapczywie łapać oddech. Biegłam prawie sprintem więc się zmęczyłam trochę.
Będąc w takiej pozycji postanowiłam spojrzeć w kierunku, z którego uciekłam.

Zamarłam... Stał tam... Mniej więcej w takiej odległości jak wcześniej... To nie jest normalne...
Miałam wtedy tylko jedną myśl, no w sumie to dwie. Pierwszą było pozostać bez ruchu. Drugą natomiast był telefon.
Bardzo powoli sięgnęłam do tylnej kieszeni, w której go trzymałam.
Odblokowałam go - jebać że zaświecił się po dotknięciu ekranu - i wybrałam numer Seijuro

Już prawie nadusiłam na słuchawkę, gdy nagle wydobył się znajomy mi, a zarazem znienawidzony dźwięk, który oznaczał, że baterie chuj jasny strzelił. Po chwili telefon zgasł...Za-je-bio-za.

Nie tylko brak baterii był straszny. Dosłownie parę sekund później ten zakapturzony kolo ruszył biegiem w moim kierunku...

---------------------------
Zebrałam się w sobie i jest rozdział...

Miłego czytania!!

/Panda

Mów Mi Pani Akashi - KnB - Akashi x OCWhere stories live. Discover now