8

1.3K 61 1
                                    

Sherlock wyszedł z Watsonem na wieczór kawalerski. Usiadłam wygodnie na kanapie w salonie i zabrałam się za czytanie jednej z książek, leżącej na półce Holmesa. Zrobiłam herbatę i owsiankę z jagodami. Boję się trochę zjeść tego, ponieważ leżało to koła gałek ocznych, lecz jestem bardzo głodna, że zjem ową potrawę, niezwarzając gdzie to przebywało. Wypiłam napój zanim ostygł i zjadłam szybko posiłek, próbując nie myśleć, gdzie leżały składniki. Zaczęłam czytać książkę, która omawiała co to jest dedukcja. Po czasie oczy zaczęły mi się same zamykać i usnęłam nad lekturą.
Obudziły mnie głośne śmiechy i rozmowy mężczyzn. Otworzyłam powoli oczy, ujrzałam Sherlocka i Johna na fotelach. Mieli na czołach poprzyczepiane kartki, Watson miał napisane Madonna, a szatyn swoje imię i nazwisko.
-Co się dzieję- spytałam, zarzucając koc, którym ktoś musiał mnie przykryć jak usnęłam.
-Atria idź dalej spać gramy. Nie widzisz!!-powiedział Sher pijany. Napisałam do Mary wiadomość, by przyjechała po Johna.
-Jestem ładną kobietą-zapytał Wotson.
-Tak. Czy posiadam duszę- zapytał Sherlock. John chwilę się zastanowił.
-Tak. Nie. Czasami-odpowiedział niższy z mężczyzn. Sherlock nic nie odpowiedział- Czy jestem Madonną.
-Tak-odpowiedział roześminy szatyn.
Wzięłam do ręki jedną kartę z mojej tali i ułożyłam ją wygodnie w ręku. Po czym rzuciłam nią w Sherlocka.
-Ej co ty robisz-zapytał poważnie szatyn.  
-Co się stało, że jesteście w domu-zapytałam, Loczek pokręcił dłonią i odezwał się do przyjaciela.
-To kim jestem?
-Sobą. Teraz odpowiadaj-powiedziałam zakładając ręce na piersi. Mężczyzna zmarszczył brwi i zdjął karteczkę z czoła.
-Byliśmy w barze, a później u klijętki.
-W takim stanie-zapytałam nie dowierzając.
-Był tak pijany, że zwtmiotował u niej-powiedział Watson śmiejąc się z poczynań szatyna.
Do pomieszczenia weszła blondynka i miło się do nas uśmiechnęła.
-John czas na nas-powiedziała i podeszła do narzeczonego. Pomogła mu wstać i zeszli razem po schodach. Sherlock popatrzył się na mnie i uśmiechnął.
-Chodź ciebie też trzeba zaprowadzić do pokoju-po moich słowach szatyn wstał i podszedł do mnie. Widząc jego chód podeszłam do niego i położyłam jego rękę na swoim ramieniu. Zgasiłam lampkę w pokoju i powoli skierowaliśmy się do jego sypialni. Trochę nam zajęło dotarcie do jego pokoju, bo zachaczaliśmy o każdą ścianę.  Zmęczona położyłam Sherlocka na łóżku i pomogła zdjąć mu buty. Dalej już poszło łatwiej. Mężczyzna sam zdjął marynarkę i koszulę. Gdy położył się na łóżku, przykryłam go kołdrą. Miałam zamiar już wychodzić z pokoju szatyna, lecz zaczął coś mówić pod nosem.
-Co mówisz-zapytałam, podchodząc do mężczyzny.
-Zostań ze mną-powiedział klepać miejsce obok.
-Muszę iść do siebie-powiedziałam. Sherlock przejechał palcem po moich wargach mówiąc "ciii". Wzruszyła ramionami i chciałam odejść, lecz detektyw zdążył złapać mnie za rękę.
- No zostań ze mną.
Wzruszyła ramionami i położyłam się na łóżku. Sherlock przykrył mnie kołdrą. Leżałam do mężczyzny plecami, a on kreślił wzorki na nich, bawił się moimi włosami, a na sam koniec wtulił się we mnie i poszedł spać. Zamknęłam oczy, lecz przez długi czas nie mogłam zasnąć i patrzyłam się bez jakiegokolwiek celu w okno przedemną. Czym dłużej tak leżała tym bardzej stawałam się senna. Odwróciłam się do Sherlocka i wtuliłam się w jego nagi tors.

Nie ze mną te sztuczkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz