19

780 30 2
                                    

Siedziałam w salonie przeglądając coś w internecie. Sherlock jest na miejscu, gdzie miał odbyć się kolejny napad związany z popiersiami Margaret Thatcher. Nie było go już kilka godzin. Nagle usłyszałam hałas dochodzący z  mojej sypialni. Odłożyłam laptopa na stolik kawowy i powoli wstałam. Cicho weszłam do pomieszczenia, gdzie  w półmroku dostrzegłam sylwetkę mężczyzny, który stał przy oknie.
-Witaj szmato-powiedział znajomy mi głos-Mam wreszcie szansę by zemścić się na tobie Atrio i Rosamumd za zdradę-wysyczał Ajay.
- Nie zdradziła nikogo. Nie wiedziałam, że żyjecie. Z Mary spotkałam się rok temu-mężczyzna zbliżył się do mnie.
-Gówno prawda-rzucił się na mnie z nożem. Zablokowałam jego ruch, niestety przez zmęczenie, Ajay powalił mnie na ziemię. Wymiana ciosów trwała kilka minut. Nagle usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi. Mocniej uderzyłam mężczyznę ale zdążył wbić mi nóż w podbrzusze.
Ajay szybko podniósł się z ziemi i wyskoczył przez okno. W tym momencie w pokoju pojawił się Sherlock z Mary. Zapalili światło w pomieszczeniu. Przytrzymywałam nóż dłońmi.
-Atria wszystko dobrze-zapytała blondynka.
-Był tu Ajay-powiedziałam cicho i pokazałam ranę.
-Atria dzwonię po karetkę-powiedziała i wybrała numer. Lekko się zachwiałam i zaczęłam osuwać się po ścianie. Na szczęście Holmes mnie złapał i położył na łóżku. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i straciłam przytomność.

Obudziłam się w białej, szpitalnej sali. Obok mnie siedział pochylony Sherlock trzymający mnie za rękę. Musiał siedzieć tu kilka godzin, świadczą o tym zagięcia na koszuli, która jest zawsze idealnie uprasowana. Dotknęłam mojego ukochanego po jego burzy loków .
-Obudziłaś się-powiedział smutno.
-Co się stało-zapytałam narzeczonego.
-Zaraz powinien przyjść lekarz i wszystko Ci powie-pogłaskał mnie delikatnie po dłoni. Wstał i poszedł  po doktora.
-Jak się Pani czuję-zapytał mężczyzna  w fartuchu.
- Dobrze nieraz bywało gorzej -odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Proszę pani podczas akcji ratującej pani życie, udało się zatamować krwotok i nie powinno być żadnych komplikacji ale nie udało nam się ocalić pani dziecka-oznajmił bez uczuć lekarz-Przykro mi.
Po moim policzku spłynęło kilka pojedynczych łez. Gdy zdążyłam się przekonać do wizji bycia matką, musiałam je stracić. Holmes mnie przytulił i delikatnie gładził po plecach. Do pomieszczenia weszła Mary wraz z Johnem. Podeszli do nas i mnie mocno przytulili. Dobrze, że mam takich ludzi przy sobie.

____________________________________

Wiem znienawidzicie mnie za ten rozdział, lecz coś musi się stać, by coś nowego mogło powstać.

Nie ze mną te sztuczkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz