Po standardowych badaniach puścili mnie. Wiedziałam, że czeka mnie rozmowa z Sherlocka, który na pewno wszystko powie Watsonowi. Z gabinetu lekarza poszłam do pokoju, w którym leży Holmes po operacji. Zaczepiłam doktora wychodzącego z pokoju detektywa.
-Proszę Pana i co z nim-zapytałam doktora.
-Jeśli nie jest pani z nim spokrewniona nie mogę udzielić żadnych informacji-powiedział oschle mężczyzna.
-Jestem jego narzeczoną-użyłam kłamstwa ale musiałam porozmawiać z mężczyzną i dowiedzieć się co mu jest.
-Dobrze. Więc pacjent miał ogromne szczęście, że przeżył. Prawie go straciliśmy podczas operacji, lecz pani narzeczony jakby walczył o swoje życie i nie chciał odejść z tego świata- wytłumaczył lekarz. Po moich policzkach leciały łzy, nie mam pojęcia czemu szybko je starałam i weszłam do środka. Na łóżka leżał przytomny Sherlock, a obok siedział John.
-Hej-powiedziałam prawie nie słyszalnie.
-Atria masz przekichane. Pierwsze słowo jakie powiedział Shrlock po obudzeniu to było twoje imię-zaśmiał się Wotson. -Dobra to ja już was zostawię samych. Usiadłam obok detektywa i spojrzałam na niego.
-Płakałaś-podniósł rękę i dotknął mojego policzka. Ja tylko poruszyłam twierdząco głową- Specjalnie strzeliłaś tak by mnie nie zabić-kolejny raz poruszyłam głową.
-Przepraszam-podniosłam się, lecz mężczyzna chwycił mnie za rękę. Usiadłam z powrotem.
-Intrygujesz i cały czas mnie zaskakujesz. Przez to jesteś taka pociągąca-powiedział Sherlock.
-Holmes chyba Ci morfina padła na mózg i bredzisz-powiedziałam lekko się śmiejąc.
-Mówię prawdę- powiedział lekko się unosząc.- Jak wrócę do domu to inaczej pogadamy-powiedział z cwaniackim uśmiechem.
-Zobaczymy. Coś jeszcze chcesz mi powiedzieć.
-Mary była u mnie i kazała nic nie mówić Watsonowi, ale ty dobrze wiesz, że ja mu wszystko powiem.
Skinęłam głową i wyszłam z pokoju.
Na korytarzu minęła mnie Janinę z gazetami w ręku. Widziałam jak wchodzi do salki, gdzie leżał detektyw. Było słychać jej krzyk i mocne zamknięcie drzwi. Do domu chciałam wrócić na pieszo. Zanim doszłam na Baker Street dostałam telefon, że Sherlock uciekł ze szpitala. Zaczęło się poszukiwanie. Dostałam od nieznanego mi numeru wiadomość, w której był zapisany adres "Leinster Gardens" atrapa budynku. Wiedziałam, że wiadomość jest od Sherlocka. Szybkim krokiem ruszyłam na wyznaczony adres. Na miejscu docelowym czekał na mnie Sherlock rozmawiając z kimś przez telefon. Wyświetlał na domnie zdjęcie Mary ze ślubu. Kazał wejść osobie do budynku. Zaczął tłumaczyć jej wszystko i kazał jej strzelić. Wtedy złapał mnie za rękę i wprowadził do fasady domu. Mary popatrzyła się na nas.
-Manekin dobry pomysł Sherlocku-zwróciła się do detektywa, która nadal trzymał moją dłoń.
-Atria nie zabiła mnie z dwóch metrów. Zastosowała chirurgiczny strzał-oznajmił jej Holmes.- Wezmę te sprawę.
-Jaką-zapytała blondynka.
-Waszą sprawę. Dlaczego od razu do mnie nie przyszłyście-zapytał socjopata patrząc na mnie, a później na Mary.
-Bo John nie może się dowiedzieć, że go okłamałam-odpowiedziała ze łzami w oczach.
- Chciałam zapomnieć o starym życiu-powiedziałam cicho. Sherlock się na mnie spojrzał.
-My porozmawiamy później Atria- powiedział przejeżdżając po moim policzku dłonią.
-Sherlock chcę chronić Johna przed moją przeszłością i zrobię wszystko by się o niej nie dowiedział.
-Przykro mi. Nie byłem dla ciebie tak przewidywalny-powiedział i zapalił światło. Mary się odwróciła i zobaczyła Johna.
-Wiedziałaś-zapytała się z żalem w głosie. Skinęłam głową przecząco.
-Teraz wyjaśnijcie sobie wszystko.
Sherlock wyprowadził mnie z budynku i szliśmy wolnym krokiem do domu.
-Ty nie zmieniłaś ani imienia ani nazwiska. Czemu- zapytał się Holmes.
-Po ostatniej wspólnej akcji każdy myślał, że zginęłam i nie było sensu zmieniać danych. Tylko trochę wygląd. Ścięłam włosy i zaczęłam je kręcić. Mocniejszy makijaż i inny styl ubierania. To wszystko wystarczyło by mnie nikt nie rozpoznał. Używając dedukcji nauczyłam się korzystać z iluzji. Zaczęłam okradać ludzi podczas występów i tak do puki cię nie poznałam-odpowiedziałam Sherlockowi. Zdążyliśmy dotrzeć pod mieszkanie.
-Jesteś taką fascynującą osobą, ale naszą rozmowę jeszcze skończymy, bo zaraz Państwo Watson się zjawi-oznajmił otwierając mi drzwi. Usiedliśmy na kanapie i czekaliśmy na przyjaciół.
-Holmes wyglądasz strasznie. Dobrze się czujesz-zapytałam zmartwiona.
-Potrzebuje morfiny. Skończył mi się zapas-powiedział.
-Nie mam morfiny-powiedziałam do detektywa. Detektyw zgarną moje włosy za ucho. Zbliżył swoją twarz do mojej i złączył nasze usta w delikatnym i pełnym uczucia pocałunku. Po czasie pogłębił go i poprosił swoim językiem o dostęp do moich ust, a ja mu to dałam. Nasze języki walczyły o dominację. Pocałunek z każdą chwilą stawał się coraz bardziej agresywny. Jego ręce powędrowały na moje plecy, a moje dłonie w jego włosy. Przeszkodziło nam chrząknięcie Watsona.
-Nie przeszkadzamy- zapytał John.
-Tak przeszkadzacie- powiedział trochę zły Holmes. Szturchnęłam lekko mężczyznę.
-Dobra teraz mam pytanie- powiedział John z groźną miną.- Czy wszyscy, których znam to psychopaci.
-Tak-odpowiedziałam równo z Sherlockiem.
- Dobrze, że to wyjaśniliśmy-powiedział Sher.
-Zamknij się-wrzasnął John, aż podskoczyłam. Sherlock objął mnie i ręką zaczął jeździć po plecach.
-A ty-odezwał się do blondynki-co takiego zrobiłem w życiu, żebym na ciebie zasłużyć.
-Wszystko...
-Jeśli jeszcze coś powiesz, to zaraz nie będzie ci potrzebna morfina-zagroził Holmes'owi.
- Jesteś lekarzem wojskowym. Nie wytrzymałeś miesiąca bez włamania do meliny i pobicia. Twój najlepszy przyjaciel jest socjopatą rozwiązując zagadki, by nie być na haju. Nasza gospodyni prowadziła kartel i tańczyła na rurze. John jesteś uzależniony od pewnego stylu życia. Pociągają cię niebezpieczne sytuację i lubisz jak otaczają cię tacy ludzie. To takie dziwne, że kobieta, którą kochasz pasuje do schematu. Moja też pasuję do schematu-popatrzyłam się na Holmesa z nie dowierzaniem.- Porozmawiamy o tym później.
-Moja nie miała być taka-Mary słysząc słowa męża posmutniała.-Czemu?
- Bo ją wybrałeś.
-Kim ona jest w tej chwili-zapytałam Johna.
-Dobra niech będzie po waszemu-powiedział Watson.-Jak zawsze- postawił krzesło między dwoma fotelami-Siadaj-powiedział do blondynki.
-Dlaczego-zapytała Mary.
-Tu siadają ludzie, którzy są naszymi klientami. Masz wszystko powiedzieć-oznajmił oschle John.
Mężczyzna usiadł na swoim miejscu, a Sherlock pociągnął mnie na jego fotel przez co siedziałam na boku skórzanego mebla. Mary zajęła krzesło i położyła na stole nośnik pamięci z napisem A.G.R.A. Doskonale wiedziałam co znajduje się na nim.
-Co na nim jest-zapytał Watson.
-Wszystko o mojej i Atri przeszłości-powiedziała Mary.- Jeśli mnie kochasz nie czytaj tego w mojej obecności, bo jak skończysz to już nie będziesz mnie kochał-powiedziała smutno Mary.
-Ile już wiesz o nas?
-Widząc to co potraficie pracowałyście w wywiadzie. Ty masz akcent, a Atria nie. Magnussen zna wasze sekrety i to powód, dla którego chciałyście go zabić. Dlatego zaprzyjaźniłaś się z Janine-przedstawił nam Holmes.
-Kto to mówi-odpowiedziała blondynka.
-Magnussen wie o rzeczach, za które dostałybyśmy dożywocie-powiedziałam.
-I chciałyście go zabić-oznajmił Watson.
-Zasłużył sobie- powiedziałam w obronie Mary.
-Jak mogłem nie dostrzec tego, że ożeniłem się z morderczynią- powiedział spokojnie John.
-Zauważyłeś. On ma rację taki styl Cię pociąga-powiedziała kobieta.
-Chcecie odzyskać dokumenty-zapytał detektyw.
-Chcesz nam pomóc-zapytałam zdziwiona.
-Uratowałaś mi życie i zależy mi na tobie- drugą część zdania prawie bezgłośnie powiedział. Popatrzyłam na niego zdziwiona. Cały dzień mówi o tym. Coś z nim się stało.
-Co-zapytał John zdziwiony.
-Zastosowała strzał chirurgiczny, a Mary zadzwoniła po karetkę-oznajmił Holmes.
-Ja zadzwoniłem po karetkę-zaprotestował Watson.
-Nieprawda statystyczna karetka jedzie osiem minut, a znalazłeś mnie po pięciu minutach i pewnie bym umarł.- powiedział Sherlock, a do salonu weszli ratownicy. Mężczyzna chciał się podnieść ale stracił równowagę. Załapałam go i pomogłam wstać.
-Mam krwotok wewnętrzny-powiedział detektyw.
-Ty idioto-powiedziałam, patrząc się na niego gniewie.
- Czy ta piękna pani może jechać z nami-powiedział Holmes.
Ratownicy się zgodzili i pojechałam z nim do szpitala. Siedziałam przy nim w sali.
-Atria jesteś moim słabym punktem-powiedział Sherlock.
-Miło to słyszeć-powiedziałam smutno.
-Nie w takim sensie. Zależy mi na tobie i Cię Kocham-mężczyzna powiedział mrucząc pod nosem wyznanie.
- Czy ja dobrze słyszę-zapytałam.
-Tak Kocham Cię-powiedział detektyw.
-Ja Ciebie też-powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-Uf dobrze to usłyszeć-powiedział spokojnie Holmes z głupkowatym uśmiechem. Nie wiem czy wypowiedziane słowa przez niego były prawdą, czy spowodowane duża utratą krwi.
CZYTASZ
Nie ze mną te sztuczki
FanfictionSherlock spotyka na swojej drodze nad wyraz inteligętną iluzjonistkę. Dziewczyna wykorzystuje dedukcję i iluzję do okradania ludzi podczas jej występów na ulicy. Młody Holmes zostaje jej ofiarą przez swoją arogancję wobec szatynki, lecz przy następn...