14

1.1K 48 0
                                    

Jechaliśmy autem na lotnisko, gdzie mieliśmy się spotkać z Sherlock'iem.
Zatrzymaliśmy się przed samolotem i wyszliśmy. Państwo Watson podeszli do detektywa.
-Zajmuj się nim-powiedział Sherlock do Mary.
-Wpędzę go w kłopoty-oznajmiła mu blondynka śmiejąc się.
-Patrząc na to, że to moje ostatnie spotkanie z Watsonem. Chcę porozmawiać z nim na osobności. Weszliśmy do samolotu. Weszłam do toalety. Schowałem tam strój stewardesay. Upiełam włosy, ubrałam strój i mocno się pomalowałam kontaktując twarz i użwając azjatycką technikę makijażu. Załatwiłam sobie pracę na pokładzie samolotu troszkę nielegalnie, ale ten fakt pominiemy. Poczekałam aż wszyscy wyjdą i zostanie sam personel. Za długo czekać nie musiałam, szybko wyszłam z pomieszczenia i wczułam się w rolę. Dostałam wiadomość z zapytanie, gdzie jestem, bo Sherlock chcę ze mną pogadać. Napisałam szybko, że nie mam siły i chęci do rozmowy z nim. Usłyszałam, że reszta wchodzi na pokład. Wszyscy zajęliśmy swoje miejsca. Po wylocie poszłam wypełnić swoje zadanie jako personel samolotu.
-Panie Holmes czy chce Pan coś do picia lub jedzenia-zapytałam patrząc miło na mężczyznę.
-Nie dziękuję- powiedział smutnym głosem patrząc za okno.- Ma pani bardzo podobny głos do mojej ukochanej-dopiwiedział i na mnie zerknął. Miło się uśmiechnęłam do mężczyzny.
-Co ty tu robisz do cholery-zapytał trochę zły.
-Lecę z Tobą-powiedziała siadając przed nim.
-Jak wylądujemy wracasz do domu- krzyknął, uderzając reką o stolik. Wstałam z siedzenia i poszłam do miejsca dla personelu. Nagle zadzwonił telefon i poprosili o rozmowę z Holmesem. Poszłam zanieść mu telefon.
-Ktoś do Ciebie zdwoni- oznajmiłam i czekałam aż skończy rozmowę.
-On wrócił-powiedział detektyw.
-Kto??
-Miroarty. Musimy wrócić.
Zabrałam telefon, poszłam poinformować pilotów o powrocie do Londynu i zajęłam swoje miejsce. Pod koniec lotu poszłam sprawdzić co robi. Siedział na fotelu i coś mruczał pod nosem. Dotknęłam jego ramienia w celu poinformowania go o lądowaniu. Niestety Sherlock nie zareagował. Sprawdziłam czy nic mu nie jest. Przeszukałam kieszenie i znalazłam jakieś opakowanie.
-Holmes ale z Ciebie idiota. Zażyłeś jakieś narkotyki ćpunie i przedawkowałeś-powiedziałam do siebie. Nic tu nie zrobię. Gdy wylądowaliśmy na pokład wszedł brat Sherlocka i Watsonowie.
-Co z nim jest-zapytał głośno zły Mycroft.
-Przedawkował coś -powiedziałam.
-Miałaś go pilnować tępa...-wrzasnął na mnie starszy Holmes.
-Nie krzycz na nią-usłyszałam głos Sherlocka. Wyszłam z samolotu, lekko uderzając Mycrofta barkiem i skierowała się na postuj taxi. Nie miałam zamiaru słuchać jak mnie wyzwa ten zadufany buc.Weszłam do jednej i podałam kierowcy adres mieszkania. Dojechałam dość sprawnie na Baker Street. Zapłaciłam mężczyźnie i weszłam z pojazdu. Weszłam do swojego pokoju i zdjęłam uniform. Założyła getry i bluzę z suwakiem. Poszłam do salonu i wzięłam jakąś książkę, by chodź na chwilę odstresować się. Usiadłam na kanapie i przykryłam się kocem. Po kilku godzinach czytania, przeszkodził mi Sherlock stojący w drzwiach.
-Przepraszam za swoje zachowanie w samolocie-powiedział z żalem w głosie, lecz ja nic mu nie odpowiedziałam.-Nie chciałem, żebyś leciała, bo miałem już nie wrócić i nie przeżyć do końca misji. Przestraszyłem się, że może coś Ci się stać-powiedział i usiadł obok mnie. Pogładził mnie po plecach. Ja dalej udawałam, że jestem zajęta książką. Wziął w dłonie moją twarz i pocałował. Oderwała się od niego.
-Chciałam dobrze ty na mnie nawrzeszczałeś, a później twój brat burak. Nienawidzę jak ktoś drze się na mnie- powiedziałam zdenerwowana.
-Rozumiem. Nie będę podnosił na Ciebie głosu więcej.
Pocałował mnie ponownie. Na początku delikatnie ale z każdą sekundą pocałunek stawał się co raz bardzej agresywny. Sherlock zaczął wstawać, lecz nie przestał mnie całować. Oplotłam nogi w okół jego brzucha. Ręce detektywa powędrowały na moje pośladki, a moje dłonie w jego włosy. Zaczął powoli iść w kierunku swoje sypialni. W czasie tej drogi kilka razy zaliczyliśmy ściany. Gdy weszliśmy do pokoju Sherlock położył mnie na łóżku i zaczął rozsuwać moją bluzę pod, którą nic nie miałam. Holmes był zadowolony tym faktem i szybko zrzucił moją bluzę na ziemię. Powoli zaczął schodzić z pocałunkami niżej. Zaczęłam rozpinać guziki koszuli. Mężczyzna zdjął ją z siebie i zsunął ze mnie getry. Zostałam w samych koronkowych majtkach.
- Dobrze dziś wybrałaś-powiedział całując mnie lekko po brzuchu. Holmes powoli zaczął zdejmować ostatnią część moje garderoby. Gdy już się jej pozbył, zaczął zdejmować swoje spodnie. Pomagłam mu w tym. Gdy byliśmy oboje nadzy oddaliśmy się rozkoszy, która mogłaby trwać wiecznie. Sherlock był bardzo delikatny i stanowczy w tym co robił.

Nie ze mną te sztuczkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz