10

4.3K 286 35
                                    

Z westchnięciem zerknąłem na śpiącego Jimina. Naprawdę nie chciałem by słyszał moją rozmowę z mężczyzną, którego oczywiście nie chciałem wylać z pracy bo był naprawdę dobrym pracownikiem jednak chciałem się dowiedzieć co takiego dzieje się u niego w życiu czy nawet domu, że jest tak rozkojarzony. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi. Podniosłem głowę znad papiery i wydukałem ciche "proszę" i po chwili w moim gabinecie był już Choi Sungjae. Ukłonił mi się.

- Dzień dobry - posłał mi delikatny uśmiech a ja poprosiłem go, żeby usiadł i westchnąłem przecierając twarz dłońmi. Naprawdę nigdy nie lubiłem tak długich rozmów ze swoimi pracownikami bo większość kończyło się utratą przez nich posady.

- Ostatnimi czasy jesteś strasznie rozkojarzony - odparłem - Czy mógłbyś mi powiedzieć jaki jest tego powód? Naprawdę nie chce cię zwalniać bo jesteś moim ulubionym pracownikiem i porządnym jednak zastanawia mnie co takiego się stało, że jesteś strasznie nieobecny. Czy mógłbym znać powód?

- Cóż - zmieszał się i chwile wahał - Mam niemałe problemy. Właścicielka naszego mieszkania chce je sprzedać, a my nie mamy gdzie się przenieść... - spuścił głowę na swoje dłonie. Tego się nie spodziewałem i w tym momencie zapragnąłem mu pomóc w jakikolwiek sposób, aby był szczęśliwy i w pracy nie mylił papierów. 

- Powiedz mi ilu pokojowe jest wasze mieszkanie? - potarłem skroń opuszkami palców obserwując go.

- Dwu jednak - wziął głęboki wdech - Mamy jeszcze jedno dziecko w drodze... Ja naprawdę potrzebuje tej pracy panie Jeon, więc proszę niech pan mnie nie zwalnia...

- Nie mam zamiaru cię zwolnić - pokręciłem głową. Dobra tego trzeciego dziecka kompletnie się nie spodziewałem. Przez chwilę zastanawiałem się jak mogę mu pomóc jednak do głowy wpadł mi jeden pomysł.

- Dam ci premię oraz zamieszkasz z żoną i dzieciakami w apartamentowcu. Będę płacił ci teraz więcej bo wiem, że potrzebujesz tych pieniędzy bardziej niż ja - zerknąłem na swój zegarek - Jesteś wolny. Spakujcie się z rodziną i jutro po was przyjadą moi ludzie, którzy zawiozą was do nowego domu - posłałem mu szeroki uśmiech. W jego oczach mogłem wyczytać, ulgę i szczęście.

- Jestem panu naprawdę wdzięczny panie Jeon - wyszeptał podnosząc się i kłaniając mi chyba z dziesięć razy. Machnąłem tylko ręką śmiejąc się cicho.

- To drobiazg - odparłem - A teraz leć do rodziny - puściłem mu oczko i tyle go widziałem. Nie żałuje tego co zrobiłem i byłem z siebie nawet dumny.

My sweet cat || KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz