Four.

778 50 0
                                    



         W ciszy obserwowała jego każdy krok, widziała, jak odłącza zasilanie, jak walczy z kolejnymi strażnikami, sama robiła to samo zanim docierali do niego. Widziała, jak wchodzi do celi w których ich trzymają, zobaczyła, że są tam wszyscy poza Wandą, mogła to przewidzieć, ktoś z niej zdolnościami musiał mieć lepszą ochronę niż pozostali, doskonale pamiętała drogę do specjalnej celi w której kiedyś ją trzymali a dziś mogła być tam Wanda, wiedziała, co mogli jej tam zrobić, miała jedynie nadzieje, że jej to nie spotkało.

       Gdy ja zobaczyła, zamarła, Wanda leżała skulona w mały kłębek w rogu celi, na szyi, nadgarstkach i kostkach miała założone kajdanki, nie zwykłe kajdanki, tego Natasza była pewna. Wanda nie była sobą, niby była przed nią jednak jakby była nieobecna, Natasza próbowała znaleźć zasilanie do kajdan, Wanda ją obserwowała, ale nic nie powiedziała, nie reagowała na nią, prawie jakby jej nie poznała. Natasza w końcu znalazła panel zasilający, po chwili słyszała kroki, kilku mężczyzn, szli szybko, ale nie biegli, rozpoznała głos Sama wiedziała, że po nią idą, zdążyła odłączyć zasilanie i ukryć się w ciemnym koncie, nie chciała się mierzyć teraz z resztą. Widziała przerażone miny na ich twarzach, gdy zobaczyli Wandę.

- Wanda, to my, zaraz cię stąd wyciągniemy, już jesteś bezpieczna. – powiedział Steve, Wanda nie nic nie powiedziała, intensywnie wpatrywała się w tylko w róg, w którym stała Natasza.

- Wanda, możesz wstać? Jesteś ranna? - pytał Clint, jednak dziewczyna dalej milczała, Steve zdjął kajdanki i wziął Wandę na ręce, jednak ona ciągle patrzyła na Nataszę nie mówiąc nic.

- Cap, musimy się śpieszyć, coś za łatwo nam idzie, coś jest nie tak. – powiedział Clint, rozglądając się po pokoju

- Transport czeka na nas na dachu- powiedział Steve

- Jak to załatwiłeś, kto ci pomaga- zapytał Scott a.k.a. Ant-Man

- Sharon, twoja nowa dziewczyna znowu Ci pomogła- zapytał Sam, na co Steve się zaczerwienił. Natasza widziała zdziwienie na twarzy Clinta i poczuła dziwne ukucie w środku, zazdrość, była nowym uczuciem dla Nataszy, uczuciem, na które nigdy nie powinna sobie pozwolić.

- T'Challa, na razie to jedyna bezpieczna opcja. – powiedział Steve urywając temat.

        Wakanda, Natasza wiedziała, że Steve ma racje, tam będą bezpieczni, obserwowała, jak wychodzą, w międzyczasie powaliła jeszcze kilku strażników, widziała, jak odlatują, dopiero wtedy złapała oddech, zadzwoniła do Fury'ego, powiedziała co się wydarzyło i kazała skierować tam Laure i dzieci. Fury kazał jej też lecieć do Wakandy, jednak wiedział, że Natasza się na to nie zgodzi. Musiała zniknąć, zapaść się pod ziemię i próbować odwlec nieuniknione.

        T'Challa pomógł Steve'owi w uratowaniu przyjaciół, czuł się winny ich aresztowaniu, pomylił się i próbował zabić Jamesa, myśląc, że to on jest winien śmierci jego ojca. Udostępnił nie tylko schronienie dla Kapitana i jego przyjaciół, ale obiecał im ochronę, nikt nie miał wstępu do Wakandy bez jego zgody ani nikt bez jego wiedzy nie mógł kraju opuścić. Czuł się jeszcze bardziej winny, gdy zobaczył Steve'a z Wandą na rękach i resztę wchodzących na pokład samolotu, ruszyli do Wakandy gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi, obserwował jak Kapitan ostrożnie kładzie Wandę na siedzeniu samolotu, jak Clint okrywa ją kocem, a Sam podaje jej wodę. Dopiero teraz zauważył jak blisko byli ci ludzie, byli dla siebie jak rodzina, a on przyczynił się do jej rozpadu, obiecał sobie, że zrobi wszystko by naprawić swój błąd.

- Natasza...- powiedziała cicho Wanda, na co wszyscy zamarli

- Wanda, Nat tu nie ma- przerwał Steve- jesteś bezpieczna- na jego twarzy widać było ból i zmartwienie.

- Kontaktowała się jakoś- zapytał równie zmartwiony Clint, na co Steve przecząco skinął głową

- Natasza...- powtarzała Wanda, próbując powiedzieć coś więcej, ale nie miała na to siły, po raz pierwszy od kilku dni zasnęła, wtedy dopiero pozostali zaczęli rozmawiać.

- Gdzie jest Bucky? – zapytał Sam

- Bezpieczny, w Wakandzie, wrócił do Kargo, stwierdził, że na razie to najbezpieczniejsza opcja dopóki mają na nim kontrolę.

- Moi ludzie pracują już nad przywróceniem, jego wspomnień- wtrącił T'Challa

- Jeżeli mogę zapytać waszą wysokość- powiedział Clint- co spowodowało, że zmienił Pan zdanie?

- Popełniłem błąd, teraz staram się go naprawić.

- Jestem ci za to bardzo wdzięczy- powiedział Steve- wszyscy jesteśmy.

- Obawiam się, że nie wszyscy Kapitanie, niestety prawda wyszła za późno na jaw i przez mnie Panna Romanoff jest również, poszukiwana.

- Natasza? Przecież była po stronie Starka? – zapytał Sam

- Puściła mnie i Bucky'ego na lotnisku, gdyby nie ona nie udałoby nam się uciec.

- Tak, niestety ja zgłosiłem jej zachowanie do generała Rossa, od tamtej pory nie wiem co się z nią stało. Pan Stark mówił, że była w szpitalu, ale później zapadła się pod ziemię.

- Typowa Natasza- skomentował Sam

- Czy jest szansa na zdobycie bezpiecznego komputera- zapytał nerwowo Clint

- Tak w pałacu, zostanie wam udostępniony dostęp do bezpiecznej sieci, będziecie mogli skontaktować się z rodziną.

- Musimy ją znaleźć- powiedział Clint, bardziej do siebie niż do reszty.

- Myślisz, że ma kłopoty- zapytał Steve

- Natasza ma zawsze kłopoty, ale teraz jest sama, nie ma S.H.I.E.L.D. nie ma Avangersów, a ona złamała protokół, tak Steve, Natasza ma kłopoty i to duże. – powiedział Clint, teraz już zirytowany.

- Natasza znała konsekwencje, wiedziała, że łamiąc protokół, łamie prawo, mogła go nie podpisywać- powiedział Sam widząc poczucie winy Kapitana

- Naprawdę myślisz, że Natasza ma wybór, wszystko jest jednym wielkim pozorem, Natasza była jednym z najbardziej poszukiwanych zabójców w historii SHIELD, to że dołączyła do nas, było jej jedynym warunkiem przeżycia, dla niej to nie jest decyzja z cyklu wierze w protokół czy nie, to jest decyzja przeżyję czy nie. – krzyczał Clint- Teraz nie ma na sobie wyroku więzienia, teraz ma na sobie wyrok śmierci. Znowu.

- Nie rozumiem- wymamrotał pod nosem Steve- dlaczego nie powiedziała, dlaczego to ukryła

- Znasz ją Steve, nienawidzi, kiedy ktoś jej pomaga, kiedy ktoś jej współczuje, wierzy, że sama sobie poradzi, ale obawiam się....

- Za chwilę lądujemy, zapnijcie pasy- przerwał rozmowę pilot.

- Boisz się, że co...?- zapytał cicho Steve, bojąc się odpowiedzi.

- Że już jej więcej nie zobaczymy.

     Po tych słowach zapadła cisza, Natasza nie była najbardziej otwartą osobą na świecie, ale mimo to miała wśród nich przyjaciół, rodzinę. A teraz była sama, ta myśl przerażała nie tylko Clinta, ale i Steve'a i Sama. T'Challa słyszał całą rozmowę, nie wiedział, że jego postępowanie, coś co uważał za swój obowiązek, doprowadzi do śmierci agentki Romanoff, mimo wszystko darzył ją sympatią a przede wszystkim szacunkiem za jej zdolności, talent, oddanie sprawie i lojalność wobec przyjaciół. W ciszy obserwował pozostałych, widział na ich twarzach smutek, zmęczenie, ale przede wszystkim strach.

One last Time.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz