Fifteen.

655 41 0
                                    

Długo nikogo nie zauważyli, szli ostrożnie, ale śpieszyli się, gdy w końcu Tony zaważył strażników, Bucky ruszył pierwszy do ataku, niezwykle cichego, walczył jak Natasza teraz to widzieli, zawsze w cieniu, zabijał po cichu. Clint w ostatnich wili zastrzelił, strażnika zanim wszczął alarm.

B: Ubierzcie się w to- podał im kurtki strażników, za bardzo rzucały się w oczy. Założyli kurtki wszyscy po za Tonym, szedł w środku, osłaniali, jego rzucający się w oczy strój. Bucky nienagannym rosyjskim wszczął alarm po drugiej stronie budynku, zyskali kilka minut, w ukryciu słyszeli jak strażnicy kierują się w stronę zachodniej części budynku. Poczekali aż przebiegła ostatnia fala straży ruszyli przeszukiwali pokój po pokoju, większość była pusta, w kolejnej części korytarza zauważyli strażników, pilnowali czegoś, mieli szanse. Ruszyli do ataku czterech pierwszych nie było problemem, jednak, pojawiało się ich coraz więcej, nie mogli się wycofać, byli zbyt blisko.

B: Musimy się podzielić! Steve! Clint ! szukajcie jej my zostaniemy tu.

Ruszyli przez kolejne korytarze, powalając kolejnych strażników, stanęli przed ostatnim pokojem w korytarzu, Steve wywarzył drzwi, na metalowym stelaży wisiała kobieta, jednak przez jej obrażenia nie wiedział czy to ona, podszedł bliżej zamarł.

C: Nat! – krzyknął i podbiegł do niej, Steve zaraz do niego dołączył, zniszczył kajdany, opadła bezwładnie w ramiona Clinta, który głaskał ją po głowie i obejmował, była ledwo żywa.

S: Mamy ją! – skontaktował się z pozostałymi

T: Wycofujemy się! Czas ucieka, długo ich nie zatrzymamy.

Steve spojrzał na Clinta, ten przytaknął pozwolił, żeby Kapitan wziął ją na ręce, był silniejszy, szybszy mieli większe szanse. Wybiegli z pokoju, Natasza mamrotała coś pod nosem, co nie miało sensu, musieli się śpieszyć, gdy dotarli do pozostałych, zauważył przerażenie na ich twarzach, nie mieli na to czasu, musieli uciekać, nie pomogą jej jak zostaną walczyć, czas na zemstę przyjdzie, ale jeszcze nie teraz. Otaczało ich coraz więcej strażników, byli pod ostrzałem.

S: Weź ją i zawieź w bezpieczne miejsce- krzyknął do Tonego, nie chciał jej zostawiać, nie teraz, ale musiała być bezpieczna, osłaniał ją jak mógł, swoim ciałem, i tarczą, ale jeżeli została by postrzelona, było by po wszystkim nie przeżyłaby kolejnej utraty krwi. Tony zrobił co mu kazał.

Walczyli jeszcze kilka minut zanim udało im się wydostać z bunkru, tam czekał już na nich Coulson, gdy tylko drzwi za nimi się zamknęły, ruszyli do Wakandy, Tony powiadomił króla, że potrzebują szybkiej pomocy medycznej. W tym czasie badali ja na pokładzie samolotu, Clint trzymał ją za rękę, był przerażony tym co widzi, Tony rzucił się w wir zadań, aby tylko nie myśleć, Sam zaszywał ranę w kącie, Bucky nieruchomo na nią patrzył. Steve nie wiedział co ze sobą zrobić, Natasza miała tyle ran, że ledwo ja poznał, był wściekły na ludzi którzy jej to zrobili, wściekły na siebie, że nie znalazł jej wcześniej, chociaż był w tym miejscu dwa dni temu, mógł jej oszczędzić dwa dni cierpienia. Siedział na tyle blisko by ją obserwować, ale nie przeszkadzać medykom, mieli jeszcze godzinę lotu, pozostali byli cali, powierzchowne rany, nic groźnego. Bucky był nerwowy, nie odzywał się, nie ruszał.

S: Wszystko w porządku, jesteś ranny?

B: Nie, wszystko okej.

S: Przecież widzę, że nie, co się dzieje.

B: Widziałem go.

S: Kogo?

B: Ivana, tak myślę, to on sprowadził ją tam, to on jej to zrobił, zawsze uważał, że Natalia jest jego własnością, myślałem, że go zabiłem, a on tam był...

S: Jesteś pewien, że to był on?

B: Nie, ale czy nikt już normalnie nie umiera?

Steve prawie się zaśmiał, prawie, jednak jego myśli ciągle były gdzie indziej. Natasza leżała przed nim, ale jakby jej nie było, widział jak lekarze podłączają ją do kroplówki jak zaszywają rany, miała w sobie super serum, a jednocześnie jest stan był krytyczny, co się tam wydarzyło co oni jej zrobili.

Gdy dotarli do Wakandy, zespół medyczny już czekał, natychmiast zabrali ją na operację, wszyscy na nią czekali, nie zdążyli jej zobaczyć przed operacją. Wanda pytała, co z nią, ale gdy tylko spojrzała na Clinta wiedziała wszystko, nie musiała nawet czytać w jego myślach, żeby wiedzieć. Mieli to wypisane na twarzy. Operacja trwała kilka godzin, czekali razem, w ciszy, gdy jeden z lekarzy w końcu wyszedł, powiedział, że jej stan jest krytyczny, ale na razie stabilny, wprowadzili ją w śpiączkę, żeby nie doprowadzić do zmian w mózgu. Powiedział o jej obrażeniach uszkodzona śledziona, złamana lewa kostka, obydwa nadgarstki, liczne rany kute, wybite barki, liczne siniaki i otarcia, ślady rażenia prądem, byli przerażeni, co oni jej tam zrobili, jakim cudem to przeżyła. Jednak wszystko w nich pękło gdy lekarz powiedział o wielokrotnym wykorzystaniu seksualnym. Laura wtuliła się w męża, Wanda płakała na ramieniu Sama, Tony patrzył nie ruchomo w ścianę. Steve musiał wyjść, nie mogł tam stać nie mógł jej pomóc, a myśl o innych mężczyznach dotykających ją w ten sposób, doprowadzała go do szaleństwa. Poszedł na sale treningową, uderzał w worek treningowy, pomagało mu się to wyżyć, musiał gdzieś przelać tą złość.

Sam przyszedł do niego po jakimś czasie, gdy tylko go usłyszał, spojrzał na niego czekając na jakieś wieści, Sam jedynie pokiwał głową, że nic nowego nie wiedzą.

SW; Jak się trzymasz?

S: To nie ja leże w szpitalnym łóżku.

SW: Nie, ale jak dalej będziesz tak uderzał, to zaraz tam wylądujesz- Steve przestał, spojrzał na niego

S: Nie wiem co zrobić, nie umiem jej pomóc.

SW: Nikt z nas nie umie, ale teraz jest tu, jest bezpieczna, zajmują się nią świetni lekarze, musimy mieć nadzieje.

Steve nic nie powiedział, usiadł tylko na ławce, Sam usiadł obok niego.

SW: Pamiętam, jak po upadku SHIELD nie mogliśmy cię znaleźć, myśleliśmy, że po tobie, mijały kolejne minuty, a my nie mieliśmy nic, Nick kazał się wycofywać, Natasza się wściekła, nigdy wcześniej nie widziałem jej w takim stanie, nigdy później. Nakrzyczała na Nicka za ten pomysł, kazała ją wysadzić powiedziała, że trzeba przeszukać nabrzeże, miała rację, to ona cię tam znalazła, nie wyszła ze szpitala przez trzy dni. Dopóki jej nie zmusiłem, żeby chociaż wzięła prysznic, wyśmiała mnie, ale posłuchała- Steve uważnie słuchał, nie pamiętał jej ze szpitala- kilka minut po jej wyjściu obudziłeś się, napisałem do niej, powiedziała, żebym ci nie mówił, że była nie rozumiałem czemu, ale posłuchałem, więcej nie przyszła. Nigdy nie pytałem, dlaczego. Ale była tam, dopóki nie upewniła się, że jesteś bezpieczny.

S: Dlaczego mówisz mi to teraz?

SW: Chyba już wiesz dlaczego, ale jeżeli nie to powiem, teraz to ty musisz być przy jej boku, mimo tego, że może o tym nie wiedzieć. Miło jest usłyszeć, że ktoś na ciebie czeka, nawet kiedy dowiadujesz się o tym dużo później. Ktoś czekał.

Sam miał rację, miło było mu usłyszeć tą historię, kolejny raz dowiaduje się ile Nat dla niego zrobiła, wstał i poszedł do szpitalnego skrzydła, zapytał pielęgniarki czy może z nią posiedzieć, dała mu kilka minut. Wszedł do Sali ubrany w szpitalny fartuch, dopiero teraz ją widział, bez zaschniętej krwi, na ciele. Usiadł na krzesełku tuż obok niej, delikatnie objął jej dłoń.

- Już jesteś bezpieczna Nat, już cię nie skrzywdzą, nie pozwolę im na to, przepraszam Cię za wszystko, przepraszam, że nie pomogłem Ci wcześniej, przepraszam za wszystko co cię spotkało, ale już Cię nie zostawię, będę tu, gdy się obudzisz, mam cię Nat, mam cię- wyszeptał i pocałował jej dłoń, dalej była delikatna jak ją zapamiętał, nie pozwoli jej już odejść nie tym razem.

One last Time.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz