Minęły trzy dni, odkąd wyciągnęli Nataszę z piekła, od trzech dni była utrzymywana w śpiączce, Steve od trzech dni praktycznie, nie odstępował jej ani na chwilę, Clint spędzał przy niej również dużo czasu, Sam i Laura dbali o to by co jakiś czas zjedli coś, wypili czy rozprostowali nogi. Tony spędzał dużo czasu w towarzystwie Króla, Nicka i Coulsona rozmawiali głównie o protokole, o tym co się wydarzyło, jak to naprawić, Generał Ross praktycznie codziennie dawał o sobie znać, wypytując go czy wie, gdzie są pozostali, gdzie on jest, co się dzieje. Tony zbywał go, nic mu nie powiedział, nie mógł zdradzić swoich przyjaciół po raz kolejny, widział co zrobili z nimi, to samo zrobili my z nim, gdyby złamał ustalenia, teraz to widział, teraz wiedział, że ten szalony świat w którym, żyli wymaga podejmowania szybkich decyzji, nie mogli czekać na czyjąś zgodę, nie mogli być pewni, że będą mogli robić to co uważają za konieczne, Nick i Coulson odbudowywali SHIELD może to było ich rozwiązanie, może to była ich szansa, może mogli działać tak jak na początku, tylko jak do tego wrócić. Wanda krzątała się po swoim pokoju, nie umiała znaleźć sobie miejsca, towarzystwa dotrzymywał jej Vision, tęskniła za nim, nie miał jej za złe tego jak go potraktowała przed bitwą w Berlinie, uratował jej później życie, nie rozumiała uczuć którymi go darzy, ale był dla niej ważny, równie ważny jak Clint, Steve czy Natasza, ale w inny sposób. Martwiła się o Nataszę, starała się do niej nie zbliżać, jej myśli były zbyt głośne, nie umiała powstrzymać się od czytania w jej umyśle, widziała co jej tam robili, przyprawiało ją to o mdłości, bała się, że mimo walki Natasza jak się obudzi nie będzie tą samą Nataszą którą znała, tą która, spędzała z nią godziny na rozmowach, tą która ją pocieszała po stracie brata, ta która z nią siedziała gdy Wanda nie mogła spać, dużo rozmawiały, ale to głównie Wanda mówiła o sobie o swojej przeszłości, o przeszłości Nataszy wiedziała tylko tyle ile wyczytała z jej wizji, tylko tyle na ile Natasza jej pozwoliła, jak okazało się później nie było to dużo prawie nic, jak można być blisko z kimś o którym prawie się nic nie wie. Martwiła się też o Steve'a, był zmęczony, ale odmawiał, gdy prosili go by odpoczął, bał się Wanda to wiedziała, bał się tego co i ona, że mimo, że ją znaleźli to ona nie będzie tą samą którą znali. Postanowiła mu jakoś pomóc, oni zawsze przy niej byli, gdy ich potrzebowała, teraz jej kolej, gdy weszła do Sali w której Nat leżała, Steve siedział sam, Clint musiał wyraźnie wyjść do rodzinny, Siedział na szpitalnym krześle, bacznie ja obserwował jakby bał się, że przegapi moment w którym się obudzi, trzymał jej małą dłoń, kciukiem głaskał jej kostki.
W: Wie, że tu jesteś- powiedziała cicho, Steve na nią spojrzał, uśmiechnął się lekko
S: Tak myślisz?
W: Słyszę ją, znaczy jej myśli, są bardzo głośne, dużo krzyczy, cierpi- oboje mieli zmartwione twarze- nadal nie czuje się bezpieczna, nadal myślami jest tam.
S: Czy możesz coś z tym zrobić? – zapytał nieśmiało, wiedział, że Wanda nie czuje się jeszcze pewnie ze swoimi mocami, po ostatnich wydarzeniach.
W: Mogę spróbować, ale Nat nie lubiła jak zaglądałam jej bez zgody do wspomnień.
S: Może mogłabyś, pokazać jej coś dobrego, coś gdzie czuła się bezpiecznie, gdzie wiedziała że nie jest sama. Myślę, że nie miałaby nic przeciwko temu.
Wanda wiedziała co powinna zrobić, nie mogła ufać swoim wspomnieniom, ani Nataszy, ale mogła wykorzystać jego wspomnienia, położyła swoją dłoń na jego dłoni, która trzymała cały czas dłoń Nataszy, kazała mu pomyśleć o momencie w którym wierzył, że Nat była szczęśliwa, bezpieczna. Tak też zrobił, po chwili Wanda była w bazie Avengersów, musiało to być już po wydarzeniach w Sokowi, była na piętrze Steve'a, rozejrzała się, z salonu słychać było odgłosy telewizora, poszła tam, Steve leżał na kanapie, na nim leżała Natasza, jej głowa wtulona w jego klatkę jego ręka obejmująca jej talię, oboje mieli zamknięte oczy, przez chwile myślała, że śpią, gdy:
N: Steve?...
S: Hymmm?
N: Dziękuję.
S: Za co? – dalej nie otworzyli oczu
N: Że nie uciekłeś?
S; Nie uciekłem?
N: Ode mnie, że nie widzisz tylko potwora...
S: Nat, rozmawialiśmy już o tym, nic co się tam działo nie było twoją winą, nie zasługiwałaś na nic co cię tam spotkało, nie jesteś potworem, jesteś bohaterem.
N: Miło, że mnie okłamujesz- zaśmiała się- nie muszę być bohaterem, ale nie mogę być tylko potworem- zapadła cisza, przytulił ją mocniej
S: Nigdy od ciebie nie ucieknę, tak łatwo się mnie nie pozbędziesz- czuł jej uśmiech na swoim torsie
N: Obiecujesz?
S: Obiecuje- zasnęli wtuleni w siebie, byli bezpieczni, nie byli sami, nie czuli zimna, ani pustki, byli w domu, to oni dla siebie byli domem.
Wizja się skończyła, gdy Wanda otworzyła oczy uśmiechnęła się do Steve'a, który miał czerwone policzki, ale odwzajemnił uśmiech.
W: To miłe wspomnienie, wasze się zastanawiałam co robicie, gdy znikacie za tymi drzwiami, Sam miał różne pomysły- zaśmiała się- jednak dalej nie rozumiem co łączy cię z tą blondynką?
Sharon, nie myślał o niej od tylu, dni był tak skupiony na Nataszy, czy ona też była w niebezpieczeństwie, w końcu ona też im pomogła, nawet nie sprawdził co się z nią dzieje. Dlaczego krzywdził, ludzi dookoła siebie, dlaczego nie widział tego, dopóki było za późno.
W; Na pewno nic jej nie jest, wiedzielibyśmy, gdyby coś się stało, Nick i Maria mają na wszystko oko, nie martw się.
S: Jak ty się czujesz? Ostatnie dni były szalone, przepraszam, że nie zapytałem wcześniej.
W: Dobrze, martwię się o nią- wskazała na Nat- ale wracam do siebie, nie musisz teraz się o mnie martwić, mam Visa, Sama, Clinta, Laurę, dzieciaki, jest dobrze.
S: Cieszę się. Powinienem sprawdzić co u Buckego nie widziałem go od wczoraj.
W: Jest nieźle, nie jest do końca sobą, ale jest spokojny, oddał rękę dla bezpieczeństwa, ale na razie nie miał, żadnych ataków, czasami pozwala mi szukać jego wspomnień, kilka znalazłam, jak piliście w jakimś barze z innymi ludźmi, była też, tam twoja Peggy. – Steve rozczulił się na wspomnienie o tych dniach- Byliście wtedy szczęśliwi, staram się pokazywać jak najwięcej dobrych wspomnień, ale za każdym razem, gdy zbliżam się do jego wspomnień z Nat, każe mi przestać.
S: Nie jest gotowy, nie wie, czy Nat chciałaby, żebyśmy wiedzieli i tak już nam dożo o niej powiedział, może nawet więcej niż ona sama. – siedzieli w ciszy, gdy monitory, do których podłączona była Nat zaczęły alarmować, do Sali wpadli lekarze, kazali im natychmiast wyjść, wyprowadzili ich, Natasza zatrzymywała się, po chwili wszyscy byli przed salą, czekali na jakiś wieści, przychodzili kolejni lekarze, podawali nowe leki, resuscytacja trwała już za długo, zabrali ją na kolejną operację. Lekarze nie wiedzieli co się dzieje, ciało Nataszy się nie regenerowało, choć powinno regenerować się szybciej, Tony próbował się skontaktować z doktor Cho, wysłali po nią samolot. Po kolejnej operacji stan Nataszy się ustabilizował, lekarze powiedzieli im, że następnego dnia będą ją wybudzać, żeby sprawdzić, czy nie doszło do zmian w mózgu. Steve i Clint znowu czekali w jej pokoju, znowu się martwili, nie mogli nic zrobić tylko czekać.
![](https://img.wattpad.com/cover/161016630-288-k722127.jpg)
CZYTASZ
One last Time.
Cerita PendekPo raz kolejny straciła wszystko. Po raz kolejny została sama. Wiedziała, że po nią wrócą, znowu zrobią z niej potwora. Jednak tym razem stanie się to na jej warunkach, jeżeli zrobi to dobrze będzie wolna, nareszcie wolna, musiała podjąć to ryzyko.