Nineteen

582 33 1
                                    

Poszli z nimi wszyscy, Wanda pchała jej wózek, nawet Bucky dołączył, po kilku minutach drogi byli na prywatnej plaży, przynależącej do pałacu. Było pięknie, na piasku rozłożyli koce, dzieci biegały razem z psem, Sam i Wanda grali we frisbee, Laura i Clint leżeli przytuleni, Tony razem z Visionem siedzieli w leżakach patrząc w horyzont, Bucky rozmawiał z T'Challą, Natasza leżała oparta o Steve'a, który trzymał rękę na jej tali, jej głowa leżała na jego piersiach, nogi miała zanurzone w piasek. Obserwowała ich wszystkich, cieszyła się z promieni słońca, które padały jej na twarz. Było idealnie, jeżeli tak miały wyglądać jej ostatnie dni, mogła się z tym pogodzić, bo może gdyby nie to nie byli by teraz wszyscy razem, nie przeżyła by tych chwil. Może to wszystko miało jakiś sens. Podbiegła do niech Lila

Lila: Ciociu pobawisz się z nami?

N: Nie, kochanie, jeszcze nie mogę z wami biegać- dziewczynka posmutniała

Lila: A ty wujku?

S: Myślę, że potowarzyszę cioci Nat

N: Oj, wujku nie daj się prosić- drażniła go- myślę, że jak posiedzę kilka minut sama, to nic się nie stanie.

Steve, wstał poszedł z Lilą, trzymając jej małą rączkę, Natasza musiała przyznać, że był to słodki widok, miała nadzieję, że kiedyś Steve będzie to miał, zasługiwał na to. Obserwowała ich przez chwilę, podciągnęła polana do klatki piersiowej i oparła o nie brodę. Życie które było przed nią, ludzie których kochała, wszyscy wyglądali na szczęśliwych, ona też, choć w głębi serca chciało jej się krzyczeć, myślała o słowach Wandy, że to nie sprawiedliwe, pamiętała co jej wtedy odpowiedziała, jednak Wanda miała racje, to nie sprawiedliwe, że gdy wreszcie mogła mieć normalne życie, to wszystko znowu zostanie jej odebrane. Ledwo zauważyła, kiedy koło niej usiadł James, przez chwilę nic nie mówił, nie patrzył na nią, obserwował ludzi do około

J: Dziwne uczucie...

N: Co masz na myśli?

J: Spokój... dawno nie czułem się tak spokojny...

N: To chyba dobre uczucie...

J: Tak, ale mam wrażenie, że to cisza przed burzą, że za chwilę to wszystko zniknie, wszystko się zawali.

N: Bardzo możliwe, ale nie pozwól by ten strach odebrał ci przyjemność tych chwil.

J: Przepraszam..., że nie wyciągnąłem Cię stamtąd wcześniej...

N: Daj spokój, może tak było lepiej, gdybyś to zrobił, nie poznałabym Clinta, nie dołączyła do SHIELD, nie poznałabym ich, jest dobrze James, jest dobrze.

J: Nie wiem, czy chcesz to wiedzieć, ale wróciłem po Ciebie, raz, ale wróciłem. – spojrzała na niego zdziwiona- Myślę, że to było w latach '80, nie trzymali mnie już wtedy w Rosji. Widziałem cię w studiu tanecznym, uczyłaś tańczyć, wyglądałaś na szczęśliwą, pomyślałem, że odnalazłaś swoją drogę, miałaś męża, obserwowałem Cię przez kilka dni, wszystko wyglądało dobrze, więc odszedłem, nie chciałem niszczyć ci życia. Powinienem był sprawdzić lepiej, powinienem był wiedzieć lepiej...

N: Przestań, nie wiedziałeś, ja też nie, oszukali nas, jak zwykle, mieli nad nami tą przewagę, że nie widzieliśmy różnicy między rzeczywistością, a kłamstwem. Nie mogłeś wiedzieć- uścisnęła jego dłoń, spojrzał jej prosto w oczy, uśmiechnęli się do siebie.

J; Śliwki...

N: Co?

J: Dałaś mi śliwkę, to był pierwszy ludzki gest, jaki ktoś zrobił w moim kierunku.

One last Time.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz