Prolog

1.3K 87 4
                                    

Nie znoszę tego, że ludzie traktują mnie jak porcelanową lalkę. Mam w końcu 19 lat i nie jestem dzieckiem. Śmierć rodziców to cios dla każdego człowieka.

 Każdego, dla którego Ci ludzie byli dobrzy, którzy przejmowali się losem swojego dziecka.

Jedynymi ludźmi, którzy się mną przejmują są moi przyjaciele, na których mogę zawsze liczyć.

Moi rodzice nie byli ideałami. 

Nie interesowali się mną, dla nich liczyła się tylko praca. 

Swoją obecność zastępowali mi pieniędzmi. 

Czy było mi to potrzebne?

Oczywiście, że nie!

Zawsze chciałam by po prostu byli przy mnie, żeby byli jak inni rodzice. Niestety, chyba zbyt wiele oczekiwałam od życia.

Teraz, już ich nie ma. 

Czy tęsknię? 

A kto by nie tęsknił? Jednak ja już dawno wyzbyłam się większości cech ludzkich, i to właśnie przez lub dzięki rodzicom.

Jestem niezwykle specyficznym człowiekiem, ale nie mam zamiaru się zmieniać.

Nie załamię się i nie będę siedzieć i płakać, bo moi rodzice zginęli. 

Trzeba się podnieść i iść dalej, mój płacz im życia nie wróci. 

Nie mogę pokazać, że jestem słaba, nie chcę żeby ludzie traktowali mnie tak jak teraz, jak lalkę. 

Wraz z pełnoletnością skończyło się moje "sielskie" życie. Od teraz muszę sama na siebie zarobić i uważać by nie wpakować się w kolejne bagno. 

Kolejne.... już niejednokrotnie miałam kłopoty z prawem, cóż, nie jestem grzeczną dziewczynką, a już na pewno nie jestem rozpieszczoną jedynaczką. 

Wiem jedno, na pewno nie zostanę w tym wielkim domu. Jak tylko będzie przekazany na mnie sprzedam go, a za pieniądze kupię coś mniejszego. Zacznę nowy rozdział w moim życiu. Jestem zdana na siebie. Praktycznie nie mam już rodziny, ale teoretycznie mam jeszcze babcię, jednak kontakt z rodziną rodzice zerwali jeszcze przed moimi narodzinami. Stwierdzili, że praca jest najważniejsza. 

W sumie, ja narodziłam się przez przypadek. Nie planowali dzieci, ale mimo wszystko matka nie usunęła ciąży. 

Biorąc pod uwagę zaangażowanie w moje wychowanie spisali się, a właściwie nasza obsługa spisała się na medal. Zawsze byłam ułożoną dziewczynką, która wykonywała wszystkie polecenia. Dopóki nie stałam się nastolatką.

Wtedy zauważyłam jak "bardzo kochają" mnie moi rodzice. 

Gówno ich obchodziłam. Zaczęłam się buntować i właśnie wtedy zaczęły się kłopoty z prawem. Drobne wybryki. Nic poważnego, starałam się nie podpadać ludziom "z góry". Co jak co, ale ja chcę jeszcze żyć. Udawało mi się to, dopóki Mike nie posunął się za daleko, mianowicie podpadł ludziom Jeff'a. Na szczęście tylko trochę go sponiewierali i zostawili, mi się natomiast upiekło, powiedzieli, że jak jeszcze raz się im nawiniemy to zajmą się i mną. Michael jest kompletnym idiotą, ale i tak go kocham. Jest najlepszym przyjacielem pod słońcem. 

 W tych czasach trzeba uważać na ludzi, nie można okazywać uczuć, bo to może nas zgubić.

***

Jeśli ktokolwiek to czyta, mam prośbę!!

Potrzebowałabym kogoś, kto zrobiłby okładkę. Jeśli to czytasz, i mógłbyś mi pomóc to proszę skontaktuj się ze mną. Będę wdzięczna.

FreedomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz