Już następnego dnia wieczorem Hemmings mógł wyjść ze szpitala. Zdecydowałam się po niego pojechać, bo Ash nie wiedział czy będzie miał czas, no i nadal był wkurzony na Luka za tą wczorajszą kłótnię.
- Cześć- uśmiechnęłam się, gdy tylko weszłam do jego sali. Nie miałam zamiaru mu wypominać wczorajszego dnia. Jakto powiedział mi Ash, każdego czasami przerośnie sytuacja, w której się znajduje, więc dlaczego ja miałabym być nadal zła na niego?
- Rose, ja naprawdę przepraszam. Nie chciałem. Byłem wkurwiony po tym wypadku, a jeszcze Ash...- jego oczy były pełne łez. Czy Luke poważnie się aż tak przejął tą sytuacją? Przerwałam mu, mocno się w niego wtulając. On nie potrzebował teraz kazań, tylko bliskości.
- Luke, nie płacz. Nic się nie stało. Nas wszystkich wczoraj ponisło. Przepraszam, że Cię zostawiłam- wyszeptałam chowając głowę w zgłębieniu między jego szyją, a barkiem.
- Kocham Cię- znowu padają te dwa słowa, a ja jestem pewna, że nie mogę na nie odpowiedzieć. Oczywiście kocham go, ale nie w ten sposób- i wiem, że jesteś tylko moją przyjaciółką. Pogodziłem się z tym.
- Lucas, jesteś moim przyjacielem, uwierz ja też Ciebie kocham- tyle mogłam mu powiedzieć.
- Tak wiem, i jestem Ci wdzięczny, że nie dawałaś mi złudnej nadziei- odsunął się ode mnie i nareszcie na jego twarz powrócił ten piękny uśmiech.
- Możesz mi powiedzieć, gdzie ostatnio znikałeś?- zapytałam w końcu, gdy opuszczaliśmy szpital. Luke lekko się spiął i potarł nerwowo kark- Czy coś się stało?
- Chodziłem do Sugar.- wyznał nieśmiało, a na jego twarz wpłynął nieśmiały uśmiech. Czyżby naprawdę sobie kogoś znalazł?- i to właśnie, gdy od niej wracałem potrącił mnie samochód.
- Z Sugar to coś poważniejszego?- ciągnęłam temat. Chciałam wiedzieć. Tak, byłam ciekawska.
- Nie wiem, może. Chciałbym...- coraz bardziej się rumienił, a ja w końcu wybuchnęłam śmiechem, na co Hemmo od razu zareagował- to nie jest śmieszne.
- Uwierz mi, jesteś bardzej czerwony, niż włosy Michaela. To jest śmieszne. Luke to nic złego, że kogoś pokochałeś- jeszcze kilka tygodni temu mówił, że mnie kocha, ale jestem naprawdę szczęśliwa, że znalazł sobie kogoś.
- Sugar jest naprawdę miła, a czasem sarkastyczna. Zupełnie jak Ty.- tym razem to Luke zaczął się śmiać.
- Jak wygląda? Jest ładna? Co ja gadam, na pewno jest ładna skoro Ci się podoba. Kiedy ją poznam?- zasypywałam go pytaniami, a on dalej się śmiał. Jedyne co zrobił to objął mnie ramieniem i ruszył w stronę Land Rovera, ktorym przyjechałam- odpowiesz mi w końcu?- udałam obrażone dziecko, a Hemmings się załamał.
- Z kim ja się zadaję- wzniósł ręce do góry, ale natrafił na dacj samochodu, przez co zawył z bólu. Jego zwichnięty nadgarstek dał o sobie znać.
- Żyjesz?
- Nie umarłem- odpwiedział i trzymał się nadal za bolące miejsce.
- To może powinnam Cię zostawić w kostnicy?- szturchnęłam go w ramię, za co zmroził mnie wzrokiem
- Czasami to Cię aż nienawidzę wiesz?- to się nazywa prawdziwa przyjaźń ludzie.
- Nie odbiegajmy od tematu. Jak wygląda Sugar?- pisnęłam i czekałam, aż Luke zacznie mi w końcu o niej opowiadać. Ten westchnął, ale zaczął:
- Ma długie brązowe włosy i takiego samego koloru oczy. Jest strasznie niska, ale to jest urocze, kiedy się do mnie przytula. Jej charakter też jest cudowny, bo tak bardzo podobny do mojego i Twojego. Jest taką mieszanką nas dwoje.- Ostatnie zdanie Hemmings wypowiedział dosyć cicho, a ja miałam obawy.
- Czy to dlatego, że jest podobna do mnie....- nie musiałam kończyć, bo Hemmo spojrzał na mnie.
- Z początku tak, ale z czasem zauważam różnice, a mimo to nadal mi się podoba. Z każdym dniem coraz bardziej. Zakochałem się i to chyba w końcu z wzajemnością- posłał mi ciepły uśmiech, a ja znów go przytuliłam. Byłam naprawdę szczęśliwa.
*
- Ash jesteś?- krzyknęłam, gdy w końcu dojechaliśmy do domu.
- W kuchni!- usłyszałm i od razu tam skierowaliśmy się z Hemmingsem.
- Czy Ty gotujesz?- Luke był wyraźnie zdziwiony. No cóż, to nie zdarzało się często.
- Spaghetti?- zajrzałam mu przez ramie, jednak on od razu odwrócił się w moją stronę, zamykając mnie w swoim uścisku.
- Nie tym razem. Zapiekannka makaronowo- serowa- wyszczerzył zęby, a ja wywróciłam oczami.
- Czyli makaron z serem z mikrofali?- dalej się z min drażniłam.
- O nie koleżanko. Teraz przegięłaś. Zwątpiłaś w moje zdolności kulinarne, a to ciost prosto w serce- cóż za aktor nam się znalazł. Nie dane mi było zaznać spokoju, ponieważ Ash zaczął mnie łaskotać. Nie zrobiło mi to żadnej różnicy, ponieważ HEJ, ja nie mam łaskotek.
- Jak to możliwe. Każdy ma łaskotki- Ash był zdziwiony? Czy on ma mózg 6-cio latka? O co ja w ogóle pytam. Przecież to jest oczywiste.
- Widzisz? Magia!- udałam zdziwienie, a Ash spokrzał na mnie, z mordem w oczach, ja tylkio cmoknęłam go w nos.
- Tak serio, to dlaczego gotujesz?- Hemmings zapytał schodząc ze schodów. Byłam tak zajęta Irwinem, że nawet nie zauważyłam, że go nie ma.
- Michael z Kate nas odwiedzą dzisiaj. Sam ich zaprosiłem.- chociaż raz Ash wykazał inicjatywę i to on ich zaprosł. Bywali u nas już kilka razy, ale zawsze to oni zapowiadali się, że wpadną. Coś mi tu nie pasowało....
- Jaką masz do nich sprawę?- spojrzałam podejrzliwie na Ashtona, a ten już wiedział o co mi chodzi.
-Jakim cudem? Skąd wiedziałaś, ze mam jakąś sprawę?- Jestem genialna. G e n i a l n a.
- Wrodzony talent Ash, a teraz gadaj.
- Jeff się wkurwił, że ludzie od niego odeszli. Od razu skojarzył fakty z nami i szykuje się do 'ataku' na nas. Trzeba wszystko obgadać z Michaelem. Oni też mogą być zagrożeni. Poza tym potrzebujemy pomocy Michaela.- Irwin znowu mnie przytulił, a ja poczułam jak Luke też się do nas przytula.
- Razem sobie poradzimy- powiedział i w takiej pozycji trwaliśmy przez kilka dobrych minut.
***
Tak słabego rozdziału jeszcze nie było. Kompletne dno, ale zbliżamy się do końca i to dlatego. Nigdy nie potrafiłam pisać zakończeń. Teraz to wychodzi.
No nic, mam nadzieję, że nikogo jednak nie zanudziłam na śmierć i mam też nadzieję, że w dobrych nastrojach weszliście w nowy rok.
Oby 2015 był lepszy od poprzedniego!
Cya xx
CZYTASZ
Freedom
FanfictionDziewczyna złapana w sidła niepozornego chłopaka.... Czy zwróci jej wolność? A może to właśnie w jego ramionach Rose poczuje się wolna....