Rozdział 3

1K 68 6
                                    

- Dlaczego nie chcesz ubierać innych kolorów, niż czarny?- Kate znowu zaczęła drążyć temat mojego ubioru 

- Mówiłam Ci to już wiele razy- nie będę jej po raz kolejny opowiadać historii mojego dzieciństwa i tego dlaczego ubieram się tak, a nie inaczej. Każdy przecież przechodzi przez okres nastoletniego buntu prawda? U mnie to trwa trochę dłużej niż u innych ludzi.

- Rozumiem, że chciałaś pokazać rodzicom w ten sposób, że cierpisz, z powodu ich braku zainteresowania, ale nie uważasz, że można by już z tym skończyć?- usiadła na skraju łóżka, co po chwili uczyniłam również ja

- Przyzwyczaiłam się do tego i trudno będzie to zmienić. To nie tak, że nie chcę. Nie mam nic przeciwko, mogłabym spróbować, ale musisz mi pomóc- uśmiechnęłam się, a moja towarzyszka bardzo się ucieszyła i ruszyła do garderoby, aby wybrać mi ubrania. Dzisiaj miałyśmy iść sprzedać mój dom, znaczy oprowadzić gościa, aby pokazać co jest w jakim stanie i takie ogółem pierdoły, więc Kate szuka czegoś odpowiedniego. Ja powinnam to robić, ale jak chce to może mi pomóc.

- Błagam Cię, nie  ubierz mnie tylko jak jakąś landrynkę- krzyknęłam wygodnie układając się na łóżku i czekając na powrót Kate z "jej świata"

- Płaskie buty czy na obcasie?- odkrzyknęła. Zazwyczaj chodzę w płaskich butach, ale nie mam nic przeciwko obcasom, które nie ukrywając ładnie wydłużają moje zgrabne nogi.

- A co mi tam, mogą być obcasy- mój telefon znowu się rozdzwonił. Na wyświetlaczu pojawił się już dobrze znany mi napis "zastrzeżony". Bardzo wcześnie dzwoni dzisiaj.

- Co dzisiaj tak wcześnie?- zapytałam od razu po odebraniu

- Powinnaś nauczyć się grzecznie witać- burknął najwyraźniej będąc dzisiaj w złym humorze

- Cześć Ashton, pasuje?- rzuciłam z irytacją, wstając z łóżka i jak to ja miałam w zwyczaju, zaczęłam chodzić po pokoju

- Powiedzmy. Dlaczego sprzedajesz dom?- zapytał po raz kolejny, takim tonem, że miałam wrażenie, że jakby stał obok mnie, z pewnością by się na mnie rzucił

-Skąd Ty to kurwa wiesz?- zatrzymałam się i próbowałam opanować, ponieważ Ashton już zepsuł mój dzisiejszy humor

- Mówiłem już, że dużo o Tobie wiem, a cały czas dowiaduję się czegoś nowego kochanie- jego ton zmienił się drametialnie w minutę. Ten człowiek, ma gorsze humorki niż ja, gdy mam PMS*

- Co Cię to właściwie obchodzi?- ten człowiek zaczął mnie nieziemsko irytować, ale nie mam pojęcia dlaczego, coś nie pozwalało mi się rozłączyć. Pieprzona ciekawość.

- Odpowiadaj jak Cię grzecznie pytam!- krzyknął już zapewne zdenerwowany tak samo jak ja

- Ty to nazywasz grzecznością?- prychnęłam czym go jeszcze bardziej rozjuszyłam

- Odpowiadaj!- teraz to już zdzierał gardło do tego telefonu, a ja sama sobie gratulowałam w myślach, że to ja byłam powodem jego irytacji

- Jakbym uznała, że to Twoja sprawa to bym Ci powiedziała, ale cóż- nie dokończyłam ponieważ Ashton mi przerwał

- Jesteś bardzo irytująca- westchnął, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech

- Wiesz, odpowiadam na Twoje pytania tak samo jak Ty na moje 'kochanie'- powiedziałam słodko i już wiedziałam, że człowiek po drugiej stronie telefonu jest już dawno na skraju wytrzymałości. Co ja pieprzę, on już dawno jest wkurwiony na maxa.

- Pożałujesz tego- rzucił i się rozłączył.

1:0 dla mnie Ashton, niech ten człowiek się w końcu ode mnei odwali, czy ja, aż tak wiele oczekuję?

FreedomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz