Rozdział 11

641 51 4
                                    

Rozdział pisany w narracji trzecioosobowej. Enjoy!

*

Nadszedł dzień, na który Ashton jak i Rose czekali.

Ashton przygotowywał się do tego od dłuższego czsu. Chciał mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. Wszystko było gotowe. Luke był gotowy. Ashton również.  To dziś Irwin chciał porwać Rose. Długo głowił się nad tym w jaki sposób mógłby to zrobić, ale ostatecznie stwierdził, że Hemmings mu pomoże. Ash zdecydował się na substancję usypiającą, którą nasączy zwykłą szmatkę. Rose nawet nie spodziewała się tego, co ją czeka.

No właśnie Rose. Ona również nie mogła doczekać się 18. Nie mogła doczekać się tej godziny, w której ten przystojny chłopak zawita do jej domu. Ona również chciała, aby wszystko poszło po jej myśli. Szkoda jednak, że miała zupełnie inne plany niż Ashton. Ona już od godziny 16 zaczęła się przygotowywać. Mimo tego, że nigdzie nie mieli wychodzić, Rose postanowiła się wystroić. Specjalnie założyła czarną, zwiewną sukienkę z koronkowym wycięciem na plecach. Nie była to zbyt kameralna sukienka.

Była po prostu ładna. Była godzina 17:45, a Rose biegała po domu jak szalona sprawdzając, czy aby na pewno wszędzie jest czysto i czy wszystko jest przygotowane. Ashton w tym czasie powtarzał z Luke'iem wszystkie szczegóły ich planu. Hemmings miał wyłączyć prąd w domu Rose, gdy Ashton do niego zadzwoni. Nie było to trudne zadanie, gdyż cała instalacja była na tyłach domu i nie było trudno się tam dostać. W tym czasie Ashton uśpi Rose.

Chłopcy byli pewni, że ich plan powiedzie się w 100 procentach. Gdy Luke zaparkował pod domem Cooper Ashton zapukał do drzwi  ostatecznie się poprawiając. Hemmo w tym czasie zniknął z jego pola widzenia. Irwin nie czekał długo, a w drzwich pojawiła się śliczna brunetka ubrana w czarną sukienkę. Wyglądała pięknie, a gdy odwróciła się, by wpuścic go do domu Ashton musiał walczyć ze sobą, by nie patrzeć cały czas na jej pośladki, które idealnie opinała sukienka. Musiał to przyznać. Rose była niezwykle gorąco.

- Ślicznie wyglądasz- szepnął Ashton, przytulając Rose i całując ją w policzek na przywitanie. Rose wymamrotała ciche podziękowanie i oblała się rumieńcem, które dodawał jej uroku. Niewiele mówiąc Rose udała się do kuchni, natomiast Ashton do salonu.

Nie chciało mu się czekać na dziewczynę, więc sam zaczął wybierać film jaki mieli dzisiaj obejrzeć. Wybór padł na "Transformers", ponieważ Ash bardzo nie chciał oglądać jakichś romansideł. Gdy Rose wracała z kuchni, Ashton właśnie uruchamiał film.

Rose tak zapatrzyła się na skupionego Irwina, że prawie wylała napoje, które niosła na tacy, jednak dość szybko się opamiętała i powróciła na ziemię. Cooper musiała przyznać przed samą sobą, że Ashton jej się spodobał. Imponowało jej jego poczucie humoru, sposób w jaki się do niej zwracał, a w szczególności podobał jej się cały Irwin. Gdy Ashton włączył film, a Rose przyniosła wszystkie przekąski z kuchni w końcu usiedli na kanapie, w dogodnej dla nich odległości.

W miarę upływu czasu oboje zaczęli się rozluźniać, co za tym idzie atmosfera również nei była już taka napięta. Ashton korzystajac z okazji, iż Rose bardzo spodobał się film, poinformował ją, że idzie do toalety. Tam zadzwonił do Hemmings'a, że jest już gotowy. Odczekał chwilę, aż Młodszy chłopak wyłączy prąd, a sam z telefonem oświetlającym drogę w jednym ręku oraz bandamą nasączoną jakimś usypiającym płynem schodził do salonu. Gdy był już blisko Rose usłyszał ciche przekleństwo skierowane zapewne w pustą przestrzeń, które było po prostu wyładowaniem frustracji.

Korzystając z nieuwagi Rose, Ashton podszedł do niej od tyłu i w bardzo szybkim tempie zakrył jej usta oraz nos bandamą. Na początku dziewczyna krzyknęła i zaczęła się szarpać, jednak po chwili to wszystko ustało, a dziewczyna usnęła. Ashton zadzwonił do Luke'a, aby pomóg mu z dziewczyną oraz włączył prąd.

Już po minucie światło znów się świeciło, a Hemmings pojawił się w progu salonu. Gdy tylko zobaczył kim jest dziewczyna, zamarł. Nie wierzył wsłanym oczom. Na kanapie leżała śpiąza Rose Cooper. Jego dawna znajoma z liceum. Doskonale pamiętał Rose, mimo tego, że w klubie, gdy był zamroczony alkoholem jej nie poznał. To była jego Rose. Patrząc ze zdziwieniem na Irwin'a wziął dziewczynę na ręce i udał się z nią do samochodu, podczas gdy Ashton zostawiał wiadomość, by nie martwili się zniknięciem Rose, gdyż wyjechała z Ashtonem na drobne wakacje. 

Chłopcy wsiedli do samochodu i ruszyli w długą drogę do Melbourne, gdzie będą mieszkać przez najbliższy czas. Droga mijała im całkiem szybko, dzięu muzyce nieustannie grającej w radiu. Hemmings'a jednak martwił fakt, że gdy dojechali do Melb Rose nadal spała jak zabita. Miał nadzieję, że dziewczynie nic nie jest.

Podczas, gdy Ashton witał się z Jai'em, który czekał na nas w ich domku letniskowym, gdzie mieliśmy mieszkać, Luke zaniósł Rose do jej sypialni. Delikatnie położył ją na łóżku, następnie sprawdził, czy w oknach na pewno nie ma klamek ( tak, dla bezpieczeństwa Ash wykręcił klamki z okien w pokoju Rose oraz w łazience, w jej sypialni) i udał się do swoich kolegów uprzednio zakluczając śpiącą dziewczynę.

Rose przespała jeszcze godzinę i obudziła się o godzinie 1 w nocy. Cała głowa ją bolała i kompletnie nie miała pojęcia gdzie do cholery się znajduje. Ostatnie co pamięta to film z Ashtonem, brak prądu oraz jakąś szmatę na twarzy. Potem już tylko ciemność. Rozglądając się po pokoju ni mogła dostrzec prawie nic, ze względu na panujący mrok. Zapaliła światło i dokładnie rozejrzała się. Nic nadzwyczajnego. Łóżko, szafa, okno, stolik w kącie, oraz okna. Okna bez klamek.

Były też drzwi, które prowadziły do łazienki. Rose z braku czegokolwiek na ból głowy przeszukała całą łazienkę, jednak nic nie znalazła, ale widząc się w lustrze przeraziła się.  Podpuchnięte oczy, potargane włosy i podwinięta sukienka. Nie miała jednak żadnych obrażeń na ciele, co chociaż trochę ją pocieszyło.

Ponieważ głowa bolała ją niemiłosiernie krzyknęła o pomoc. Nie wiedziała dlaczego. Chciała tylko coś na ból głowy. Nie liczyła nawet na jakąkolwiek reakcję. W końcu była pierwsza w nocy. Jakże wielkie było jej zdziwienie, gdy drzwi zaskrzypiały sygnalizując, że ktoś jednak do niej przyszedł.

Jeśli myślała, że to już koniec niespodzianek jak na jeden dzień, to teraz po prostu doznała szoku absolutnego. W drzwiach stał Lucas Robert Hemmings. Jej bliski przyjaciel ze szkoły. Znali się dość dogłębnie. Dosłownie. Wszyscy znajomi Rose mówili na niego Maluch ze względu na to, iż był rok młodszy od Cooper i jej znajomych. Reakcja Rose na Lucas'a była podobna do tej jego sprzed kilku godzin.

- Cześć Rose- szepnął cicho, wstydząc się przed nią tego, w jakiej sytuacji właśnie się znajdują

- Maluch?Co do cholery?- Co tutaj robił ON. Cooper tylko tyle dała radę z siebie wykrztusić, zanim przyszedł jednak potok słów- Gdzie ja jestem? Co TY tu robisz? Co to wszystko ma znaczyć?

- Rosie, błagam Cię, uspokój się. Wszystko Ci wytłumaczę- poprosił błagalnie i chciał się do niej zbliżyć, jednak w tej chwili Rose brzydziła sie nim. Wiedziała jedno. Zamknięte na klucz drzwi. Sytuacja z jej mieszkania, brak klamek w oknach. Została porwana.

***

HELOŁ!

Witam serdecznie. Przychodzę do was z kolejnym rozdziałem! I mamy w końcu porwanie!

Co o tym sądzicie?

Spodziewaliście się takiego obrotu spraw?

Piszcie!

No i najważniejsze dzisiaj (w sumie to jutro, ale cicho)

 WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO NIECNOTO (TAK TY WIESZ, ŻE DO CIEBIE MÓWIĘ)

OBIECAŁAM CI TEN ROZDZIAŁ I PROSZĘ! NO TO TEN MRS. HOOD ŻYCZĘ CI WYSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE I PRZEDE WSZYSTKIM DUŻO DZIECI! (TAK TAK)

JEZU GIRLS ŚPIEWAMY WSZYSTKIE HAPPY BIRTHDAY!

To chyba tyle ode mnie, więc radujmy się i współczujmy Rose.

Do następnego miśki! Cya ;*

FreedomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz