Rozdział 21

447 49 4
                                    

Obudziłam się, a raczej zostałam wyrwana ze snu, przez płacz dziecka. Zwlekłam się z łóżka i czym prędzej poszłam do pokoju Ashtona, w którym spała również Ann. Gdy tylko przekroczyłam próg zobaczyłam Ashtona chodzącego po pokoju, który nerwowo kołysał dziewczynkę i szeptał, żeby przestała płakać.

- Malutka, proszę przestań płakać, bo zaraz obudzisz Rose- Ash nadal szeptał, a ja nie chcąc by dziewczynka dalej męczyła się płaczem podeszłam do nich.

- Ash, daj mi ją- powiedziałam cicho, zastanawiając się nad własną głupotą. Mała i tak nie spała.

- Rose, przepraszam, nie chciałem, żeby Cię obudziła, ale nie mam pojęcia jak ją uspokoić- Ash wydawał się być zdenerwowany całą sytuacją, ale nie dziwię się mu. Mimo wszystko podał mi małą.

- Nic się przecież nie stało. Spokojnie Ash. Próbowałeś dać jej mleko?

- Jakim ja jestem idiotą. Nie pomyślałem tylko o tym. Zaraz wracam.- I wszystko stało się jasne. Ann zapewne była głodna. Ułożyłam sobie wygodniej dziecko i zdecydowanie spokojniej zaczęłam ją kołysać. Dałam jej też smoczek, dzięki czemu trochę się uspokoiła. Po krótkiej chwili wrócił Irwin z butelką mleka.

Położyłam Ann na jego łóżku, a sama położyłam się obok niej. Gdy tylko malutka dostała mleko. Uspokoiła się. Wypłakała się tyle, że widać było, że już po wypiciu niewielkiej ilości mleka zaczęła przysypiać. Dziewczynka zasypiała, a ja miałam okazję, aby się jej przyjżeć. Jak na pięciomiesięcznego dzidzusia Ann była drobna i taka delikatna. Szczerze mówiąc zazdrościłam Alex takiej ślicznej córeczki. Sama miałam nadzieję, że w wieku 30 lat będę miała takiego aniołka, albo całą gromadkę. Swoją drogą ciekawiło mnie, dlaczego Alex zostawiła nam Ann, a nie zajął się nią jej ojciec.

A może to Ashton jest jej ojcem? Ta myśl spowodowała u mnie chwilowe zdenerwowanie, chociaż nie wiem dlaczego. Zignorowałam to uczucie i uprzenio przykrywając dokładnie dziecko wstałam z łóżka. Chciałam pójść po Ashtona, ale jak tylko się odwróciłam w stronę drzwi zobaczyłam go opartego o framugę.

- Nadawałabyś się na matkę- szepnął podchodząc do mnie.

- Mam nadzieję, że kiedyś nią zostanę- uśmiechnęłam się delikatnie i chciałam opuśćić pomieszczenie, jednak nadal dręczyła mnie ta sprawa- Ash, mogę Cię o coś zapytać?

- Oczywiście, ale może wtedy wyjdźmy stąd. Nie chcę obudzić Ann- spojrzał przez moje ramię na śpiącego aniołka, a ja w tym czasie poszłam do swojej sypialni. Ashton ruszył za mną. Z racji tego, że byliśmy praktycznie za ścianą, nie musieliśmy się martwić, że w razie czego nie usłyszymy płaczu Ann.

- Więc, o co chciałaś mnie zapytać?- Ash zaczął rozmowę siadając tuż obok mnie na łóżku.

- Dlaczego Alex zostawiła nam Ann?- Irwin westchnął i zaczął opowiadać.

- Alex jest samotną matką. Jej chłopak zostawił ją, gdy tylko dowiedział się o jej ciąży. To oklepane, wiem, ale taka jest prawda. Alex od zawsze była moją przyjaciółką i to ja pomagałem jej po narodzinach Ann.- Ash skończył uśmiechając się lekko.

- To bardzo miłe z Twojej strony, ale co z jej rodzicami?- kogoś na pewno musiała mieć, nie?

- Mieszkają w Nowej Zelandii. Starają się ją odwiedzać przynajmniej raz w miesiącu, ale wiesz jak to jest...- było mi szkoda Alex. Wiele przeszła, ale natrafiła też na Ashtona. Nie sądziłam, że okaże się taką troskliwą osobą.

- Jesteś kochany- przytuliłam się do Irwina, a ten się zaśmiał, jednak objął mnie i wtulił w siebie jeszcze bardziej.

- Wiem Rose.- tym razem to ja się zaśmiałam. Cóż za skromność- wiesz, czasami się zastanawiam, jak to możliwe, że mnie nie nienawidzisz. Porwałem Cię i wpakowałem w niezłe bagno, a Ty właśnie teraz siedzisz we mnie wtulona.- Ash całkiem nieźle podsumował nasze relacje, ale co ja poradzę na własne uczucia?

- Może i mnie wpakowałeś w bagno, a do tego w związek z Tobą, ale mój rozum mówi mi, że nie jesteś wcale taki zły. Mimo wszystko pokazałeś mi się też z drugiej strony. Chronisz mnie przed Parkerem, jesteś naprawdę miły w stosunku do mnie, a czasami nawet uroczy. Dzisiaj pokazałeś mi się z zupełnie innej strony- cmoknęłam go w policzek i wstałam z łóżka znów słysząc płacz Ann.

Okazało się, że po prostu wypadł jej smoczek. Poprawiłam ją i po chwili mała znów zasnęła. Małe dzieci tak już mają, że smoczek być musi i już. Leżałam jeszcze chwilę z Ann, aż materac zaczął sie uginać informując o obecnści Irwina. Chciałam się podnieść, żeby Ashton mógł się wyspać, jednak ten chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął z powrotem na łóżko.

- Zostań. Proszę.- dwa słowa. Te dwa słowa mnie przekonały. Dlaczego? Sama chciałabym wiedzieć. Może to widok Ashtona, który swoim wyrazem twarzy mówił więcej, niż byłby w stanie jednak wypowiedzieć? Ułożyłam się po jednej stronie, a Ash po drugiej. Pomiędzynami spała Ann. Z uśmiechem na ustach zasnęłam.

*

Po całym domu roznosił się śmiech Ashtona. Co robił? Rozśmieszał Ann, gdy ja próbowałam ją nakarmić. Ta cały czas gaworzyła i cieszyła się do Irwina, przez co prawie nic nie zjadła. To co już myślałam, że zje trafiło na moją bluzkę. Mała po prostu kichnęła. Ashton znowu śmiał się w niebo głosy, co również udzieliło się mi. My zdecydowanie nie powinniśmy mieć dzieci.

Dzień zleciał zadziwiająco szybko, prawie cały czas bawiliśmy się z Ann. No może nie cały dzień, bo małe dzieci jednak sporo śpią, ale to zawsze coś! Nim się obejrzeliśmy Alex była u nas. Coś jej szybciej zeszło i wróciła. Malutka cieszyła się do niej tak jak to Asha.

Tym razem Alex nie musiała tak szybko uciekać. Udało nam się na spokojnie porozmawiać i poznać. Mimo tego, że miała 27 lat dobrze nam się rozmawiało, a nawet okazało się, że mamy kilka podobnych zainteresowań. Irwinowi cały dzień odwalało, a Luke znowu gdzieś zniknął na cały dzień.

Kiedy jednak Alex już opuściła mieszkanie, atmosfera zupełnie się zmieniła i to za sprawą jednego telefonu i jednej wiadomości od Willa.

Luke jest w szpitalu. 

Moje serce stanęło.

***

Dam dam dam!!!!

Koniec słodzenia!!!

Wiecie co? 'Dokoałam' kilku poprawek w opowiadaniu, a mianowicie będzie mniej rozdziałów!!!

Nie potrafię się do końca określić, ale będzie ich mniej. Przynajmniej tak mi się wydaje ;)

Z racji, że jutro wigilia, wątpię że dam radę wejść na wattpada, więc jak chyba każdy dodaję rozdział mniej więcej w świąta!

 No i oczywiście życzę wam szczęśliwego nowego roku skarby wy moje!!!!

Cya xx

FreedomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz