Przez kilka następnych dni i ja i Ashton chodziliśmy jak struci. Nikt w tym domu się nie odzywał. Nawet Hemmings przestał próbować po jakichś 3 dniach. Co się działo? To bardzo proste. Ja schodziłam z drogi Ashtonowi, a on mi, a jeśli już musieliśmy rozmawiać to ograniczało się to do zdawkowych odpowiedzi.
Jednak dziś musiało się to zmienić. Tylko chwilowo, ale byliśmy zmuszeni do tego. Mianowicie mieliśmy mieć gości i to nie byle jakich. Okazało się, że mama Irwina z jego rodzeństwem będą przejazdem w okolicy i do "nas" wpadną. Z racji, że Ashton jest idiotą, to zakomunikował swojej matce, że mieszka ze swoją dziewczyną. Jakby nie mógł mnie na ten czas wysłać do Kate i Michaela. Jeśli nie chciałby puszcać mnie samej to chociaż z Lukeiem, ale na litość boską! Dlaczego on powiedział jej, że jestem jego dziewczyną?!
Właśnie w tym momencie stałam przed szafą i razem z winowającą całego zdarzenia musiałam wybrać ubrania, aby wyglądać przed rodzicielką Irwina jak porządny człowiek.
- Jezu Ash, w tym będę wyglądać jak typowy pustak. Schowaj to, albo najlepiej wyrzuć- skwitowałam wybór Ashtona, czyli krótką, różową sukienkę, która chyba nawet nie była moja
- No to może to. Myślę, że będzie dobrze- Kolejne podejście i tym razem nie było tak źle. Czarna, zwiewna koszula i kremowe spodnie
- Na to się mogę zgodzić- Ash chwile jeszcze wpatrywał się we mnie, ale gdy tylko się ogarnął, bez zbędnych słów opuścił mój pokój. Jakieś pół godziny byłam już gotowa i schodziłam na dół. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam w kuchni Ashtona, który próbował coś ugotować?!
- Ashton, co Ty robisz?- zapytałam zaglądając mu przez ramię
- Zawsze jak widzimy się z mamą, gotujemy spaghetti. Taka rodzinna tradycja- co się z nim stało? Nagle jest.... normalny.... uśmiecha się, rozmawia ze mną.... co jest?
- Ashton, pomóc Ci w czymś jeszcze?- w kuchni pojawiła się jak mniemam Lauren. A więc to o to chodziło...
- Nie, Rose mi już pomoże- Ash ciepło uśmiechnął się do swojej siostry, a ja postanowiłam się przedstawić
- Cześć, jestem Rose, jestem dziewczyną Ashtona- również się do niej uśmiechnęłam, a ta widocznie bardzo się ucieszyła, chociaż nie wiem dlaczego
- Jestem Lauren. Jejku jesteś naprawdę śliczna. Tak się cieszę, że Ash w końcu znalazł sobie kogoś normalnego!- pisnęła i przytuliła mnie, a następnie pobiegła do salonu
- Lauren wiele rozumie- wytłumaczył Ash z majaczącym gdzieś na twarzy uśmiechem. Po chwili spaghetti było gotowe, więc razem z Irwinem udaliśmy się do jego rodziny.
Przedstawienie czas zacząć.
- Mamo to jest właśnie Rose- Ash po postawieniu wszystkiego na stole stanął za mną i oplótł mnie ramionami w talii
- Miło mi panią poznać- uśmiechnęłam się ciepło do kobiety, bardzo podobnej do Ashtona. Irwin zdecydowanie wdał się w matkę, ale oczy miał inne. Swoją drogą, ciekawe, gdzie był jego ojciec? Może w pracy lub jakimś rozjeździe?
- Bardzo cieszę się, że mogę Cię poznać- pani Irwin podeszła do mnie i po wyswobodzeniu się z objęć jej syna, przytuliła mnie. Następnie podszedł do mnie mały chłopiec, również podobny do Ashtona.
-Jestem Harry- uśmiechnął się do mnie i wystawił rękę
- Ja jestem Rose- uścisnęłam mu rękę, a chłopiec jescze się do mnie przytulił. Bardzo przytulaśna ta ich rodzinka
- Harry, bo odpijesz mi dziewczynę- zażartował Ash, gdy siadaliśmy do stołu. Muszę przyznać, że Ashton zrobił całkiem niezłe spaghetti. Po zjedzonym w ciszy obiedzie, tak jak się spodziewałam, zaczęły się pytania.
CZYTASZ
Freedom
FanfictionDziewczyna złapana w sidła niepozornego chłopaka.... Czy zwróci jej wolność? A może to właśnie w jego ramionach Rose poczuje się wolna....