Cała akcja z Ashtonem i Lukiem zakończyła się szczęśliwie. Tak jak prosiłam, Hemmings nie psuł nam humoru i wszyscy zapomnieli o tamtej sprawie. Cóż, prawie. Ale obeszło się bez poważniejszych konfrontacji. Minęło kilka dni. Kilka dni w spokoju, za co jestem wdzięczna. Wszyscy mogliśmy trochę odetchnąć. Ashton, co prawda jeździł prawie codziennie na policję, żeby coś załatwić z Willem, którego zdążyłam już poznać i jest naprawdę miłym człowiekiem.
Tym razem byłam sama w domu. Ash jak zwykle na komisariacie, a Luke wyszedł gdzieś i nie mówił o której będzie. Byłam pozamykana na wszystkie spusty i modliłam się, żeby nikomu nie przyszło do głowy, żeby przychodzić. Teraz to już bałam się wszystkiego. Każdy człowiek wydawał mi się podejrzany.
Jak na złość, gdy siedziałam w salonie zadzwonił dzwonek do drzwi. Niepewnie poszłam zobaczyć, kto to. Spojrzałam przez tak zwanego Judasza, a moim oczom ukazała się kobieta około 30 z małym dzieckiem. O co chodzi? Nie wiem kim była, ale nie zauważyłam u niej żadnej broni, więc otworzyłam jej drzwi.
- Ash jakie szczęście, że Cię zastałam- powiedziała szybko kobieta, jednak jak tylko na mnie spojrzała, westchnęła i poprawiła się.- Przepraszam, myślałam, że to on. Kim jesteś?
- Rose, jestem dziewczyną Ashtona. Nie ma go w domu akurat. Przekazać coś?- zapytałam grzecznie, a kobieta bez ogródek przepchała się obok mnie i pokierowała się od razu do salonu. Okej, to było dziwne, tym bardziej, że nie mam bladego pojęcia kim ona jest.
- Jestem Alex, przyjaciółka Ashtona i przepraszam, że zawracam wam głowę, ale to nagły wypadek. Kiedy będzie Ash?- Alex cały czas kołysała dziecko, a ja nie mówiąc nic, poszłam zadzwonić do Ashtona i wyjaśnić o co tu chodzi. Słyszałam już 5 sygnał, a on nie odbierał, jednak gdy chciałam zakończyć połączenie, ten w końcu odebrał.
- Rosie, coś się stało?- jego przejety głos na chwilę zmiękczył moje serce. Miałam wrażenie, jakby na prawdę się mną przejmował.
- Nie wiem. Przyszła do nas niejaka Alex, mówi że jest Twoją przyjaciółką i, że ma jakąś ważną sprawę.- zakończyłam i usłyszałam ciche westchnięcie po drugiej stronie.
- Will na dzisiaj koniec, muszę wracać- zaraz po skierowanych słowach do policjanta oznajmił mi, że będzie za 5 minut. Zakończyłam połączenie i wróciłam przedstawić kobiecie, to czego się dowiedziałam. Swoją drogą byłam ciekawa, co to za ważna sprawa. Dosłownie chwilę później, gdy ja akurat pażyłam herbatę, wrócił Ash. Jedyne co usłyszałam z kuchni to:
- Alex, jak miło Cię widzieć! Witaj malutka.- najwyraźniej Ashton, naprawdę znał Alex. Już w następnej sekundzie Irwin znalazł się w kuchni, by przywitać mnie skromnym buziakiem w usta. Nabyliśmy taki nawyk w ostatnim czasie. To przecież nic takiego. Z gotową herbatą, oboje udaliśmy sie z powrotem do salonu, gdzie Alex bawiła się z dziewczynką, która wyglądała na kilka miesięcy. Była przeurocza, małe dzieci są ogólnie kochane i przeurocze.
- Więc Alex, co się stało, że odwiedziłaś nas tak bez zapowiedzi?- Irwin zabrał głos, biorąc również dziewczynkę na ręce.
- Przepraszam za to, ale to naprawdę sytuacja awaryjna. Muszę wyjechać na 2 dni z miasta. Sam domyślasz się pewnie dlaczego..... i nie mogę zabrać ze sobą małej. Moglibyście się nią zając na ten czas? Proszę, nie mam innego wyboru.- Alex była bardzo przejęta. Ja nie miałam nic przeciwko, ale nie byłam pewna, czy maleństwo będzie u nas bezpieczne, ale jeśli miałybyć to tylko 2 dni, to nic nie mogło się stać. Prawda?
Ashton jakby szukał u mnie zgody dosłownie przeszywał mnie wzrokiem. Uśmiechnełam się lekko i pokiwałam na znak, że się zgadzam. Ashton oznajmił to Alex, a ta wyraźnie ucieszona, chwilę potem opuściła nasze mieszkanie, zostawiając tylko ubranka i rzeczy potrzebne dla dziecka.
- No to kochanie, mamy dziecko.- Ashton rzucił dla żartu i podał mi małą na ręce.
- Jak ona się właściwie nazywa?- zapytałam, ponieważ nie dowiedziałam się tego od jej matki.
- To jest mała Ann.5 miesieczne śliczności wujka Asha, prawda kochanie?- Ash zaczął mówić do małej i robić dziwne miny, a ta gaworzyła i machała rączkami. To był chyba najwspanialszy widok w moim życiu.
- Ash, jesteś uroczy.- uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek. Posadziłam Ann w nosidełku, a sama zaczęłam przeglądać rzeczy, które zostawiła nam Alex.
- Zajmowałeś się już nią?- zapytałam po chwili, odrywając Ashtona od zabawy z dzieckiem. Naprawdę lubił dzieci, przynajmniej tak mi się wydaje.
- Tak, ale nigdy nie zostawiała mi jej, aż na dwa dni. Damy radę, prawda?- Ash na chwilę zostawił Ann i podszedł do mnie. Objął mnie w pasie i położył głowę na moim ramieniu.
- Nie mamy innego wyjścia, a tak poza tym, co Ty masz dzisiaj taki dobry humor? Znowu coś się polepszyło?- odwróciłam się do Irwina spoglądając na jego rozpromienioną twarz. Mogłabym ten widok oglądać do końca życia.
- Już niedługo to wszystko się skończy i będziesz wolna- Irwin był bardzo ucieszony tą wiadomością, ja również, ale czułam, że będzie mi brakować jego. Ash chyba wyczuł, że nie tryskałam takim entuzjazmem jak on- nie cieszysz się?
- Wiesz, chyba zapadłam na Syndrom sztokholmski*. Dziwnie będzie bez Ciebie- uśmiehnęłam się delikatnia, a Irwin znowu mnie przytulił.
- Źle mnie zrozumiałaś. Będziesz wolna od Jeffa, nie ode mnie. I nawet jako Twój porywacz** Cię lubię i masz rację, dziwnie by było bez Ciebie. Możesz tutaj mieszkać zawsze. Nie mam nic przeciwko temu- Miło było słyszeć, że mimo naszej początkowej sytuacji jednak się lubimy, ale chwila. On zaproponował mi mieszkanie z nim....
- O to się możemy martwić później, a teraz idź zrobić małej mleko, a ja się nią zajmę- wskazałam na uśmiechniętego maluszka, który patrzył się na nas. Mogłabym żyć już tak zawsze.
***
* Syndrom sztokholmski- stan psychiczny, który pojawia się u ofiar porwania lub u zakładników, wyrażający się odczuwaniem sympatii i solidarności z osobami je przetrzymującymi.
** Porywacz- Ashtonowi chodziło o początek ich znajomości. Jakby nie patrzył, Ash porwał Rose.
Krótki, ale akcja musi dziać się stopniowo.
Ashton już tam coś miętę przez piętę z Rose, nie uważacie? Już tu się nam lubią, a co będzie za chwilę? BUM Rose w ciąży.... nie no, tak was nie będę przeciążać wątkami.
Nie mam nic więcej do powiedzenia, więc do następnego!
Cya xx
CZYTASZ
Freedom
FanfictionDziewczyna złapana w sidła niepozornego chłopaka.... Czy zwróci jej wolność? A może to właśnie w jego ramionach Rose poczuje się wolna....