Rozdział 8

690 57 1
                                    

- Rose pospiesz się bo spóźnisz się na tę rozmowę o pracę, a jeśli chcesz żebym Cię podwiózł to masz być w samochodzie za 5 minut- usłyszałam krzyk Michael'a z dołu. Dokonałam szybkich poprawek w moim wyglądzie, a miałam na sobie kremowy, trochę rozciągnięty swetr, zwykłe, granatowe rurki, a do tego kremowo czarne creepersy.

No w końcu byłam po chorobie, a pogoda też nie była taka cudowna, więc wolałam nie ryzykować ponownym leżeniem całymi dniami w łóżku. Moje długie włosy związałam w zwykłego kucyka i pobiegłam do samochodu, gdzie już czekał Mike. - Na pewno wszystko masz? Możemy jechać?- upewnił się odpalając silnik- Tak mam, proszę Cię zawieź mnie do tego sklepu muzycznego- poprosiłam i się słodko uśmiechnęłam, co Clifford skwitował śmiechem

- Masz szczęście, że akurat tam szukali kogoś do pracy. Chyba dobrze trafiłaś, miejmy nadzieję, że Cię przyjmą- Mike ciągnął dalej rozmowę 

- Strasznie się boję, że coś zawalę, ale fajnie by było pracować przy czymś co się lubi- uśmiechnęłam się patrząc za szybę

- Nic nie zawalisz, przecież znasz się na muzyce, na instrumentach i tak właściwie to jesteś zajebista, więc głowa do góry i idź ich powal na kolana- Mike wydarł się przez co nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Kiedy w końcu zatrzymał się pod sklepem, ja powoli wysiadłam z samochodu i udałam się na miejsce. Zanim jeszcze zdążyłam wejść rozdzwonił się mój telefon. Znowu zastrzeżony. O nie, nie tym razem. Nie chcąc psuć sobie humoru odrzuciłam połączenie i weszłam do sklepu. Musiałam chwilę poczekać na kierownika, ale sama rozmowa kwalifikacyjna przebiegła spokojnie i w dość miłej atmosferze. John- tak miał na imię kierownik oprowadził mnie po sklepie, pokazując co miałabym robić i powiedział, że mogę zaczynać od jutra. PRZYJĘLI MNIE! Sukces!! 

Wyszłam niezmiernie zadowolona z tego sklepu i chciałam skierować się do domu, jednak przypomniało mi się, że przyjechałam z Michael'em, który jest teraz w pracy, mając nadzieję, że Kate jest w domu zadzwoniłam do niej. Ku mojemu szczęściu była i powiedziała, że za 10 minut będzie po mnie. Usiadłam na ławce przed sklepem i czekałam na Kate, mój telefon znowu zaczął dzwonić. Oczywiście zastrzeżony, czego on ode mnie dzisiaj chce?

- Tak Ash?- zapytałam wiedząc, że to na pewno on

- Cześć piękna- powiedział tym swoim seksownym głosem.... czekaj, czy ja to serio pomyślałam?- tak po prostu dzwonię

- Serio będziesz mi głowę takimi bzdetami zawracał- powiedziałam znudzona

- Nie, w sumie to chciałem Ci powiedzieć, że niedługo się spotkamy- zaśmiał się

- Wiesz co Ash? Twój śmiech nie nadaje się na śmiech jakiegoś prześladowcy, masz uroczy śmiech- powiedziałam pewnie, było to w 100% prawdą 

- Oj Rose, już nie mogę doczekać się naszego spotkania. Ciekawe czy wtedy też będą się Ciebie żarty trzymały- powiedział dosyć poważnie po czym się rozłączył. Jak to Ashton...

Siedziałam jeszcze tak chwilkę na tej ławce, aż w końcu Kate po mnie przyjechała. 

- Hej mała, jak Ci poszło?- pisnęła gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi 

- No cóż, przyjęli mnie, od jutra zaczynam- krzyknęłam i obie zaczęłyśmy piszczeć jak nienormalne. Całą drogę do domu rozmawiałyśmy o różnych głupotach. Po dotarciu do domu pod drzwiami, jak codziennie znalazłam różę. To była już 20? 21? Nie wiem przestałam już to ogarniać. Jedne wyrzucałam, żeby kolejne wstawić do wazonu. Nie było jeszcze późno, więc postanowiłyśmy dzisiaj z Kate siedzieć cały dzień i oglądać jakieś filmy, a do tego opychać się lodami. Typowy dzień z życia nastolatki...

*Ashton POV*

- Zaczęła pracę w tym sklepie muzycznym u John'a, słyszałeś?- Luke dobrze się dzisiaj spisał 

- Dzięki, że to sprawdziłeś, teraz jeszcze łatwiej będzie ją podejść- uśmiechnąłem się w ten sposób, który przerażał większość ludzi

- Jeśli Ci to wyjdzie to będziesz mistrzem- Hemmings spojrzał na mnie z podziwem 

- No proszę Cię, zdobycie jej zaufania w tydzień nie będzie chyba takie trudne no nie?- w sumie to nie byłem pewien moich słów

- Nie łam się Ash, w razie czego, chyba można to przełożyć o tydzień no nie?- Luke jak zwykle miał już coś w stylu planu B

- Damy radę Luke, ale trzeba też uważać, bo Jeff też wysłał swoich ludzi, żeby mieli ją na oku- ostrzegłem go- nie możemy się im nawinąć, bo wtedy zanim się obejrzymy dziewczyna będzie miała przejebane, a wtedy również my. Wiesz o czym mówię prawda?- spojrzałem pytająco na Hemmo, a ten pokiwał głową na znak, że rozumie. No to moja kochana Rosie, zabawa teraz się zacznie....

**

Witam po zaledwie 3 dniach od ostatniego rozdziału! Przepraszam, że taki krótk ale, chcę mieć jak najszybciej te głupie rozdziały za sobą, żeby móc w końcu rozkręcić akcję :)

Mam nadzieję, że wytrzymacie :*

Dziękuję wam za wszystkie gwiazdki i komentarze. Na serio was kocham!

Ej właśnie, czy tylko ja tak bardzo jaram się występem chłopaków w House of Blues? Jezu Pizza i American Idiot, a ja miałam atak serca! Nie wiem po co to piszę, ale chętnie dzielę się z wami moimi przeżyciami lel

No to ode mnie chyba tyle.

Do następnego miśki xx

FreedomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz