*Michael's POV*
Wróciłem z pracy około godziny 21. Wszedłem do domu, buty rzuciłem gdzieś w kąt, za co pewnie Rose albo Kate później mnie opieprzą, i poszedłem do pokoju Rose, żeby sprawdzić jak się czuje. Zdziwiłem się, gdy nie zastałem mojej przyjaciółki w pokoju. Dzisiaj miał się nią zająć Cal, a ona jest chora, więc nie mogli nigdzie pójść. Usiadłem na łóżku i już chciałem dzwonić do Rose, ale usłyszałem muzykę z piwnicy. Ciekawy poszedłem sprawdzić co się tam dzieje. Zaskoczony, ale i bardzo szczęśliwy stanąłem w wejściu do piwnicy. Byłem cholernie szczęśliwy, że wraca nasza baaaardzo stara Rose. Rose zanim stała się ponura, zamknięta w sobie. Nasza kochana Rosie zaczyna znowu grać na bębnach?
- Cześć wam- wszedłem i przywitałem się, gdy ona i Calum skończyli grać
- Cześć Mikey- powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha Rose
- Cześć stary- Cal odłożył gitarę i usiadł na kanapie
- Rosie, znowu grasz?- zapytałem, gdy wstawała od perkusji
- No jak widać geniuszu- uderzyła mnie w ramię, a chwilę później się do mnie przytuliła- kocham Cię Ty mój punk'u
*Rose's POV*
- Do zobaczenia Cal, mam nadzieję, że już niedługo znowu się zobaczymy- przytuliłam przyjaciela na pożegnanie
- To może wpadniesz do nas pojutrze na próbę?- zapytał z uśmiechem
- Jeśli będę zdrowa to z chęcią przyjdę- mam nadzieję, że grypa mi odpuści
- Przyjadę po Ciebie o 18, cześć mała- rzucił i wyszedł. Odwróciłam się, chcąc wrócić do pokoju, ale w progu stał Mikey i się głupio uśmiechał
- O co Ci chodzi?- zapytałam i się roześmiałam
- Nawet nie masz pojęcia jak miło jest widzieć, że znów jesteś szczęśliwa- przytulił mnie, tak mocno, że ledwo łapałam oddech
- Mikey, dusisz- krzyknęłam, ale nie przestawałam się śmiać
- Oj tam, narzekasz- walnął mnie w ramię i poszedł do kuchni. Chwila, czy to jest przemoc? Jak on może mnie tak bić? Co ten Michael...?
- Chcesz coś do picia?- krzyknął z kuchni
- Nie dziękuję! Mike, kiedy Kate będzie w domu?- odpowiedziałam wchodząc do kucni
- Powinna być za chwilę, a tak w ogóle, jak się czujesz?- zapytał siadając naprzeciwko mnie
- Już duuuużo lepiej- zrobiłam minę "dzielnego pacjenta", a Mike zaczął się ze mnie śmiać
- Widzisz? Muzyka jest lekarstwem na wszystko
- Mikey, co z tym wszystkim teraz będzie?- zapytałam poważnie
-Nie rozumiem o czym mówisz- Clifford jak zwykle nieogarnięty
- Co z Jeff'em, Matt'em i resztą? Mike, ja wiem, że ostatnio widziałeś się z Jeff'em- powiedziałam, a jemu mina zrzedła
- Rose, tym się nie przejmuj- Michael próbował uciąć temat, ale ja się nie poddam, to także moja sprawa!
- Mike, czego chciał!- powiedziałam, może trochę za głośno
- Pytał się o Ciebie. Mówił, że jesteś gorącą laską, ale wie, że jesteś łatwa i niedługo będziesz jego- odparł ledwie słyszalnie, a mi w oczach zebrały się łzy- Nie martw się Rosie, nie dopuszczę do tego, będę Cię chronił- znowu mnie przytulił i trwaliśmy w tym uścisku dobrych kilka minut, aż do domu wróciła Kate.
*Ashton's POV*
- Jesteśmy pojebani Ash- Luke był już trochę podpity, ale tak zazwyczaj kończą się nasze "turnieje" w FIFA
- No co Ty Luke, jak na to wpadłeś?- zapytałem z ironią, tylko młody chyba nie załapał o co chodzi bo zaczął swój "monolog", który nie będzie trwał długo
- No wiesz, w sumie to życie mamy już spaprane, przez nasze wszystkie przekręty. Do tego, można powiedzieć, że prześladujemy tą dziewczynę i mamy zamiar ją porwać. No proszę Cię, to nie jest normalne- na końcu swojej wypowiedzi Lucas roześmiał się jak nienormalny
- Po części, robimy to także dla jej dobra- powiedziałem cicho, a potem wróciliśmy do gry. W końcu nie jestem aż takim palanten i nie zrobię jej krzywdy no nie? Czy aby na pewno?
*Rose's POV*
- No to mów co Ci na sercu leży- Kate weszła do mojego pokoju, zamknęła drzwi i usiadła naprzeciwko mnie
- Martwię się. Jeff ostatnio spotkał się z Michael'em, ponoć chce mnie. Do tego te głupie róże codziennie- chciałam mówić dalej, ale Kate mi przerwała
- A co do tych róż, to dzisiaj znalazłam kolejną pod drzwiami- powiedziała z grymasem na twarzy
- Widzisz? I jeszcze te telefony. Co prawda nie dzwoni już codziennie, ale i tak to jest chore. Kate co ja mam zrobić?- po raz kolejny tego dnia byłam bliska płaczu
- Rose, nie martw się, wszystko będzie dobrze- szczerze mówiąc, słabe pocieszenie
- Zawsze się tak mówi, Kate ja się boję najbardziej o was. Że przez moją głupotę, może się wam coś stać- przytuliłam się do mojej przyjaciółki
- Przez jaką głupotę, siedzimy w tym wszystkim razem- Kate próbowała mnie podtrzymać na duchu
- Gdyby nie ja to Mike nigdy nie poznałby Matt'a, a co za tym idzie nigdy nie miałby styczności z Jeff'em i jego "gangiem", czy Bóg wie co to do cholery jest- zaczęłam histeryzować
- Przecież Matt to nasz znajomy, Ty też nie wiedziałaś, że on się obracał w takim towarzystwie. Spokojnie, idź lepiej spać, bo zaczynasz marudzić- odpowiedziała moja starsza towarzyszka i uderzyła mnie w ramię
- Tak tak, starucho. Idź już- zaśmiałam się, a ona tak jak powiedziałam chciała wyjść z pokoju, jednak przy drzwiach ją jeszcze zatrzymałam
- Kate, dziękuję- ta nie odpowiedziała nic, jedynie skinęła głową i już jej nie było. Ja natomiast poszłam pod prysznic i szybko położyłam się do łóżka. Chciałam być już do końca zdrowa. Wszystko zaczęło się układać, ale jak zwykle, tak szybko jak się ułożyło tak szybko się spieprzyło. Boję się o moich najbliższych, nie chcę, żeby Jeff, albo ten ktoś, kto do mnie wydzwania, coś im zrobił. Chociaż mam wrażenie, że Ashton, nie chce niczego od Clifford'a i Kate, ale Jeff jest nieobliczalny.
***
Hej hej hej!
I'm so sorry, że taki, krótki, ale taki musi być. Wytrzymajcie jeszcze trochę ;)
Dziękuję wam wszystkim za gwiazdki, no po prostu kocham was nooo
No i proszę o opinię ;)
Co sądzicie na chwilę obecną? Zmienić coś czy zostawić? Macie może jakieś propozycje?
Piszcie w komentarzach ;)
To chyba tyle ode mnie, więc do następnego :*
CZYTASZ
Freedom
FanfictionDziewczyna złapana w sidła niepozornego chłopaka.... Czy zwróci jej wolność? A może to właśnie w jego ramionach Rose poczuje się wolna....