Rozdział 13

612 52 4
                                    

Przez kilka następnych tygodni siedziałam zamknięta w tym pokoju.

Luke codziennie przynosił mi jedzenie, ale ani ja, ani on nie paliliśmy się do rozmowy.

On zapewne był dotknięty moim kolejnym odrzuceniem, natomiast ja nie chciałam nawet na niego patrzeć. Było to spowodowane przede wszystkim wyrzutami mojego sumienia, oraz palącym poczuciem winy, że go skrzywdziłam. Nie wybaczę sobie tego już nigdy. Nie wybaczę sobie, że przeze mnie Luke tyle cierpiał. Nie wybaczę sobie tego, że byłam egoistyczną suką, która uciekała od problemów zamiast z nimi walczyć. Ale nawet gdybym teraz bardzo chciała to naprawić, nie mogę. Nie potrafię się przełamać. Nie potrafię, dlatego, że pojawiłą się pewna bardzo ważna sprawa. Mianowicie to pieprzone porwanie. Luke był moim porywaczem. Nie wiedziałam co mam robić ze sobą, a co dopiero z tą całą sprawą. To wszystko mnie przerosło.

Co dziwne średnio raz w tygodniu pojawiał się tu Ashton z moim telefonem. W tym czasie wybierał numer do Michaela i kazał z nim rozmawiać, jakbym była na wspaniałych wakacjach. Siedział i pilnował mnie. Na prawdę miło było usłyszeć głos tego jednorożca, ale strasznie bolało mnie to, że on się nie dowie, co się ze mną teraz dzieje. Nie mógłby pomyśleć o porwaniu, gdy ja do niego dzwonię i informuję, jak to cudownie bawię się z Ashtonem.

Wiecie co jest najlepsze? Musiałam mu powiedzieć, że nie wrócę szybko, bo jestem w podróży po Australii. Oznacza to tyle, że Ashton ma zamiar mnie tu trzymać szmat czasu.

Szczerze mówiąc, byłam przerażona. Bałam się tego, co może się stać w każdej chwili. Nadal nie znałam zamiarów Ashtona, co do mojej osoby. To wszystko było zbyt skomplikowane i mimo tego, iż siedziałam całymi dniami i rozmyślałam, nad moją sytuacją, nic nie mogłam wywnioskować. Byłam w kropce.

- Wypierdalaj stąd powiedziałem!- usłyszałam krzyk z dołu. Krzyk należał jeśli się nie mylę do Ashtona

- Gówno mnie to obchodzi! Powiedziałem, że jej nie dostanie!- kolejny krzyk, a później usłyszałam strzał. Przestraszyłam się, i to jak cholera. Skuliłam się na łóżku i modliłam, aby to już się skończyło. Chwilę potem usłyszałam w pośpiechu otwierane drzwi i już po chwili w pomieszczeniu znalazł się Hemmings.

- Rose, chodź ze mną- wyciągnął dłoń w moim kierunku, a ja przytłoczona wydarzeniami posłuchałam go i posłusznie poszłam za nim. Nic nie mówiąc Luke wsadził mnie do samochodu. Sam zajął miejsce kierowcy, a po minucie dołączył do nas również Irwin. Gdy tylko chłopak zajął miejsce Luke ruszył z piskiem opon. Już się nie bałam. Teraz byłam po prostu przerażona.

- Rose schyl się. Musisz teraz uważać- Irwin odwrócił się w moją stronę, a ja posłusznie wykonałam jego oplecenie.

- Załatwiłeś go?- zapytał Hemmings nadal uważnie obserwując drogę

- Tak, ale jeszcze ktoś miał nas odwiedzić w Melb, dlatego Hemmo, wracamy do Sydney. Tam jest bezpieczniej- zakomunikował Ashton odbezpieczył broń, którą trzymał w ręce.

- Rose, zamieszkasz z nami- rzuciał twardo w moją stronę, a ja w duchu jednak ucieszyłam się, że wracamy do Sydney. Jechaliśmy bardzo długo, ale w końcu udało mi się zasnąć. Obudziłam się dopiero kiedy samochód stanął. Otworzyłam zaspane oczy i rozejrzałam się po okolicy

- Gdzie jesteśmy?- zapytałam, gdy Ashton szukał czegoś w schowku

- W motelu. Tu spędzimy dzisiaj noc- zakomunikował Luke i wraz z Irwinem wysiadł z samochodu, co również uczyniłam ja. Motel nie był jednym z tych paskudnych, jakie zazwyczaj widuje się w filmach. Wyglądał zwyczajne. Ashton poprosił o trzy osobowy pokój. Po zapłaceniu udaliśmy się od razu na wyznaczobne piętro. Wchodząc zauważyłam tylko dwa łóżka

- Ashton, czy to na pewno trzy osobowy pokój?- zapytałam z grymasem wymalowanym na twarzy

- Tak, ale jak widać tylko dwa łóżka. Wybieraj, śpisz ze mną, czy z Hemmingsem?-  czy ja się przesłyszałam?

- O nie, Ty śpisz z Hemmingsem- odparłam twardo. Chciałam mieć swoją przestrzeń i się wyspać, a nie mieć na karku oddech któregoś z nich.

- Nie rób scen. To nic takiego, a my nie jesteśmy pedałami, żeby razem spać- powiedział spokojnie, lecz widziałam, że jednak jest zdenerwowany

- Skoro to nic takiego to śpisz z nim- nie dawałam za wygraną, ale jak Irwin wycelował do mnie broń, to kolana mi zmiękły

- Rób co Ci kurwa karzę, albo wybieraj sobie miejsce pochówku- syknął zbliżając się do mnie

- Śpię z Lukiem-  powiedziałam szybko, a Ashton schował broń. Nic więcej nie mówiąc, każdy z nas poszedł sie odświeżyć i położyliśmy się spać. Nie ukrywam, że czułam się niekomfortowo, czując na swoim karku oddech Luka, ale nie mogłam nic na to poradzić. Byłam wdzięczna Hemmingsowi, za utrzymanie odleglości między nami.

Jednak nie mogłam pozbyć się wszystkich wspomnień, które nie chciały odejść. Pamiętałam każdą noc spędzoną z nim. Jak mogłabym zapomnieć o osobie, która dawałami poczucie bezpieczeństwa i dawała mi przede wszystkim szczęście.

Teraz on leży obok mnie. Słodko śpi. Nadal śpi z otwartymi ustami. Zupełnie jak rok temu, jedyną różnicą jest jego kolczyk. Nie ukrywam, jest bardzo pociągający. Śpiąc wydaje się jak dziecko, takie bezbronne małe dziecko. Tak bardzo żałuję, że go skrzywdziłam.

Chcę to naprawić.

Chcę odbudować nasze relacje.

Chcę zapomnieć o tym co zdażyło się w tym roku.

Chcę zapomnieć o porwaniu.

Chcę żyć jak rok temu.

To ja zepsułam naszą więź, więc to ja ją naprawię i nie ważne co by się stało, zrobię to.

- Przepraszam Luke- szepnęłam i przytuliłam się do śpiącego chłopaka- tak bardzo Cię przepraszam- Hemmings poruszył się niespokojnie, lecz nie obudził się. Ja przytulona do niego w końcu zasnęłam.

*

Rano obudziłam się przygnieciona czymś. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że tym czymś była ręka Hemmingsa, który już nie spał

- Cześć- szpenęłam, tak by nie obudzić Irwina, który nadal spał naprzeciwko nas

- Hej Rose i ja też przepraszam- powiedział i ucalował moje czoło

- Co? Jak Ty? Myślałam, że spałeś- na pewno w tym momencie oblałam się rumieńcem

- Akurat chwilę wcześniej się obudziłem- uśmiechnął się do mnie na prawdę szczerze- ale powiedz mi, co stało się, że wzięło Ci się na zmiany?- spojrzał na mnie, a tym razem to ja się uśmiechnęłam

- Powiedzmy, że zrozumiałam swoje błędy i zamiast dalej przed nimi uciekać postanowiłam je naprawić. Zapomnijmy o tym co się stało i zapomnijmy o tym, w jakiej sytuacju znajdujemy się obecnie. Bądźmy przyjaciółmi. Tak jak kiedyś- powiedziałam cicho nadal pamiętając o Irwinie

- Tak jak kiedyś...?- uśmiechnął się zadziornie, a ja już wiedziałam, co mu chodzi po tej jego główce

- Prawie, jak kiedyś- szturchnęłam go i wyswobodziłam się z jego uścisku- ja idę do łazienki, a Ty obudź Irwina- jak powiedziałam tak zrobiłam i udałam się do łazienki. Mimo tego wszystkiego, w końcu na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Nie ważne jak bardzo Twoje zycie się pieprzy, znajdź światełko w tunelu. Znajdź Twój powód do radości.

Moim powodem dzisiaj okazał się człowiek znany jako Lucas Robert Hemmings.

***

Cześć kochani!!

Jak tam weekend mija? I jak tam wrażenia po teledysku do GOOD GIRLS? Ja osobiście jestem w niebie!!

Jak widać puki co nasza Rose naprawia błędy, ale obiecuję, że już w następnym rozdziale, będzie więcej akcji z Ashtonem.

Tak więc noo...

Gwiazdkujcie, komentujcie i do następnego!

Cya xx

FreedomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz