Rozdział 1

7.8K 204 38
                                    


- Edmund, oddaj mi go w tej chwili! - krzyknęła Łucja, goniąc swojego brata po jadalni w domu profesora Kirke. Chłopak zaśmiał się w odpowiedzi i tylko przyspieszył kroku, z wprawą omijając meble i sprzątającą panią Macready.

Piotr, siedząc przy stole nad medycznymi podręcznikami i własnymi notatkami, rozbawionym wzrokiem przez chwilę śledził poczynania swojego rodzeństwa. Edmund przeskoczył przez skórzany fotel, starając się nie wypuścić z dłoni pamiętnika. Wiedział, że dorastającej piętnastolatki nic tak nie zdenerwuje, jak zabranie jej skarbnicy tajemnic.

Przebiegając obok niskich szafek oddzielających jadalnię od salonu, potrącił panią Macready, zrzucając przy tym na podłogę butelkę z płynem i kilka ścierek. W tym samym momencie do salonu weszła starsza siostra Pevensie i, cały czas patrząc w ekran nowego telefonu, usiadła na kanapie.

Gospodyni obrzuciła go piorunującym spojrzeniem, a on widząc to, pospiesznie pozbierał rozrzucone rzeczy z podłogi i oddał zeszyt Łucji. Kobieta prychnęła zniesmaczona.

- Wy złośliwe... - zaczęła zdenerwowanym tonem, ale potrząsnęła głową ze złością i przerwała. - Zero szacunku. Niczego was nie można nauczyć - mamrotała pod nosem, gwałtownie i niedokładnie ścierając stół w jadalni. Po chwili przestała i westchnęła z zamkniętymi oczami. Piotr i Edmund wymienili rozbawione spojrzenia. - I pomyśleć, że będzie was więcej - dodała z wrogością, zwracając uwagę rodzeństwa Pevensie.

- Jak to więcej? - spytała zaskoczona Łucja, nerwowo przyciskając do siebie gruby zeszyt. Nawet Zuzanna okazała iskrę zainteresowania, podnosząc wzrok znad telefonu.

Pani Macready pokręciła głową i skierowała się w stronę schodów prowadzących na piętro, do pokoi dziewcząt. Odchodząc machnęła ręką na rodzeństwo, dając im do zrozumienia, że nie zamierza im nic tłumaczyć. Piotr zaśmiał się i oparł wygodnie na krześle, czym odwrócił uwagę rodzeństwa od gospodyni.

- Wydaje mi się, że albo musimy poważnie porozmawiać z rodzicami o kolejnym członku rodziny, albo profesor przyjmuje kolejnego lokatora - odparł najstarszy Pevensie, zamykając ostatnią książkę. Wstając o stołu, poprawił koszulę, a gdy chciał coś powiedzieć, Zuzanna wyprzedziła go.

- Ciekawe, kto chciałby tu mieszkać. Większość rodziców wysłałaby swoje dzieci do zwykłego internatu - powiedziała z niechęcią, na co Edmund przewrócił oczami.

- Nie musisz ani sprzątać, ani gotować, a i tak ci nie pasuje. Wiesz, że gdybyśmy mieli mieszkać w internatach albo akademikach - kiwnął głową w kierunku Piotra - każdy z nas byłby gdzie indziej?

- Jakby to komukolwiek jeszcze robiło różnicę... - dodała już znacznie ciszej dziewczyna, znów pogrążając się w czytaniu strony internetowej.

Edmund odetchnął z bezsilnością i nie powiedział już nic więcej. Wymienił jedynie zrezygnowane spojrzenia z resztą rodzeństwa, po czym wyszedł i zniknął w swoim pokoju na parterze. Łucja podeszła do starszego brata i przytuliła się do niego, na co on odpowiedział jak zwykle lekkim uśmiechem. Mimo upływu lat, niektóre rzeczy się nie zmieniały.

- Jak myślisz, kto to może być? - spytała cicho, jedną ręką bawiąc się małą kokardką przyczepioną do pamiętnika.

- Chciałbym cię zapewnić, że to człowiek, ale biorą pod uwagę to, co przeżyliśmy, nie mogę ci już nic obiecać - powiedział, tym samym polepszając nastrój siostry. - Zresztą chyba zaraz sama się przekonasz - dodał niepewnie. Dopiero gdy Łucja podniosła wzrok zauważyła, że Piotr patrzy przez okno na mały parking przy domu profesora Kirke.

Czarne BMW x5 zatrzymało się przed budynkiem.

Opowieści z Narnii: Nowa EraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz