Rozdział 3

3.8K 129 29
                                    


Przez kilka następnych dni wszyscy mogli zauważyć skutki ostatniej rozmowy. Oprócz nielicznych, krótkich rozmów, rodzeństwo Pevensie i Annabell praktycznie nie rozmawiali ze sobą. Jedynie Łucja starała się podtrzymać konwersację podczas posiłków, gdy pod nieobecność gospodyni zapadała cisza. Nie obyło się oczywiście bez kąśliwych uwag Piotra za każdym razem, kiedy Annabell wychodziła do pracy i jej niezbyt miłych zaczepek, gdy mijała go w salonie skupionego na podręcznikach.

Niemal conocne wyjścia Annabell nie poprawiły sytuacji. Dziewczyna wychodziła zazwyczaj dopiero gdy pozostali byli już w swoich pokojach. Mimo to, kiedy rano spotykali się w salonie, Piotr nie mógł powstrzymać się od moralizatorskich przytyków.

Po jednej z porannych sprzeczek Annabell nie chciała tak łatwo odpuścić. Był to dla niej dzień wolny od zajęć na uczelni, a do szkoły miała jechać dopiero popołudniu, więc postanowiła wykorzystać wolny czas.

Zgodnie z zapowiedzią, chwilę przed południem salon zajęli znajomi Piotra, którzy przyszli do niego z zamiarem dokończenia projektu na studia. Kiedy Annabell usłyszała zamieszanie na korytarzu piętro niżej, najciszej jak potrafiła wyszła ze swojego pokoju i przyjrzała się kolegom Piotra.

Typowi, powiedziała do siebie w myślach i przygryzła wargę, próbując się nie zaśmiać. Postukała paznokciami o balustradę i wróciła do swojego pokoju.

***

- Dobrze, że na trzecim roku już nie ma z nią zajęć - marudził Steve, rozkładając na stole w salonie potrzebne notatki i listę rzeczy, które mają znaleźć się w prezentacji. Podniósł kartkę i pokazał ją reszcie. - Jeszcze kilka takich i uzbieram drugi karton.

Pozostała czwórka zaśmiała się, chociaż nikomu w tej chwili nie było do śmiechu - wiedzieli, że potrzebują tego projektu do zaliczenia semestru, a sposób oceniania starszej profesorki był równie pokręcony jak ona sama.

- Siedzimy nad tym już kilka spotkań, a i tak możemy nie zaliczyć. Ona jest... - zaczął Piotr, ale Adam przerwał mu.

- A mówiąc o zaliczeniu... - powiedział ciszej, patrząc w stronę kuchni.

Annabell, w swoim „codziennym" stroju, składającym się między innymi z czarnych zakolanówek i szortów, nalała wody do wysokiej szklanki i kręciła się po kuchni znacznie dłużej niż rzeczywiście potrzebowała.

Wszyscy spojrzeli się w jej stronę, jednak tylko Piotr po chwili wrócił do projektu.

- Adam, ty masz narzeczoną - upomniał spokojnym tonem, szukając czegoś w podręczniku.

Chłopak spojrzał na niego znaczącym wzrokiem.

- Nie swoje zaliczenie miałem na myśli - wyjaśnił, a gdy Pevensie spojrzał na niego znad książki, mrugnął do niego.

Jakąkolwiek reakcję Piotra uprzedziło powitanie Annabell przez pozostałych. Nie wtrącał się, kiedy każdy z jego przyjaciół przedstawiał się jej, udając, że nie zauważa jej dziecinnej zagrywki.

- A ty się ze mną nie przywitasz, Piotruś? - spytała, ledwo powstrzymując się od śmiechu. Odchrząknął cicho w odpowiedzi.

Kiedy Annabell chciała coś jeszcze do niego powiedzieć, Steve przyjrzał się jej badawczym wzrokiem.

- Czekaj... To ty prowadzisz tę szkołę tańca na przedmieściach Londynu? - spytał z nieodgadnioną miną, a Annabell spojrzała niepewnie na Piotra. Nie była pewna reakcji kolejnego studenta, a Pevensie miał nadzieję na kogoś, kto w końcu poprze jego stronę.

Opowieści z Narnii: Nowa EraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz