Rozdział 32

2.3K 105 21
                                    

- Zdążymy, spokojnie! – Zuzanna uspokajała Annabell, która niecierpliwie kręciła się na fotelu, podczas gdy przyjaciółka próbowała ułożyć jej włosy. Zdecydowała, że najlepiej pasować będą rozpuszczone, ale wbrew sprzeciwom Ann, postanowiła i tak cokolwiek z nimi zrobić.

      Koronacja miała odbyć się dopiero za kilka godzin, ale następczyni tronu już czuła się spóźniona. W jej pokoju Łucja, Zuza, Jadis, pani Bóbr i Clarisse pomagały jej się przygotować.

- Uspokój się! – powiedziała głośno Łucja do Clarisse, kiedy ta po raz kolejny próbowała poprawić Annabell sukienkę. Piękna, długa, czerwona sukienka idealnie na niej leżała. Lekki tiul dodawał jej uroku i zwiewności, a maleńkie diamenty pobłyskiwały na nim i na górze sukni. Miała rękawy do łokci, a dekolt tak opuszczony, że pozostawał elegancki odsłaniając jej obojczyki.

- Podaj mi to – Zuza pokazała na ozdobę do włosów w kształcie róży.

        Kiedy skończyły, efekt ich własnej pracy zaparł im dech w piersiach.

- W końcu wyglądasz jak księżniczka – odparła z rozbawieniem Łucja.

- Jak królowa – poprawił Piotr, który akurat wszedł do pokoju. Miał na sobie czarny garnitur, a w dłoni trzymał bukiet czerwonych róż. Obecne wymieniły pomiędzy sobą znaczące spojrzenia i powoli skierowały się do wyjścia. Kiedy kobiety w końcu zostawiły ich samych, podszedł do Annabell i delikatnie objął ją, uważając by nie zniszczyć godzin ciężkiej pracy.

- Ja się nie nadaję – powiedziała po raz setny tego dnia. Tym razem jednak sama się zaśmiała.

- A kto nadaje się bardziej? – spytał, po czym czule ją pocałował.

***

     Most nad największym w Dragonii górskim potokiem tuż nieopodal Ker-Paravelu był przygotowywany na tę okazję już od ponad tygodnia. Teraz, jak przykazała tradycja, o wschodzie księżyca wszyscy mieszkańcy Dragonii spotkali się po obu stronach potoku, obserwując ceremonię koronacji.

     Podczas jednego z przemówień zauważyli zjawy wszystkich poprzednich władców Dragonii. Duchy stały na wodzie potoku, z dumnymi uśmiechami przyglądając się wydarzeniu. Rząd wspaniałych królów i królowych, uroczyście ubranych, robił wrażenie i dodawał całej sytuacji jeszcze więcej wzniosłości.

     Kiedy nastąpił najważniejszy moment, Magnus położył koronę na głowie Annabell. Rozległy się głośne brawa i wiwaty, a rodzina królewska i władcy wszystkich państw pozostali jeszcze chwile na moście. Piotr chwycił dłoń królowej.

- Teraz już będzie tylko lepiej – powiedział szeptem, tak, że tylko ona mogła to usłyszeć. Spojrzała w stronę Narnijczyków, narodu, który zawsze był najbliżej jej serca.

- Wystarczy uwierzyć – dodała cicho, patrząc w oczy Piotrowi. Dając obserwatorom kolejny powód do wiwatów, pochylił się i pocałował ją.

***

      Po pierwszych tańcach i pysznym poczęstunku nadeszła pora na przemówienia skierowane do nowej władczyni. Annabell usiadła na szerokim, przystrojonym krześle naprzeciwko sceny, spod której wszyscy chętni kierowali do niej swoje słowa.

      Podczas kilku przemówień wybuchali śmiechem, wzruszali się, bili brawa. Emocje towarzyszące wszystkim przy rozpoczęciu nowego rozdziału były wprost nie do opisania.

      Ale jedno wszyscy wiedzieli na pewno: nadszedł czas dobrych zmian.

      W momencie, w którym to Piotr chciał zabrać głos, siostry Pevensie, Jadis i pani Bóbr od razu wyciągnęły swoje chusteczki. Spojrzały po sobie, zauważając swoją przypadkową synchronizację i zaśmiały się.

- Wszystkich cieszy takie zakończenie historii, to jasne i nie zamierzam tego rozwijać, bo było to powiedziane dzisiaj już kilkanaście razy – zaczął lekko sarkastycznym tonem, wywołując u słuchaczy lekkie uśmiechy. – Chciałbym poruszyć coś zupełnie innego – stwierdził, patrząc Annabell prosto w oczy. – Wszyscy widzicie piękną i silną królową, którą jest teraz Annabell. Ale mało kto wie, a przede wszystkim mało kto docenia drogę, którą przeszła. Teraz już chyba nikt nie powie złego słowa na Arbaro, a tym bardziej nikt już nie podważy siły kobiety: słuchajcie, po tym jednym pojedynku naprawdę wszystko mnie bolało – dodał takim tonem, że momentalnie wywołało to śmiech u obecnych. – Ale mniejsza o to. Chcę tylko, żebyście wiedzieli, że cholernie dobrze wybraliście.

      Uśmiechnął się niepewnie, cały czas patrząc tylko na Annabell.

- Annabell uczyni wasze życie lepszym. Najlepszym, jakie możecie sobie wyobrazić – stwierdził, podkreślając ostatnie zdanie. Rozejrzał się po obecnych, którzy czekali na ciąg dalszy. Wiedział, że jego przemowa na razie nie wzbudziła u nikogo skrajnych emocji, ale właśnie taki efekt chciał osiągnąć: by to, co powie na końcu sprawiło, że cała reszta przestanie być aż tak ważna. – Byłem jednym z tych szczęśliwców, którym Annabell zmieniła życie nie tylko na drodze dobrej polityki. Bez wątpienia jest kimś, kto nadaje sens i pokazuje, że są w życiu ważniejsze rzeczy niż opinia innych czy „durne zasady" – dodał, a na twarzach słuchaczy znów zagościły figlarne uśmiechy. – Żadnymi słowami nie mogę opisać tego, jak Annabell wpłynęła na mnie i moje rodzeństwo. Za to nie można po prostu podziękować. Nie wiem nawet, czy kiedykolwiek jej się za to odwdzięczymy – wzruszył ramionami i wziął głęboki oddech. – Wiem za to, że chcę, by dalej zmieniała moje życie na lepsze. I wiem, że może zastąpić każdego. Jednak jej nikt nie zastąpi.

      Odłożył mikrofon na scenę i pewnym krokiem ruszył w stronę Annabell. Najbliżsi odsunęli się kawałek. Piotr uśmiechnął się dumnie, kiedy był wystarczająco blisko, by to zauważyła.

- Pozwól mi zmienić twoje życie tak, jak ty zmieniłaś moje – powiedział, powoli klękając przed nią z czerwonym pudełeczkiem w dłoni. – Ann, wyjdziesz za mnie?

      Dziewczyna zaśmiała się przez łzy, widząc ukochany uśmiech na jego twarzy. Gdy energicznie kiwnęła głową, salą wstrząsnęły brawa, wiwaty i toasty. Piotr założył pierścionek na jej palec, wstał, przytulił ją i pocałował. Annabell odchyliła się po chwili, śmiejąc się.

- To jeszcze odwaga czy już głupota? – spytała cicho, ruchem głowy wskazując na Jadis i Magnusa. Piotr uśmiechnął się zawadiacko.

- Podejmowania absurdalnych decyzji uczę się od najlepszych – powiedział, mrugając do niej znacząco, a ona trąciła go lekko w ramię.

       Piotr objął ją ramieniem i razem podeszli do przyjaciół i rodziny, która stała się ich wspólną.

Opowieści z Narnii: Nowa EraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz