Rozdział 18

1.2K 70 1
                                    

- Byłyście świetne, do zobaczenia za tydzień! – Annabell pożegnała się ze swoją rekreacyjną grupą i zaczęła przygotowywać szkołę do zamknięcia na weekend. Odłączyła głośniki, wyłączyła światła i oddała klucze ochroniarzowi.

     Wyszła z budynku, a gdy spojrzała na miejsce, w którym zostawiła swój samochód, zobaczyła Zuzannę, najwyraźniej czekającą na nią. Ciekawa podeszła do niej, chowając po drodze wizytówkę z numerem, pod który miała zadzwonić, do kieszeni. Kiedy zbliżyła się do Zuzy, z ulgą stwierdziła, że nie wygląda na zmartwioną, więc nic złego się nie stało. Tym bardziej zainteresował ją powód, dla którego dziewczyna odwiedziła ją w pracy.

- Stało się coś? – spytała, jednocześnie otwierając samochód. Zuzanna uśmiechnęła się lekko i wzruszyła ramionami.

- Byłam w okolicy i stwierdziłam, że wspólny powrót do domu to dobra okazja żeby pogadać – odparła swobodnie, nie przestając się uśmiechać.

     Annabell przytaknęła i przekręciła klucz w stacyjce. Wyjeżdżając z parkingu kątem oka nadal widziała zaczepnie zadowolony wyraz twarzy Zuzy. Po kilku minutach ciszy nie wytrzymała i zapytała ją o to.

- Nic, nic... - zaśmiała się Pevensie, wyglądając przez okno. Annabell, którą zaczynało to bawić i irytować jednocześnie, przewróciła oczami. – Znalazłam to dzisiaj w salonie, musiało ci wypaść – powiedziała w końcu i pokazała Ann ulotkę podstawowego kursu medycznego.

      Annabell przeklęła siebie w myślach, nie mogąc uwierzyć, że zostawiła gdzieś tę ulotkę. Mimo to, nie dała po sobie poznać zmieszania.

- Dlaczego sądzisz, że to moje?

- Nikt z nas tego nie potrzebuje. Piotr będzie miał większe wykształcenie, ja wiem, że to nie moje, a Łucja i Edmund są za młodzi. Macready prędzej by nas otruła niż zrobiła kurs – wytłumaczyła triumfalnym tonem. Annabell unikała odpowiedzi, więc Zuza mówiła dalej. – A tobie przydałyby się chociaż podstawowe uprawnienia przy prowadzeniu szkoły... - dodała, gdy stanęły na światłach. Ann westchnęła niezadowolona i rzuciła jej uległe spojrzenie.

- Nawet jeśli masz rację, dlaczego tak cię to bawi?

      Zuzanna zaśmiała się, wachlując się ulotką.

- Tak sama z siebie nagle się na to zdecydowałaś, tak? – zapytała żartobliwym tonem, a Annabell, utrzymując pokerową twarz, skinęła głową na potwierdzenie. Zuza przewróciła oczami, ale nie dopytywała. Za to chwilę przed wjazdem na parking przy domu profesora, wyprostowała się dumnie. – Lubisz mojego brata?

       Annabell powstrzymała się od prychnięcia śmiechem, cały czas zachowując spokój.

- Którego? – spytała z niewinną miną i, nie czekając na dalszy rozwój konwersacji, odpięła pasy i wysiadła z samochodu.

      Zuzanna niechętnie poddała się i poszła za jej przykładem, nadal rzucając jej znaczące spojrzenia.

      Weszła do domu, celowo wyprzedzając Zuzę o kilka kroków i od razu weszła do salonu, by znaleźć Łucję. Mimowolnie ciągle odkładała ich rozmowę, ale dzisiaj postanowiła, że w końcu to zrobi. Zaczęły się wakacje, więc najmłodsza Pevensie pewnie będzie spędzała każdą chwilę w Narnii, co utwierdziło ją w przekonaniu, że nadeszła pora.

      W salonie był tylko Edmund, który nawet nie zauważył jej obecności. Ruszyła w kierunku pokoju Łucji z nadzieją, że o tej porze w nim będzie. Nie zawiodła się, kiedy zaraz po zapukaniu, odpowiedział jej głos dziewczyny.

Opowieści z Narnii: Nowa EraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz