Rozdział 7

2.6K 114 28
                                    

- No, opowiadaj – nakazała piskliwym głosem Zuzanna, uśmiechając się szeroko.

      Jako ostatnia usiadła przy stole i była zbyt podekscytowana tym, co miała jej opowiedzieć Annabell, by choćby zacząć szykować sobie śniadanie. Ann spojrzała zdawkowo najpierw na Zuzę, a potem na Piotra i Edmunda śmiejących się pod nosem.

       Kiedy tłumaczyła Zuzannie, że nie zamierza już spotykać się z Amonem, niezadowolenie dziewczyny rosło. Nawet gdy Ann skończyła mówić, nie odezwała się, więc zapadła cisza pełna oczekiwania.

- Idę dzisiaj do klubu – powiedziała nagle Zuza, a pozostali zaśmiali się słysząc taktowną zmianę tematu. – Idziecie ze mną? – spytała, kierując swoje pytanie do Annabell i Piotra.

      Spojrzeli po sobie jakby na zawołanie przypominając sobie ich pierwszą dłuższą rozmowę. Ann odwróciła wzrok i ledwie zauważalnie pokręciła głową.

- Może kiedy indziej. Umówiłam się dzisiaj z Edmundem na kolejną lekcję gry, prawda? – kiedy chłopak potwierdził, Zuza pokręciła głową i spojrzała wyczekująco na Piotra.

- Mam zajęcia do wieczora.

- Pewnie – skomentowała nawet na nich nie patrząc. – Dajcie znać, czy kupić wam po kocie i bujanym fotelu – dodała, wstając od stołu z uszczypliwym uśmiechem.

- Ja bym się nie obraziła za kotka... - powiedziała cicho Annabell, a bracia Pevensie i Łucja zaśmiali się.

      Zuza obróciła się na pięcie i obrzuciła ją niezadowolonym spojrzeniem.

- Miałaś swojego kotka już wczoraj, dzisiaj nie uwzględniam wymiany – odparowała, wychodząc z salonu. Annabell pokiwała głową z uznaniem.

- Szybko się uczy – pociągnęła nosem i wytarła policzek udając wzruszenie, czym zasłużyła na kolejną salwę śmiechu.

***

- A mówiłam ci, żebyś zostawiał kilka z tych kart na koniec.

      Jak zwykle po porażce Edmunda, Annabell tłumaczyła mu w jaki sposób mógł lepiej rozegrać tę partię. Chłopak naprawdę przykładał się do tego. Ku niezadowoleniu starszego rodzeństwa – bardziej niż do nauki czegokolwiek innego.

     Było już dość późno, a Zuzanna nadal nie wracała. Piotr też jeszcze nie wrócił, ale przynajmniej zadzwonił do nich, żeby im powiedzieć, że idzie z kolegami do baru uczcić pozytywną ocenę z projektu.

     Annabell cieszyła się, że chociaż Łucja jest z nimi i na pewno nic jej nie grozi. Kiedy tasowała karty przed następnym rozdaniem, jak na zawołanie zadzwonił jej telefon. Zobaczyła numer Zuzy na wyświetlaczu, więc odłożyła karty i szybko odebrała.

- Zuza, co się dzieje?

- Tu przyjaciółka Zuzy – kiedy tylko usłyszała te słowa, wstała i zaczęła iść w kierunku korytarza. Wiedziała z własnego doświadczenia, że takie słowa, takim tonem, nie znaczą nic dobrego. – Zuza i Paula wyszły z klubu z jakimiś facetami, próbowałyśmy dzwonić do Pauli, ale zamiast niej odebrał jeden z nich i rzucił słuchawką – próbowała skupić się na słowach wyraźnie pijanej dziewczyny, kiedy zakładała buty. Nie chcąc dalej tego słuchać, przerwała jej.

- Podaj mi ulicę, na której jest ten klub i jak wyglądali ci ludzie – nakazała, sięgając po kluczyki do auta. Gdy przyjaciółka Zuzanny podała jej wszystkie informacje, kazała im nie ruszać się z klubu. Edmund i Łucja wybiegli za nią z pokoju, a kiedy usłyszeli przebieg rozmowy, popatrzyli po sobie z niepokojem. – Dzwoń do Piotra i na policję. Ja już tam jadę – powiedziała do Edmunda, ten tylko skinął głową, słysząc już dźwięk zatrzaskiwanych drzwi.

Opowieści z Narnii: Nowa EraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz