Rozdział 13

1.7K 72 36
                                    

    Piotr podszedł do Edmunda i Kaspiana, raz po raz spoglądając na odchodzącą Annabell. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, usłyszeli znajomy głos.

- Skoro już masz czas – odwrócili się, by stanąć twarzą twarz z Aslanem – chyba powinniśmy porozmawiać.

***

      Stając z Aslanem na tym samym wzgórzu, co kilka lat temu, Piotr rozglądał się z zadumą. Lew ułożył się wygodnie, lekko potrząsając złocistą grzywą.

- Usiądź, Piotrze – po czym uśmiechnął się na swój sposób. – Pewnie jesteś zmęczony.

      Z ulgą wykonał jego polecenie, kładąc obok siebie swój miecz. Lew milczał, a on nie pospieszał go. Wiedział, że sam zdecyduje, która pora będzie najlepsza.

- Pewnie zastanawialiście się, dlaczego akceptuję zachowanie Annabell – powiedział w końcu, jak zawsze głębokim i dostojnym tonem.

- To prawda – przyznał, zastanawiając się nad tym, co powinien powiedzieć, a co Wielki Lew i tak już wie. – Zdziwiło nas to, że pozwoliłeś jej wstąpić do Straży, mimo że w przyszłości miała odziedziczyć tron po ojcu.

- I tylko to was zdziwiło?

      Słysząc ton jego głosu domyślił się, że na to pytanie Aslan już dawno znał odpowiedź.

- Nie. Dobrze wiesz, że nie – powoli pokiwał głową, a po chwili znów utkwił wzrok w jednym punkcie krajobrazu.

- Co o niej sądzisz? – spytał Lew po chwili ciszy, wyrywając go z zamyślenia. Speszył się, czując na sobie spojrzenie przenikliwych oczu.

      Zastanowił się chwilę. Jak miał krótko określić to, co myślał o Annabell?

- Jest inna – stwierdził, mimowolnie uśmiechając się do siebie. – Pewnie miała ważny powód, dla którego wstąpiła do Straży. Na pewno wie, co robi.

- Cały czas skupiasz się na tym, co potem uznajesz za mało ważne – zauważył Wielki Lew, uśmiechając się. – Ale dobrze zauważyłeś, jest inna. Poznaliście jej historię, wiecie, co robi w waszym świecie. Ale jeszcze wiele nocy upłynie, zanim poznacie samą Annabell.

- Wiem o tym. Ale jest tego warta.

       Aslan zaśmiał się tubalnie.

- W końcu skupiasz się na tym, co ważne, Piotrze. Nie przestawaj – mówiąc ostatnie zdanie, spojrzał mu w oczy. Nie wytrzymując jednak długo, Piotr odwrócił wzrok. – Ma szansę stać się kimś. O każdym z jej rodu mówiono wielkie rzeczy, w istocie, wszystkie były prawdą. Ale dopiero ona, tak jak pierwsza królowa Marianna, ma szansę stać się ikoną.

     Przemyślał jego słowa. Przypomniał sobie wszystko, co już wiedział o Annabell i jak wiele jeszcze pozostawało tajemnicą. Tak, pomyślał, patrząc na miejsce, w którym jeszcze chwilę temu z nią walczył. Ona na pewno godnie zakończy tę historię.

     Z zamyślenia wyrwał go głos Lwa.

- Dopiero wróciliście, ale musicie zdawać sobie sprawę z tego, że nikt nie będzie czekał, aż się tu zadomowicie. Narnijczycy czekali. Teraz, gdy dostali to, czego pragnęli, będą od was oczekiwać szybkiego i dobrego załatwienia ich spraw. Oczekują władców, którzy poradzą sobie w nowej Narnii. Dragonia stała się lepszą krainą, ale na pewno nie łatwiejszą dla królów.

      Piotr skinął głową ze zrozumieniem. Wiedział o tym. Wszyscy zawsze wiedzieli, że nie mogą zawieść swoich poddanych. Gdyby to jeszcze było takie proste...

Opowieści z Narnii: Nowa EraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz