Rozdział 27

1.3K 63 8
                                    

      Kolejne dni płynęły niesamowicie spokojnie w porównaniu z dotychczasowymi miesiącami. Znajomość Edmunda i Mirandy rozwijała się, jednak znaczenie wolniej niż z Arianą z dwóch powodów – Edmund nie był już tak pewny jak wcześniej, a poza tym Miranda była o wiele spokojniejsza i skromniejsza od wybuchowej Ariany, co zawsze stopowało go, gdy przesadzał.

      Media pozytywnie odebrały zaangażowanie Zuzanny i Kaspiana w działalność charytatywną, wiele mówiło się też o „uroczym związku najmłodszej Pevensie".

      Annabell i Piotr spotykali się potajemnie tak jak do tej pory, nie chcąc już teraz ściągać na siebie uwagi całej Dragonii. Cieszyli się sobą, niespecjalnie jednak ukrywając to prze resztą rodzeństwa i Kaspianem. Mimo to, minęło kilka dobrych dni, zanim zaczęli cokolwiek podejrzewać. Kaspian wziął stronę Ann i Piotra, i zbywał wszelkie domysły reszty Pevensie. Edmund, który był wtajemniczony w sprawę mniej niż on, ale i tak bardziej niż siostry, przeprowadzał własne „śledztwo".

     Kiedy to zauważyli, postanowili trochę sobie z niego pożartować, zachowując się inaczej w jego obecności. Rozmawiając ze sobą, gdy był w pobliżu, mówili dwuznacznie i sprzeczali się raczej żartobliwie. Nie było to jednak na tyle jasne, by Edmund mógł stwierdzić, że zakończył śledztwo sukcesem.

      Aslan pozostał w Narnii znacznie dłużej niż zwykle, co nie ulegało niczyjej uwadze. Zawsze zapytany o to odpowiadał:

- Coś silniejszego ode mnie nie każe mi odchodzić. Nie wiem, co nadejdzie, ale wiem, że muszę tu być.

      Chodził po Narnii i obserwował wszystkie znaki, jakie mogła wysłać mu natura. Coś wyraźnie go męczyło i nawet on nie wiedział, co to oznacza.

***

      Annabell i Piotr siedzieli na kanapie w jednym z salonów w Ker-Paravelu i niezbyt uważnie oglądali telewizję. Rozmawiali cicho, kiedy usłyszeli jak Edmund, który wcześniej przypadkiem tędy przechodził, skrada się, ciągnąc za sobą Zuzannę i Łucję.

      Wymienili porozumiewawcze spojrzenia, uśmiechając się podstępnie. Młodszy Pevensie męczył się już wystarczająco długo.

     Annabell przybliżyła się do niego, a on objął ją ramieniem. Mówili do siebie na tyle cicho, by pozostali tego nie usłyszeli, ale zachowywali się na tyle jednoznacznie, by to nie umknęło ich uwadze.

      Kątem oka widząc ich nieprzekonane wyrazy twarzy, Piotr pochylił się i szepnął jej coś do ucha. Annabell zaśmiała się cicho zanim ją pocałował. Jak gdyby nigdy nic odwrócili głowy w stronę telewizora, a gdy tamci nadal nic nie zrobili, Annabell przewróciła niecierpliwie oczami.

- Widzimy was, wielcy szpiedzy – powiedział Piotr z szerokim uśmiechem, nie odwracając się nawet w ich stronę.

      Usłyszeli triumfalne westchnięcie Edmunda i cichy pisk Łucji, ale zanim któreś z nich zrobiło coś więcej, Kaspian przerwał im wchodząc do salonu pospiesznym krokiem.

- Coś się stało? – spytała Zuzanna, przyglądając mu się uważnie. Miał poważny wyraz twarzy i oddychał szybko, jakby dopiero co tu przybiegł. Wszyscy odwrócili się w jego stronę z oczekiwaniem.

      Kaspian przebiegł po nich wzrokiem, na dłużej zatrzymując się na Annabell. Kiedy dziewczyna spojrzała na niego z niezrozumieniem, zacisnął usta, a jego rysy wyostrzyły się nerwowo.

- Dostaliśmy wiadomość od Jadis – powiedział. Pevensie wymienili szybkie spojrzenia, ale Annabell nie oderwała wzroku od Kaspiana, przeczuwając dalszy ciąg komunikatu. – Chyba powinniśmy zwołać zebranie.

Opowieści z Narnii: Nowa EraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz