Rozdział 5

2.7K 124 12
                                    

     Kilka kolejnych dni upłynęło zgodnie z przyjętą rutyną. Annabell nadal spędzała czas z Łucją i pomagała Zuzannie w lekcjach, a nawet kilka razy zagrała z Edmundem w szachy, mimo że zmieniał temat za każdym razem, gdy pytała, od kiedy tak polubił tę grę. Oprócz tego dalej przygotowywała swoich uczniów do zbliżających się mistrzostw i próbowała zdawać w terminie wszystkie egzaminy i kolokwia.

      W tych wszystkich codziennych zajęciach próbowała jedynie mijać się z Piotrem – nie kłócili się już tak często, ale Annabell starała się zachować dystans z tego samego powodu, z którego przerwała ich poprzednią rozmowę. I choć nie chciała tego przyznać przed samą sobą – przez chwilę zapomniała, dlaczego powinna trzymać się od rodzeństwa Pevensie na bezpieczną odległość.

***

     Deszczowego dnia rodzeństwo Pevensie siedziało już przy stole, ciesząc się, że mogą zjeść wspólnie obiad w środku tygodnia. Pani Macready jak zwykle krzątała się po kuchni, raz po raz rzucając niezbyt miłe uwagi na dowolne tematy.

     Jedną z takich litanii przerwał dźwięk zamykanych drzwi. Annabell wróciła z pracy o stałej porze, więc nikogo nie zaskoczył jej widok, jedynie Zuzanna przez chwilę zachwycała się jej skórzaną kurtką. Dziewczyna podziękowała szybko i zmieniła temat.

- Może pamiętacie jak mówiłam wam o mistrzostwach, na które się przygotowujemy... - mówiła, szukając czegoś w torebce. Uśmiechnęła się, wyciągając z niej dużą kopertę. – Zadzwoniłam gdzie trzeba i dzisiaj przyszły – wyjaśniła i pokazała im kilka kolorowych zaproszeń. – Specjalnie dla was – dodała, dając każdemu z nich po jednym ze starannie napisanym imieniem i nazwiskiem.

      Zawahała się na moment, podając Piotrowi zaproszenie. Niepewnie wyciągnęła rękę w jego stronę, a on z nieprzekonaną miną odebrał od niej kartkę i cicho podziękował. Nie wykazał jednak tyle entuzjazmu i zainteresowania co pozostali.

- Nie wiem jak wy, ale ja idę na pewno. Będzie na co popatrzeć – powiedział Edmund, niezbyt dyskretnie pokazując na figurkę tancerki na okładce zaproszenia. Jego siostry zaśmiały się, ale pokiwały głowami.

- Pojedziesz z nami, prawda? – zapytała Łucja Piotra, gdy ten w żaden sposób nie zareagował. Spojrzał na nią z rezygnacją i westchnął. Nie odzywał się na tyle długo, że pozostali przestali tego oczekiwać.

- No tak... to ja pójdę jeszcze do pana profesora, może znajdzie czas – powiedziała Annabell i wyszła z salonu, kierując się prosto do jego gabinetu.

      Kiedy zniknęła im z oczu, Zuzanna uderzyła Piotra w ramię.

- Wiesz, że to dla niej ważne – upomniała ostrym tonem, patrząc na niego wyczekująco.

- Wiem.

- Więc? – wtrąciła Łucja. Piotr spojrzał błagalnie na brata, a ten tylko wzruszył ramionami.

- Pomyślę – odparł krótko, a Łucja przewróciła oczami.

- Wszyscy wiemy, co to oznacza – powiedziała niezadowolona Zuza i zaczęła sprzątać naczynia.

***

     Od samego rana Annabell krążyła po całym domu, wykonując dziesiątki telefonów i z każdą chwilą denerwując się coraz bardziej. Kiedy kilka godzin przed konkursem ostatni raz sprawdziła swoją torbę i wyjechała, Zuzanna i Łucja zaczęły swoje przygotowania. Między układaniem włosów i wybieraniem kreacji ekscytowały się swoimi zaproszeniami dla VIP'ów.

     Było to jednocześnie zaproszenie na przyjęcie na cześć zwycięzców, więc zmusiły Edmunda do założenia eleganckiej koszuli. Mimo licznych protestów, nie wygrał ze swoimi siostrami i poszedł się przebrać.

- Powiedz Piotrowi, że biorę swój samochód, klucze do jego są tam gdzie zawsze – powiedziała Zuzanna, razem z Łucją wychodząc z domu, gdy Edmund poprawiał kołnierzyk przed lustrem. Nie zdążył nawet kiwnąć głową, a siostra już zamknęła za sobą drzwi.

     Przeczesał dłonią włosy i zabrał z szafki swoje zaproszenie. Kiedy był już blisko wyjścia, Piotr wyszedł ze swojego pokoju. Edmund rzucił mu zrezygnowane spojrzenie.

- Nie zmienisz zdania? – spytał kolejny raz tego dnia i kolejny raz nie usłyszał odpowiedzi. Prychnął śmiechem i pokręcił głową. – Mógłbyś czasem po prostu schować dumę do kieszeni, Wasza Wysokość.

       Piotr uśmiechnął się.

- Bawcie się dobrze.

- Nowe ulubione powiedzenie? – zażartował Edmund, chwytając już za klamkę. – Zuza wzięła swój samochód. Twój stoi przed domem. Zastanów się, co powinieneś z tym zrobić – powiedział i wyszedł, uprzednio rzucając mu znaczące spojrzenie.

***

     Annabell, która do tej pory przebywała ze swoimi podopiecznymi za kulisami, dopiero teraz zauważyła wśród tłumu na sali troje z rodzeństwa Pevensie. Kiedy oni także ją zauważyli, pomachali do niej, a ona odwzajemniła to, mimo że niemiłosiernie trzęsły jej się ręce.

     Drzwi, które jak na taką ilość ludzi na pewno były za małe, co chwilę otwierały się i zamykały, mimo że większość szkół już się zaprezentowała. Teraz miała nadejść kolej Annabell.

      Prezentację każdej szkoły rozpoczynał i kończył występ z instruktorem, więc razem z kilkunastoma najlepszymi tancerzami ze swojej szkoły wyszła na scenę. Światła przygasły, a potem zmieniały się wraz z rytmem muzyki. Z każdą minutą można było dostrzec to, jak starannie szkoła Annabell przygotowała spektakularne show.

     Tak jak powinna, patrzyła w stronę publiczności, jednak ze zwykłego stresu i przyzwyczajenia starała się nie patrzeć w stronę kogokolwiek, kogo znała. Kiedy skończyli pierwszy występ, na sali zagrzmiały brawa. Światła ponownie zgasły i grupa zeszła ze sceny.

     Będąca teraz tylko w roli mentorki Annabell pokazała kolejnej grupie, że mają już wejść na podwyższenie. Po ostatnich wskazówkach i pokrzepiających słowach zostawiła swoich uczniów za kulisami, a sama wyszła na salę z zamiarem zajęcia miejsca przy stole z innymi właścicielami szkół, z którego miała widok i na scenę, i na całe pomieszczenie.

      W przeciwieństwie do większości dyrektorów, którzy jedynie posiadali własne szkoły, a do nauki zatrudnili kilku instruktorów, Annabell nie była w stanie niczego przełknąć. Spragniona po występnie tylko napiła się wody, cały czas obserwując występy swoich podopiecznych. Pomiędzy występami odetchnęła głęboko i mimowolnie rozejrzała się po pomieszczeniu. Kiedy spojrzała w stronę miejsc rodzeństwa Pevensie, zmarszczyła brwi i przyjrzała się uważniej.

      Łucja i Zuzanna pogrążone były w rozmowie i oglądaniu strojów tancerzy powoli wchodzących na scenę. Gdy zobaczyła z kim rozmawiał Edmund, zaśmiała się cicho. Piotr również spojrzał w jej stronę i uśmiechnął się ulegle.

***

- Wow, co za występ! Należało wam się – Łucja podbiegła i uściskała Annabell, gdy ta ledwo zdążyła zejść ze sceny po odebraniu głównej nagrody. Ich zaproszenia umożliwiły im wejście na kulisy, z czego chętnie skorzystali.

      Kiedy Łucja w końcu odkleiła się od Annabell, Zuzanna i Edmund podeszli, by także jej pogratulować. Potem teatralnym gestem odsunęli się od niej, zwalniając drogę Piotrowi.

- Gratuluję – powiedział, wręczając jej bukiet. Zaśmiała się, kiedy Edmund i Łucja jednocześnie odchrząknęli znacząco. Piotr przewrócił oczami, ale także się uśmiechnął. – I przepraszam. Nie powinienem cię krytykować. Przyznaję, myliłem się. Szanuję twoją pracę.

        Kiedy Annabell otworzyła usta by odpowiedzieć, Edmund westchnął ciężko.

- A trzeba było to nagrać – mruknął, udając niezadowolonego, czym rozbawiłdziewczyny i zasłużył sobie na żartobliwe popchnięcie od brata.

Opowieści z Narnii: Nowa EraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz