Rozdział 25

1.1K 72 0
                                    

     Piotr zwolnił krok kiedy zniknął z oczu Annabell. Przeczesał dłonią włosy i głęboko odetchnął. Sam nie mógł uwierzyć w to, co przed chwilą powiedział. Cicho przeklnął, przypominając sobie wyraz twarzy Ann. Pokręcił głową, zły na samego siebie.

     Podniósł wzrok i spojrzał na miejsce, w którym Cat rozmawiała z jednym z jego żołnierzy, zachowując się identycznie jak kilka minut wcześniej przy nim w ogrodzie. Zatrzymał się, przyglądając się w zamyśleniu.

     Jasna cholera, powiedział do siebie w myślach, kiedy wszystkie fakty uderzyły w niego jak w papierową ścianę. Cała ta szopka z szukaniem królowej... wyśmiał samego siebie, który myślał, że może oszukać własne uczucia i to, co podświadomie wiedział już od dawna.

     Podszedł do Catherine, gdy przestała rozmawiać z żołnierzem. Szybko powiedział kilka słów dyplomatycznych przeprosin i zakończył ich znajomość szybciej niż się zaczęła. Dziewczyna pokręciła głową z kpiącym uśmiechem i odeszła bez słowa.

      Kiedy został sam przy bramie, nie był w stanie ogarnąć wszystkich swoich myśli. Nie wiedział już, co powinien teraz zrobić, czy co powinien wyrzucić z głowy. Wiedział jedno.

     Musiał porozmawiać z kimś rozsądniejszym.

***

     Cały czas kłócąc się ze sobą w myślach, przechodził po raz setny przez długie korytarze Ker-Paravelu, raz po raz mamrocząc coś pod nosem. Kręcił głową, gdy coś widocznie nie znajdywało rozwiązania.

- Powinieneś ograniczyć kawę – usłyszał za plecami rozbawiony głos Edmunda. Piotr przystanął, opanowując się. – Chciałem ci właściwie tylko powiedzieć, że mam już partnerkę na twój bal – uśmiechnął się dumnie, a gdy brat rzucił mu pytające spojrzenie, dodał – rozmawiałem z nią kilka razy, kiedy byłem z Arianą. Teraz już wiem, że nie powinien jej wtedy odtrącać – przyznał, kiwając powoli głową. Piotr zaśmiał się słabo.

- Chyba powinieneś być bardziej niedostępny – stwierdził, a Edmund rzucił mu pobłażliwe spojrzenie.

- A ty za to bardziej dostępny – Edmund, widząc niezrozumienie na twarzy brata, uśmiechnął się prześmiewczo. – Niezła akcja dzisiaj w ogrodzie, pozazdrościć.

      Przechodząc obok niego, poklepał go po ramieniu, a zanim zniknął za zakrętem, Piotr westchnął ciężko.

- Nie wydaje mi się, żebym mógł być jeszcze bardziej dostępny niż teraz – powiedział cicho, a Edmund pokiwał głową ze zrozumieniem.

- Moje zdanie znasz. A przynajmniej tak mi się wydaje – stwierdził, ponownie odwracając się w jego stronę. – Pogadaj z Aslanem. Albo przynajmniej z Kaspianem. Nie chcę wyjść na przezornego, ale najlepiej z oboma – zaśmiał się, wzruszając ramionami. – Skoro potrzebujesz opinii na temat tego, co powinien zrobić król, to chyba najlepsze wyjście.

- Co jeśli nie wiem nawet co w tej sytuacji powinien zrobić Piotr Pevensie?

       Edmund rzucił mu błagalne spojrzenie, uśmiechając się złośliwie.

- Jak i Piotr, tak i porywczy król, którym byłeś kilka lat temu, zrobiliby dokładnie to samo. Nie wiem, za kogo teraz się masz, skoro nie wiesz, co powinieneś zrobić – powiedział, a Piotr uważnie wsłuchał się w jego słowa. – Ale skoro nie wiesz, zapytaj. I tak już nie masz nic do stracenia.

       Zanim zdążył jakkolwiek zareagować, Edmund zniknął już w następnym korytarzu.

***

Opowieści z Narnii: Nowa EraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz