Drogi Adamie,
nie wiem, kiedy ten list do Ciebie trafi. Chcę jedynie, abyś wiedział, że nie opuszczam Cię z pustką w sercu i mój wyjazd nie stanowi odskoczni od problemów. Ja staram się nie być problemem... Dla Ciebie, dla matki... Gdziekolwiek moja droga nie zakręci, czy jak daleko mnie nie poniesie, nigdy o Tobie nie zapomnę i dziękuję Ci za to, co mi ofiarowałeś, choć wtedy nie umiałem tego wyznać. Zawdzięczam Ci bardzo dużo, a jeszcze więcej jestem winien. Zdaję sobie sprawę, że ten list nie jest w stanie choć w połowie spłacić tego długu... Możliwe, że nawet to, co chcę Ci wyznać, nie będzie wystarczającą prośbą o wybaczenie. Po prostu wiedz, że nieważne kiedy go otrzymasz, nieważne w jakich okolicznościach będziesz go czytał -ja zawsze będę Cię kochał-Twój Juliusz.
Czytał jego kaligraficzne pismo już setny raz. To wciąż było za mało, by mógł zrozumieć, co kierowało Juliuszem w podjęciu takiej decyzji.
Czuł się nikim. Zwyczajnie nikim. Z każdą kolejną próbą interpretacji jego słów, w sercu Adama wypalała się dziura wielkości kałuży, stworzonej z łez. Papier namókł jego płaczem i bólem.
Minął tydzień od braku odzewu ze strony Słowackiego. Przepadł jak kamfora po oddaniu listu w ręce adresata. Mickiewicz miał związane ręce, związaną duszę -przykutą do skały o nazwie Juliusz Słowacki, gdzie co rano przylatywały drapieżne sępy. Ale w tej opowieści zamiast wątroby, wyjadały mu serce.Aż wreszcie nic po nim nie zostało.
Tylko te kilka słów, z którymi budził się i zasypiał każdego dnia:Duchowi memu dał w pysk i poszedł...

CZYTASZ
Persona -Słowackiewicz
Romance„Duchowi memu dał w pysk i poszedł." XIX wiek -wiek wielkich wydarzeń, miłości i spotkań, które nigdy nie kończą się tak jak powinny... okładka autorstwa @ka_flexing >>>>