Kim jestem zatem
Gdy szukam śladów zgubionych, rozmytych
Pogardą zmęczonego od wspomnień morza
Fala bije o brzeg, tłumiąc krzyk mój
Nie wołam, choć oddać się chcęKiedy zachodziłaś w ciemności granacie
Bezwładne chmury żegnały
Ja w dniach oparach krwawych skąpany
Jesiennych, biłem do Ciebie
Na przekór w liście
Ostatnie prośby skonane...Jednością byłaś moją kryształową
Jak dwa szczepy winne
Ku słońcu, chciałem piąć się
I moknąć w drżącym deszczu
Brnąć w silnym wietrze i burzach
Dłoń Twoją jak pnącza
Nierozerwalnie...Na ziemi błotnistej moja dusza
Zatacza się po omacku zdeptana
W ogniu zaraz skończy zielonym
Bezradnie promienie chciałaby złapać...Pogniłe już szkarłatne dywany
Przemija wszystko, list pożółkły w szufladzie
Słów i łez koral w kurzu zaraz zaśnie
Czy miłość serc rdza krucha pokryje
O to już nie pytam
Kiedyś sama zgadnieszNoc, 10.10.2018
CZYTASZ
Dwanaście oddechów nocy
PoetryZbiór wierszy z nutą melancholii, traktujących o tęsknocie, poszukiwaniu swojego miejsca w świecie, miłości i o tym wszystkim, o czym dzisiejszy świat zapomniał...