Runda szósta, znaczy nowa taktyka

384 46 36
                                    


Perspektywa Lucki 

Uciekanie z domu było zbędne. Ava gdzieś wyszła, chłopaki nie mają klucza. Wreszcie święty spokój. Zrobiłem to czego brakowało mi od dawna. Zaspokoiłem wszystkie potrzeby, dzięki czemu nie musiałem myśleć o niewygodnych rzeczach. 

Mleko, tona oreo i skitlesów oraz netflix. Przez cały wieczór siedziałem zawinięty w kocyk razem, wpierdalałem słodycze oraz nadrabiałem wszystkie zaległości w serialach. Przy końcówce Grimma nagle zmorzył mnie sen, a że nie chciało mi się wstawać, po prostu zasnąłem w swoim legowisku złożonym z kocyków, poduszek i papierków po ciastkach.


Obudził mnie pocałunek. Mokry. Bardzo mokry, i obejmujący prawie całą twarz. Natychmiast zerwałem się na nogi. Rozejrzałem się wokół siebie w panice. Czułem że płonę rumieńcem. Pierwsze co przyszło mi na myśl to jedno słowo. 

-Theo?- wypowiedziałem na głos myśl niepewnym szeptem. 

Jak on się tu dostał? Czy to w ogóle on... pocałował mnie?

Nagle, moje panikowanie przerwał łagodny szczek. Skierowałem wzrok w stronę z której dobiegł dźwięk. Zobaczyłem Nirvanę siedzącą na kanapie. Psinka machała wesoło ogonem i wpatrywała się we mnie swoimi brązowymi oczyskami. Wywalony jęzor majtał się pociesznie. Natychmiast połączyłem fakty i odetchnąłem z ulgą. 

-To tylko ty...- kamień spadł mi z serca z wielkim hukiem. Poklepałem się otwartymi dłońmi po policzkach, jednak te uparcie grały dwie biedronki. Spojrzałem po sobie. 

No super, już wiem gdzie spadł ten kamień. W moim kroczu, na spodniach powstała górka. Dziwne, przecież jeszcze chwilę temu jej tam nie było. 

O nie... o nie nie nie nie nie... czy to... czy to przez...

Podnieciła mnie Nirvana?!

Nastoletni mózg jest dziwny... ale chyba nie aż tak.

Spojrzałem na zegarek. Miałem w sumie dużo czasu, lecz patrząc na to co mogło ową erekcję wywołać, wolę uniknąć jechania na ręcznym. Odwinąłem się z kocyka, szybko pobiegłem do pokoju i przebrałem. Kiedy wracałem do salonu, do moich nozdrzy dotarł bardzo smakowity zapach smażonych racuszków. Zatrzymałem się na chwilę i po prostu przez chwilę zaciągałem się smaczną wonią. 

Pyszne, słodkie, bananowe placki, z syropem daktylowym, zarumienione, z chrupiącą spalenizną.

Zaraz... spalenizną? Tak, to znak firmowy Avy. Nadstawiłem uszu, by upewnić się że to właśnie moja sis pląta się po kuchni.

-Kurwa! Dlaczego to cholerstwo nie chce się odkleić!- na pewno Ava. Wszedłem do kuchni, ostrożnie wychylając się zza ściany. Lepiej uważać, bo można oberwać latającymi naleśnikami, jajkami lub sprzętem kuchennym. 

Zapach spalenizny zaczynał coraz bardziej drażnić, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Mój dotychczas sterczący penis opadł. Co za ulga. 

-A co to za okazja? Ty przy garach to nieczęsty widok. Zwiastuje raczej apokalipsę.- powiedziałem opierając się o wyspę kuchenną. Siostra spojrzała na mnie chytrze. Właśnie otwierała usta by powiedzieć coś, zapewne wrednie zripostować mój komentarz co do jej znikomych zdolności kulinarnych, lecz właśnie wtedy, smażący się aktualnie placek zaczął się dymić, a następnie wybuchł niewielkim płomieniem. 

-O żesz kuźwa! Ratunku!- zaczęła biegać po całej kuchni niby z pochodnią, próbując ugasić ogień. Wiłem się ze śmiechu na podłodze, kiedy Ava jak ze zniczem olimpijskim urządzała sobie maraton. W końcu uspokoiłem się, po czym łaskawie przykryłem pokrywką naczynie, bo mądra kobieta gasiła ognisko chuchając na nie i machając jak oszalała ręką.  Odebrałem jej patelnię, starłem z niej węgiel, i sam zabrałem się za smażenie, bo ją do kuchenki strach dopuszczać. Nalałem kolejną porcję ciasta na oczyszczoną powierzchnię. Racuszek zaskwierczał apetycznie. 

Jak Siostra Mnie Wyswatała (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz