28 października 2018 r., Warszawa
Wypracowaliśmy z Kubą rutynę, która polegała na wieczornych telefonach i porannym wymienianiu wiadomości. Liga pędziła do przodu. Oboje prawie nie mieliśmy wolnego, a jeśli mieliśmy, to nasze wolne zupełnie się nie pokrywało. Wieczorami zwykle ja dzwoniłam, bo z reguły kończyłam później od niego. Rano bywało różnie. Wysyłaliśmy sobie zdjęcia naszych śniadań albo poranne narzekania: "Jak mi się dziś nie chciało wstawać z łóżka". Selfie Kuby z owsianką, skrzywioną miną i podpisem "Ale pyszne".
- Kacper robi imprezę na Halloween - powiedział mi pewnego razu. Wstrzymałam oddech, czując, co za chwilę nastąpi.
- Jaki Kacper? - spytałam, choć mało mnie to interesowało. Nie miało to znaczenia, jaki Kacper.
- Piechocki przecież.
- Ach, to miło - mruknęłam.
- Przyjedź.
- Kuba...
- Serio, Gabryśka. Co ci szkodzi? Kiedy ostatnio byłaś na imprezie?
- Kuba, ja nie chodzę na imprezy - wyjaśniłam mu jak dziecku.
- Jak to nie chodzisz na imprezy?
- Normalnie, po prostu nie chodzę.
Usłyszałam, jak Kuba bierze głośno wdech.
- Zależy mi na tym. Pójdź ze mną. Przestańmy się ukrywać... I tak wszyscy o nas wiedzą.
Napięcie w brzuchu.
- Zastanów się chociaż - dodał.
- Okej, zastanowię się - zgodziłam się.
- Ile alkoholu potrzebujesz?... Żeby się zgodzić? Choć raz się rozluźnij. Poznasz fajnych ludzi.
- Zastanowię się - powtórzyłam.
- To impreza przebierana, więc myśl też nad przebraniem.
- Żartujesz sobie.
- Gabryśka, proszę cię... Naprawdę, bardzo cię proszę.
Kamień w brzuchu. Panika.
- Ale jak ty to sobie wyobrażasz? Że wpadnę w stroju wampira, napiję się wódeczki z Wlazłym i wszystko będzie miło i fajnie?
- Dlaczego miałoby tak nie być?
- Nie wiem, może dlatego że ja jestem w sztabie trenerskim reprezentacji, a ty jesteś w niej zawodnikiem?
- Teraz jesteśmy w klubach...
- Myślisz tylko o sobie! - przerwałam mu. - Twoje powołanie zależy od dobrej formy. Będziesz dobrze grał, znowu zagrasz w reprezentacji. A moje? Nie jestem niewymienialna. Wezmą sobie po prostu innego fizjoterapeutę, który nie będzie romansował z zawodnikami - mówiłam podniesionym głosem.
- To ty myślisz tylko o sobie - wściekł się. - Ciągle to samo. Ciepło-zimno. Ciągle mnie od siebie odpychasz, jak jakiegoś natręta.
- Nie odpycham cię! - wrzasnęłam. - Po prostu jesteśmy w takiej, a nie innej sytuacji.
- W jakiej?! To wygląda tak, jakbyś się mnie po prostu wstydziła.
- Skończ chrzanić. Wcale nie o to chodzi.
- Zaczyna mnie to wkurzać.
- Mnie też!
- No i chuj, no i cześć - rozłączył się.
Zmusiłam się, by nie rzucić telefonem o ścianę.
Następnego dnia rano żadne z nas nie wysłało fotki rozgotowanej owsianki. Ciążyło mi to. Czułam ucisk w piersi. Nie chciałam się z nim kłócić. I gdzieś w środku tlił się we mnie lęk, że go stracę.
CZYTASZ
Coś ponad siatką | Kuba Kochanowski
RomanceGabryśka robi głupotę - całuje się z Kubą podczas finału mistrzostw i jeśli myśli, że on o tym zapomni i odpuści, to zdecydowanie jest w błędzie. Mleko się rozlało i jakoś trzeba je posprzątać. Na przykład idąc z nim do łóżka? Tak, to na pewno się u...