Rozdział 22. To miło, że mnie zapraszają

1K 49 17
                                    

marzec 2019 r., Warszawa

– Gdzie spędzisz Wielkanoc? – zaatakowała mnie moja mama, gdy postawiłam przed nią herbatę.

– Nie wiem – odpowiedziałam niecierpliwie. – Do Wielkanocy jeszcze dwa miesiące. Mam inne rzeczy w głowie.

– Niecałe dwa – poprawiła mama. – Znowu zmierzasz gdzieś jechać?

– Gdzieś? – spytałam.

– Już Boże Narodzenie spędziłaś bez rodziny – powiedziała mama z wyraźną nutą nagany.

– Spędziłam z rodziną, tylko nie swoją – odrzekłam, chociaż to chyba nie poprawiło mojej sytuacji w oczach rodzicielki.

– No właśnie!

– Mamo! Pojechałam do rodziny Kuby. Wiesz, że mi na nim zależy, więc się staram. Poznawanie jego rodziny się z tym wiąże. Poświęciłam się. Może następnym razem on poświęci się dla mnie.

– Właśnie.

– Do czego zmierzasz? – spytałam.

– Do niczego. Chcę zapytać o twoje plany, żeby wiedzieć wcześniej, ile jedzenia szykować.

– Chcesz, żebym go do nas zaprosiła na święta?

Mama zacisnęła usta i nagle zrozumiałam. Poczułam nieprzyjemny skurcz w żołądku. Jej nie chodziło o to, że skoro wcześniej byłam u Kuby, to teraz Kuba powinien wpaść do nas. Ona go nie chciała. Chciała zapewnień, że ja nigdzie nie pojadę.

– Rób, jak uważasz – stwierdziła, a ja przewróciłam oczami. Obraziła się.

– Możesz powiedzieć, czym ci podpadł? Nawet go dobrze nie znasz.

– Niczym mi nie podpadł – odpowiedziała teraz już wyraźnie obrażonym tonem.

Wkurzyłam się.

– Widzisz, mamo. Problem w tym, że Kuba praktycznie w ogóle nie widuje swojej rodziny, a ja ze swoją widuję się przynajmniej raz w tygodniu. Jeśli mnie poprosi, żebym pojechała z nim na święta, będę to musiała rozważyć i bardzo prawdopodobne, że się zgodzę.

– A jeśli ja cię poproszę, żebyś została?

– Uznam, że to emocjonalny szantaż.

– Gabrysia! Święta się spędza z rodziną! Rozumiem, że się zakochałaś w tym chłopcu, ale to chyba jeszcze nie ten etap, żebyś wszystko dla niego rzucała?

Westchnęłam ciężko.

– Nie jestem dzieckiem. Muszę się określić. Poza tym wspólne spędzanie świąt to rzucanie wszystkiego? Chyba nie.

– Nie było cię też na Wszystkich Świętych – przypomniała mi.

Och, tak, nie było mnie, bo siedziałam z Kubą w Bełchatowie po imprezie halloweenowej i wysłuchiwaliśmy pieśni Fornala pod prysznicem. Nie można tego uznać za formę pokuty? Wyrodna córka. Zamiast palić znicze na grobach osób, których nigdy nie poznałam, spędziłam ten dzień z osobą, na której mi zależy. Dramat.

– Mamo...

– Gabrysia... Martwię się o ciebie! A jeśli ten chłopiec złamie ci serce?

– Przypominam, że „ten chłopiec" ma imię. Tak trudno to zapamiętać? – rozeźliłam się. – A złamane serce może się przytrafić bez względu na to, z kim się spotykamy. To ryzyko wpisane w związki.

– Ale on... On jest za młody.

Szpilka w serce. Ciągle starałam się zapomnieć, że Kuba jest ode mnie młodszy. Nie robić z tego problemu. A kto robi? Moja matka.

– Wcale nie jest – odpowiedziałam przez zaciśnięte zęby. – Jest odrobinę młodszy, ale to nie jest przepastna różnica.

– Nie jest? Macie inne priorytety. On nie ma żadnych zobowiązań, może się przenosić, gdzie chce i kiedy chce. A jak wyjedzie do Włoch i cię tu zostawi?

– Nie wyjedzie! – krzyknęłam. – Rozmawiamy o takich sprawach! Konsultujemy się ze sobą. Nasza relacja jest oparta na partnerstwie. Jeśli będzie chciał wyjechać, to najpierw ze mną porozmawia! Jeśli chcesz wiedzieć, to zamierza zostać w Bełchatowie. A gdyby chciał jechać... Kto powiedział, że nie pojechałabym z nim?

Byłam bliska łez. Nagle poczułam się strasznie niepewnie. Myśl o tym, że Kuba mógłby gdzieś się przenieść z dala ode mnie, sprawiła, że poczułam się okropnie. Ale Kuba by mi tego nie zrobił. Nie bez uprzedzenia, prawda? Mój rozum to wiedział, ale emocje brały górę.

– A co z twoją pracą? Gabrysia... – mama weszła w błagalne tony. – Poza tym... Czy ty widziałaś, co piszą o was w internecie?

– Nie widziałam i nie chcę widzieć. Nie wiesz, jak działa internet? Ludzie wylewają tam swoje frustracje.

– Piszą – kontynuowała moja mama, jakby nie słyszała tego, co powiedziałam – że jesteś doskonałym przykładem tego, że kobiety nie powinny pracować w reprezentacji z mężczyznami, że...

– Nie chcę tego słuchać – przerwałam jej. Obydwie byłyśmy na skraju.

– Ja nie chcę, żeby o moim dziecku takie rzeczy wypisywali.

Była naprawdę smutna. Zrobiło mi się jej żal.

– Nie możesz nic na to poradzić. Choćbym nie wiem, jak się starała, zawsze znajdą się tacy, którzy będą mi przypisywać niecne zamiary, krytykować mój wygląd czy moje decyzje. Nic nie możesz z tym zrobić. A nie. Możesz. Nie przejmować się. Taka jest moja rada. Nie przejmuj się. Nie bardziej niż ja.

– Staram się – odrzekła zdławionym głosem – ale wiem, jak ciężko pracowałaś. Żaden siatkarz nie jest dla ciebie odpowiedni i to nie ze względu na osobowość, ze względu na charakter twojej pracy, ich pracy.

– W takim razie musiałabym żyć samotnie. Nie mam okazji na poznawanie innych mężczyzn.

– On nie jest zazdrosny o ciebie? Ten twój... Kuba – zmusiła się, by wypowiedzieć jego imię.

– Oczywiście, że jest. – Wzruszyłam ramionami. – Ale ufamy sobie. Naprawdę, Kuba jest dobrym partnerem. Ma poukładane w głowie. Może jednak spróbujesz go zaprosić na święta?

Westchnęła i spojrzała na swoje dłonie.

– Chciałabyś tego? – spytała, a ja w końcu poczułam coś na kształt ulgi.

– Chciałabym, żebyście go poznali i polubili. Zaufali moim wyborom.

– Dobrze, to zaproś. Poproś, żeby do nas przyjechał.


Cóż, byłam prawie pewna, że Kuba odmówi i powie, że musi w końcu pojechać do Giżycka, ale on zgodził się dość szybko.

– Pewnie – powiedział przez telefon, gdy przedstawiłam mu swoją propozycję.

– Naprawdę? – zdziwiłam się. – Nie boisz się moich rodziców? – próbowałam żartować.

– Dlaczego miałbym się bać? To tylko twoi rodzice. To miło, że mnie zapraszają.

– Taaak – przyznałam niechętnie.

Już widziałam w swojej głowie, jak go męczą pytaniami o to, czym się zajmują jego rodzice, gdzie chodził do szkoły i gdzie widzi siebie za pięć lat. Jak na jakiejś rozmowie rekrutacyjnej. Do tego ciągłe nagabywanie, żeby jeszcze nałożył sobie kiełbaski albo ciasta. Rozbawiła mnie ta wizja. Zapowiadają się cudowne święta.

Coś ponad siatką | Kuba KochanowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz