Rozdział 15. Masuję pośladki twoich kolegów

1.2K 48 56
                                    

styczeń 2019 r., Warszawa

Nie, nie przygotowywałam się na spotkanie z Francuzem jakoś specjalnie. Przeciwnie. Założyłam rozciągnięty dres. Nie dbałam też o to, że mam zapuchniętą twarz i przekrwione oczy. Jestem załamaną życiem singielką, ale to nie oznacza, że dam się komuś wykorzystać.

Gdy Antoine przyszedł, szukałam skruchy w jego oczach. Zamiast tego widziałam współczucie. Przyniósł mi czekoladę. Powiedział, że to na poprawę humoru. Wzruszyło mnie to. Zaproponowałam herbatę.

Siedzieliśmy, piliśmy miętę, a Antoine mnie pytał, jak się czuję, czego bym chciała i co zamierzam. Miałam wrażenie, jakbym przyszła na sesję do psychologa. Czułam, że Francuza naprawdę interesuje to, co mam do powiedzenia. To nie były takie pytania z grzeczności, jak niektórzy zadają "co słychać?". Naprawdę poczułam się lepiej. Przez chwilę.

Ktoś zadzwonił do drzwi. Zestresowałam się. Kolejna niezapowiedziana wizyta? Tylko moja mama takie robiła. Znowu postanowiła wpaść?

Otworzyłam. Pierwsze, co zobaczyłam, to kwiaty. Dopiero po chwili dostrzegłam, że ktoś te kwiaty trzyma.

– Co ty tu robisz? – spytałam Kubę.

Wyglądał na smutnego.

– To dla ciebie na przeprosiny – powiedział, wpychając mi kwiaty do rąk.

– Ale... ale... – nie wiedziałam, jak mam zareagować.

– Mogę wejść?

Nim zdążyłam coś odpowiedzieć, usłyszałam za sobą:

– Hello.

Smutek na twarzy Kuby zmienił się w zdziwienie.

– Hello – odpowiedział odruchowo.

Poczułam, że Antoine kładzie mi rękę na ramieniu. Reszta wydarzyła się jakby w ułamku sekundy. Kuba zrobił krok do przodu i z całej siły odepchnął Francuza. Obydwaj nagle wylądowali na podłodze.

– Nie! – krzyknęłam, bo Kuba zaczął już okładać Antoine'a pięściami. – Przestańcie! Przestańcie! Kuba! Co ty wyprawiasz?! KUBA!

*

Kuba siedział z woreczkiem lodu przyłożonym do skroni. Antoine'a wypchnęłam. Po jego obecności została tylko niedopita herbata i zaczęta czekolada.

– Dlaczego to zrobiłeś? – spytałam, gdy wyczułam, że poziom adrenaliny u Kuby zaczął spadać.

– Wkurzyłem się.

– Wkurzyłeś się? Dlaczego?

– Dlatego że przyjeżdżam specjalnie do ciebie, żeby z tobą porozmawiać, a okazuje się, że jakiś typ siedzi u ciebie i na mój widok cię obejmuje.

– Nie objął mnie, tylko położył rękę na ramieniu.

– Przecież to to samo.

– Mogłeś mnie uprzedzić, że przyjedziesz.

– Mogłem, ale ignorujesz moje telefony i wiadomości.

Znowu byłam wkurzona. Wzięłam kilka głębokich oddechów.

– Ale przyjeżdżam bez uprzedzenia i co? Siedzi u ciebie jakiś facet. Już się bawisz z kolejnym?

– Jak możesz tak mówić? – głos mi drgał. – To nie facet. To przyjaciel. Przyszedł tylko porozmawiać, a ty mnie od razu oskarżasz o...

Znowu się rozpłakałam. Słowa Kuby strasznie mnie zabolały. Ukryłam twarz w dłoniach i odeszłam na bok. Usłyszałam dźwięk, jakby woreczek z lodem uderzył o podłogę. Po chwili Kuba był przy mnie i mnie obejmował.

Coś ponad siatką | Kuba KochanowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz