1 stycznia 2019 r., Bełchatów
Spałam u Artura na kanapie. Chociaż "spałam" to za dużo powiedziane. Popłakiwałam i planowałam dalsze życie bez Kuby. Próbowałam przekonywać sama siebie, że tak będzie lepiej. I tak nasza wspólna przyszłość nie miała sensu. Gdy zrobiło się jasno, zostawiłam na stole kartkę z wiadomością, że uciekam i ruszyłam do mieszkania Kuby po swoje rzeczy. Chciałam jak najszybciej wrócić już do siebie, a zostało mi tylko zabrać, co moje. Zanim nacisnęłam dzwonek, postanowiłam, że nie dam po sobie poznać, jak bardzo mnie zranił.
Dłuższą chwilę nikt nie otwierał. Nacisnęłam dzwonek jeszcze raz i kolejny. W końcu usłyszałam szczęknięcie zamka. W drzwiach pojawił się rozczochrany Fornal.
– Gabryśka? Pogrzało cię? Jest cholernie wcześnie. Dlaczego...
Minęłam go bez słowa. Poszłam do sypialni, by zgarnąć swój plecak, w którym miałam rzeczy na zmianę.
Kuba spał z poduszką na głowie, a w powietrzu zionęło alkoholem. Miałam ochotę dać mu porządnego kuksańca w brzuch, zamiast tego chwyciłam swoje rzeczy. Poszłam do łazienki. Zdjęłam sylwestrową sukienkę i rajstopy. W zamian założyłam spodnie, koszulkę i bluzę. W lustrze zobaczyłam kogoś z przekrwionymi oczami i czerwonym nosem. Chętnie wzięłabym prysznic, ale uznałam, że nic tu po mnie. Szybko się spakowałam. Szczoteczkę do zębów, którą miałam u Kuby, wrzuciłam do kosza, wkładając w tę czynność tyle złości, na ile mnie było stać. Nie będzie mi tu już potrzebna. Smarkacz, dupek, jak mogłam mu zaufać?
Wróciłam do salonu. Tomek leżał na kanapie i nie wyglądał zbyt dobrze.
– Gdzie idziesz? – spytał nieco nieprzytomnym głosem, gdy wkładałam buty.
Zacisnęłam zęby.
– Muszę wracać – powiedziałam najbardziej neutralnym tonem, na jaki mnie było stać. – Leż, leż, śpij, śpij – dodałam, a Fornalowi nie trzeba było tego powtarzać. Naprawdę nie wyglądał na kogoś w formie.
Wyszłam, zbiegłam po schodach, wsiadłam do samochodu, próbując nie płakać. Droga do Warszawy dłużyła mi się w nieskończoność. Znów próbowałam sobie mówić, że nie mieliśmy przyszłości. Kuba nie ukrywał, że chce wyjechać do Włoch, a ja przecież miałam szansę na rozwój kariery w Polsce i nie wyobrażałam sobie zagranicznego wyjazdu. Nie rozmawialiśmy o tym jeszcze, ale to przecież było oszukiwanie się. Przecież nie mogliśmy ciągle żyć tym kradzionym czasem, którego oboje mieliśmy tak mało. Przecież...
Odpędzałam łzy, które zasłaniały mi drogę i starałam się nie myśleć o tym, co straciłam. Starałam się nie myśleć, jak opiekuńczy i czuły dla mnie był i jak wszystko zniszczył tylko dlatego, że nie powiedziałam mu, że kocham. Przecież powiedziałabym! Powiedziałabym prędzej czy później. Potrzebowałam tylko odpowiedniego momentu.
Gdy dojeżdżałam do Warszawy, zadzwonił.
– Nie mogę odebrać, prowadzę – powiedziałam sama do siebie, mimo że nawet gdybym nie jechała samochodem, nie odebrałabym.
Tyle dla niego poświęcałam, wyrzucałam sobie. Wszystko postawiłam na bycie z nim. To przecież ja ciągle latałam do Bełchatowa. Byłam tam częściej niż on w Warszawie. Wszystkie święta spędzałam z nim, z jego kolegami lub z jego rodziną zamiast integrować się ze swoim zespołem.
Gówniarz, wszystko przez jego emocjonalną niedojrzałość, wmawiałam sobie.
Zadzwonił jeszcze raz. Czułam, że nie jestem gotowa na rozmowy. Mogłabym przecież włączyć tryb głośnomówiący, ale wtedy prawdopodobnie rozkleiłabym się kompletnie i do niczego sensownego byśmy nie doszli.
W domu wzięłam porządną kąpiel. Zignorowałam kolejne dwa telefony od Kuby i jeden od Fornala. W końcu wyciszyłam telefon i położyłam się spać. Obudziłam się późnym wieczorem, wydawało mi się, że czuję się nieźle, dopóki nie przypomniałam sobie, że już nie jestem z Kubą i tylko się ośmieszałam przez ostatnie trzy miesiące. Przynajmniej jego mama nie będzie się martwiła, że śpimy w jednym łóżku.
Zerknęłam na telefon. Kolejne nieodebrane połączenia i wiadomości: "Odezwij się, martwię się", "Oddzwoń, jak będziesz mogła", "Jesteś na mnie zła? Przepraszam, porozmawiajmy", "Martwię się, gdzie jesteś?". Wkurzyłam się na nowo. Jak on śmie? A wczoraj to się nie martwił, kiedy zostawił mnie samą na imprezie i poszedł chlać z Fornalem? I za co on mnie przeprasza? Za to, że powiedział, że ja i on to coś bez sensu? Przecież prawdę powiedział.
"Gabryśka, odezwij się, bo zgłoszę policji twoje zaginięcie" – wyskoczyło na moich oczach.
"Nic mi nie jest, jestem u siebie" – odpisałam i poszłam robić coś do jedzenia.
"Dlaczego nie odbierasz?" – przeczytałam, jedząc kanapkę z serkiem.
"Nie chcę z tobą rozmawiać" – odpowiedziałam. Byłam pewna, że się popłaczę, gdy tylko usłyszę jego głos, a przecież powinnam być silna podczas takiej rozmowy.
Miałam też wiadomości na innych kanałach. Fornal pisał: "Odezwij się do Kuby bo świra dostaje". Artur: "Jak tam? Dogadaliście się?". Była też wiadomość od Kacpra z podziękowaniami za przybycie.
Dopiero następnego dnia poczułam, że mogę spróbować porozmawiać z Kubą. Powinniśmy sobie wyjaśnić wszystko i iść dalej, zdecydowałam. Całe szczęście nie będziemy mieli zbytnio okazji do spotkań, a do zgrupowania kadry jest tyle czasu, że uleczę złamane serce, mówiłam sobie. Sama zadzwoniłam. Odebrał prawie natychmiast.
– Gabryśka? Dlaczego się nie odzywałaś? Obudziłem się, a ciebie nie było. Musiałaś jechać wcześniej do Warszawy? Dlaczego? – zasypał mnie gradem pytań.
– Nie było mnie, bo nie jestem twoim pieskiem, żeby służalczo czekać, aż wytrzeźwiejesz – odpowiedziałam hardo.
– Co? Jesteś zła, tak? Przepraszam, no.
– Przepraszasz, no?
– Tak, byłem zły na ciebie i chciałem trochę pobyć z Fornalem.
– Chciałeś trochę pobyć z Fornalem? – powtórzyłam piskliwie. – Chciałeś trochę pobyć z... To ja przyjeżdżam z Warszawy, żeby spędzić z tobą ostatnią noc w roku, a ty mnie zostawiasz samą na imprezie, na którą nie byłam zaproszona, żeby pobyć z Fornalem? – wkurzyłam się.
– Kotek, no, popiliśmy za dużo, wiem, przepraszam cię stokrotnie. Nie bądź zła.
– Powiedziałeś... – wydyszałam – powiedziałeś, że ty i ja to bez sensu. Zerwałeś ze mną. A teraz co? Myślisz, że powiesz "przepraszam" i nagle zrobi mi się luka w pamięci? Nie zrobi! Nie chcę tak. Rozumiesz? Nie chcę tak! – powtórzyłam. Poczułam, że powiem jeszcze słowo i się rozryczę.
– Co zrobiłem?
– Zostawiłeś mnie samą w sylwestra! – wrzasnęłam. – Po to, żeby pić z Fornalem, a potem, idealnie, gdy zaczął się nowy rok, powiedziałeś mi, że ja i ty to bez sensu! I wiesz co? Miałeś rację!
Rozłączyłam się, bo czułam, że dłużej tego nie zniosę. Kuba próbował jeszcze raz dzwonić, ale ja byłam zbyt zapłakana, by z nim rozmawiać.
CZYTASZ
Coś ponad siatką | Kuba Kochanowski
RomanceGabryśka robi głupotę - całuje się z Kubą podczas finału mistrzostw i jeśli myśli, że on o tym zapomni i odpuści, to zdecydowanie jest w błędzie. Mleko się rozlało i jakoś trzeba je posprzątać. Na przykład idąc z nim do łóżka? Tak, to na pewno się u...