31 grudnia 2018 r., Bełchatów
– ...i wtedy wpada Gabryśka: "Co tu się dzieje?!" – opowiadał Artur Szalpuk rozbawionemu towarzystwu.
Przewróciłam oczami.
– Arti, proszę cię, nie było tak. Po prostu... – ale nie dali mi dojść do słowa.
– Kuba potwierdzi, co nie?
– Nie potwierdzam i nie zaprzeczam – odpowiedział Kuba, który uśmiechał się nieprzytomnie. Wyglądało na to, że alkohol zaczął już na niego działać.
Znowu byliśmy u Kacpra Piechockiego. Wyglądało na to, że to on jest w Bełchatowie tym, który organizuje imprezy. Czekaliśmy na nadejście nowego roku.
– Więc wpada Gabryśka – kontynuował Artur – a Kuba jak nie podskoczy do niej...
– No, dobra, już, morda, skończcie to – próbował przerwać to Kochanowski, ale jego uśmiech mówił wyraźnie co innego.
– Nie wiem, co tam się później miedzy nimi działo, bo ten tutaj zamknął drzwi, żebyśmy nic nie widzieli.
– Nic się nie działo – odpowiedziałam zgodnie z prawdą, ale nikt na mnie nie zwrócił uwagi.
Wzięłam Kubę za rękę i poprowadziłam na bok.
– Dobrze się czujesz? – spytałam rozbawiona.
– Wyśmienicie, a co?
Pokręciłam głową.
– Ile już wypiłeś?
– Troszkę.
– Pamiętaj, że nie dam rady cię ciągnąć do mieszkania.
– Nie będziesz musiała – obiecał i w tej samej chwili stracił lekko równowagę.
– Kuba!
Wyciągnął telefon z kieszeni.
– Vital życzy happy New Year.
Mój uśmiech nieco zbladł, ciągle się obawiałam reakcji trenera...
– Nie wytrzymię tego zaraz – jęknął Fornal, który podszedł i próbował uwiesić się Kubie na szyi.
– Zostaw mojego chłopaka! – zainterweniowałam.
– Nawet się poprzytulać nie można – marudził Tomek.
– Weź, bo mi ciężko – westchnął Kuba.
– Jakbym był Gabryśką, to byś tak nie mówił.
– Jakbyś był Gabryśką, to byś ważył kilkadziesiąt kilogramów mniej.
– Tak, rzuć wszystko i przyjedź, żeby spędzić sylwestra z przyjacielem, a ten co? I tak tego nie doceni.
– Rzuciłeś cały Radom? – spytałam.
– Radom, Kraków i okolice!
– Powód do dumy – burknął Kuba. – Przyznaj, że liczyłeś na grubą imprezę i darmowy alkohol.
Tomek zrobił urażoną minę i zabrał ręce z szyi Kuby.
– Gabryśka, nie mam pojęcia, jak ty wytrzymujesz z tym gburem.
Uśmiechnęłam się niewinnie.
– Znam gorszych.
W tym momencie zadzwonił mój telefon, więc odeszłam na bok, by odebrać połączenie od Antoine'a Brizarda. Było mi bardzo miło, że pomyślał o mnie w sylwestrowy wieczór. Złożyliśmy sobie życzenia, a życzyliśmy sobie tego samego – mistrzostwa Polski i zdobycia pucharu. W tym byliśmy zgodni. Ja od siebie dorzuciłam jeszcze "zdrowia", co się wiązało z jego "mało pracy" dla mnie.
CZYTASZ
Coś ponad siatką | Kuba Kochanowski
RomanceGabryśka robi głupotę - całuje się z Kubą podczas finału mistrzostw i jeśli myśli, że on o tym zapomni i odpuści, to zdecydowanie jest w błędzie. Mleko się rozlało i jakoś trzeba je posprzątać. Na przykład idąc z nim do łóżka? Tak, to na pewno się u...