19 października 2018 r., Warszawa
Nie mogłam spać. Nawiedzały mnie czarne myśli. Czy wyrzucą mnie z reprezentacji? Może na razie nie musiałam się tym martwić, ale co jeśli wywalą mnie też z klubu? Przychodziły mi do głowy najgorsze scenariusze.
"Strasznie się martwię" – poskarżyłam się Kubie.
"Co się stało?"
"A jeśli przez to wszystko zwolnią mnie z klubu?"
"To przeprowadzisz się do mnie. Będziesz mi gotować i robić masaże, i wyprowadzać naszego psa :)"
"Nie chcę psa, wolę kota"
"To psa i kota" – zgodził się.
"Ale ja serio się martwię :("
"Nie zwolnią cię, jesteś najlepsza, nie jest łatwo znaleźć dobrego fizjoterapeutę z marszu"
"Chciałabym, żebyś tu był i spał ze mną"
"Gdybym tu był, to na pewno nie dałbym ci spać :)" – odpisał.
Zaczynał mi się podobać kierunek, w którym skręcała ta rozmowa. Przewróciłam się na brzuch, by było mi wygodnie odpisywać.
"I co byś mi robił?"
"Najpierw pewnie bym cię rozebrał ;>"
"A siebie?"
"W końcu pewnie też"
"A co jeśli nie mam nic, z czego można mnie rozbierać? :)"
"Pics or it didn't happen ;>"
"Jest ciemno, nic nie zobaczysz"
":("
"I co potem? Zakładając, że żadne z nas nie ma już na sobie ubrań?"
"Musiałbym to dokładnie sprawdzić ;)"
"Jak?"
"Rękoma, ustami"
"I co potem?"
"Nie bądź taka niecierpliwa. To by trochę potrwało"
"Chcę do ciebie" – napisałam, odrzucając resztki rozsądku. Nie pamiętałam już o jakimkolwiek ucinaniu kontaktu.
"Rozwalimy Trefl i przyjadę"
21 października 2018 r., Warszawa
Znów tych kilka chwil kradzionych między meczami a treningami, myślałam z lekkim smutkiem, przytulając się do Kuby w niedzielę rano. Za chwilę powinnam się zbierać na poranny rozruch przed meczem, ale jeszcze przez chwilę chłonęłam jego ciepło i zapach. I co z tego, że przyjechał, skoro nawet nie mogę mu poświęcić jednego dnia?
Wróciłam po treningu w porze obiadowej. Jakie było moje zdziwienie, gdy weszłam do mieszkania i usłyszałam kilka głosów. Kuba siedział z moimi rodzicami przy stole w kuchni i pił z nimi herbatkę.
– Co tu robicie? Mieliście wpaść dopiero na mecz – powiedziałam zamiast powitania.
– Cześć, Gabrysiu – uśmiechnęła się moja mama. – Mamy wieczorem plany, więc pomyślałam, że odwiedzimy cię wcześniej.
– Mogliście uprzedzić – burknęłam. – Wiecie, że mam treningi. Pocałowalibyście klamkę.
– Tym razem mieliśmy szczęście – odpowiedział mój tata i zerknął na Kubę. Sam Kuba tylko się uśmiechnął i wzruszył ramionami. Nie miałam wątpliwości, że dla niego to też musiała być niekomfortowa sytuacja.
CZYTASZ
Coś ponad siatką | Kuba Kochanowski
RomantizmGabryśka robi głupotę - całuje się z Kubą podczas finału mistrzostw i jeśli myśli, że on o tym zapomni i odpuści, to zdecydowanie jest w błędzie. Mleko się rozlało i jakoś trzeba je posprzątać. Na przykład idąc z nim do łóżka? Tak, to na pewno się u...