Rozdział dedykowany dla Ania01011986 naszej stałej czytelniczki♥♥♥
Violetta:
... to Diego, chłopak Fran!!! Muszę do niej zadzwonić! Oczywiście... nie odbiera... no cóż... jej sprawa. Starałam się.
Biedny Leon... mam nadzieję, że z tego wyjdzie. Pójdę porozmawiać z lekarzem mojego chłopaka.( ten ze zdjęcia wyżej)
O boże! Ten lekarz to nie kto inny jak... Andrew! Chłopak matki Katriny! Ten co niby miał pobić Leona! Nie wierzę! Teraz jest jego lekarzem i rozmawia z mamą Leona (ma na imię Irán). Podejdę tam i spytam czy wszystko w porządku.
- Dzień dobry!- przywitałam się
- Dzień dobry Violu!- odpowiedziała mi Irán, a Andrew spojrzał na mnie podejrzliwie
-Dzień dobry...- odpowiedział zamyślonym głosem, możliwie, że skojarzył, że to ja uciekałam przed nim ze sklepu.
- Co z Leonem?- spytałam bardzo przejęta
- Pan Doktor powiedział, że z tego wyjdzie i nic mu nie będzie- wyjaśniła mi po czym uśmiechnęła się do mnie.
- Tak...- potwierdził Andrew cały czas myśląc.
- Kupię sobie kawę, też chcesz?- Spytała mnie Irán
- Nie, dziękuję, nie lubię kawy.- odpowiedziałam, a kobieta odeszła
- Przepraszam...mogę cię o coś spytać?-powiedział Andrew
- ymm... tak...jasne- odpowiedziałam zmieszana
- Czy to ty około miesiąc temu uciekałaś przede mną ze sklepu?- kurde... domyślił się... ale wstyd...
- takk... to ja- spojrzałam na niego zawstydzona
- A mogę wiedzieć czemu?
- Emm... To bardzo długa historia... Chodziło o Katrinę, później siedziała w poprawczaku przez tydzień
- Jasne... nie mam słów na tę dziewczynę...- odszedł, a ja postanowiłam iść do Leona. Gdy weszłam do sali, siedzieli tam jego rodzice, a obok łóżka Diego byli jego rodzice, nikt nie powiadomił Francesci, ja chciałam, ale to nie moja wina, że nie odbiera, może zadzwonię jeszcze raz...
- Czego chcesz Violetta, powiedzieć mi jaka jestem okropna, bo wkurzyłam się, że odwołałaś spotkanie? Nie chce z tobą gadać!
- To świetne, bo ja z tobą też nie, dzwonię, żeby Ci powiedzieć, że twój Diego też jest w szpitalu, zderzył się z Leonem i obaj są w śpiączce...
- Co?! Niemożliwe!
- A jednak, pa...- rozłączyłam się, nie będę jej współczuć, ona mi nie współczuła, a mam tę samą sytuację...
Po około 15 minutach Fran była już w szpitalu przy łóżku Diego, rodzice Leona musieli jechać coś tam załatwić związanego z pracą, więc zostałam z moim chłopakiem, rodzicami Diego, francescą i Diego
Szczerze mówiąc nie wiem co o tym wszystkim myśleć... Andrew mówi, że Leon z tego wyjdzie, a jest w końcu Lekarzem... oby miał rację...
Niestety za chwilę wszyscy musimy wyjść, bo skończą się odwiedziny w szpitalu, ale wrócę tu jutro.
( następny dzień)
Jestem już od samego rana w szpitalu, Francesca tak samo, nawet Leona rodziców jeszcze nie ma a dziś niedziela więc nie są w pracy.
Nie zamieniłam z Fran ani słowa, bo ona chyba nadal jest obrażona o to odwołanie spotkanie, chociaż w sumie to lepiej się jej spytam
- Fran...
- Co?- odpowiedziała oschle
- Nadal jesteś na mnie obrażona?- spytałam z nadzieją
- Nie... Przepraszam... po prostu mnie poniosło, byłam zła, że znowu odwołałaś spotkanie dla Leona, ale potem jak zadzwoniłaś to... mi przeszło - kłamczucha. Przeszło jej jak powiedziałam jej o Diego.
- No to... zgoda?
- Zgoda- przytuliłyśmy się, a po chwili zadzwonił mój telefon, to Federico, on chyba nie wie o wypadku chłopaków.
- Hej Violetta!
- Cześć
- Słuchaj... Będziesz dzisiaj u Leona?
- No tak, jestem nawet teraz
- to spytaj czemu nie odbiera- Na pewno nic nie wie
- Bo on jest w szpitalu...
- CO? jak to?!
- Diego też... byli na motorach i się zderzyli...
- To dlatego Ludmila odwołała naszą randkę wczoraj...
- Dziwne, ale Ludmily tu nie było
- Jak to nie? Musiałyście się minąć albo coś, 10 min przed randką ją odwołała, bo musi coś ważnego zrobić...
- Na pewno jej tu nie było, byłam tu wczoraj cały dzień...
- Dobra, dzięki pa
- Hej
To jest dziwne, ciekawe gdzie poszła Ludmila, skoro nie do szpitala, właśnie przyjechali rodzice Leona, a ja muszę iść do domu zrobić Lekcje, bo jutro szkoła.
Przepraszam, że taki nudny.
CZYTASZ
VioLeon - komedia, prawdziwa komedia
HumorJest to bardzo porąbana komedia. Wchodzicie tam na własną odpowiedzialność. Nie ma i nie bedzie tam żadnych zboczonych scen, mianowicie scen seksu, tylko chodzi o to, że to opowiadanie jest zrąbane i szalone. Jednak jeśli wam się spodoba i będzie to...