Violetta:
Ostatnio nic się nie działo. Takie nudy... Ogólnie z Leonem wszystko dobrze. Nawet późnym wieczorem, on przychodzi do mnie i wchodzi przez okno. Takie to typowe i romantyczne. A no i sobie śpimy razem, ale biedny musi wstawać przed 5:00 i się wymykać, bo jakby tata się dowiedział, to nie wiem, chyba by mi zamurował okno. W każdym razie, jest już ranek i schodzę na dół, na śniadanko. Nie uwierzycie co się stało! Wchodzę do kuchni, a na blacie zamiast choco chrupek, są jakieś choco kulki! Od razu zareagowałam:
- Tato! Co ty za śmieci kupiłeś?!
- Co? O czym ty mówisz?
- O choco chrupkach! Myślałam, że ty też jesteś ich wiernym fanem i nie zamienisz ich na nic innego.
- Na nic innego, to nie zamieniłbym ciebie i Angie. A choco chrupki czy choco kulki to jeden pies.
- Jak ty możesz tak mówić?! To zdrada stanu!!! #Teamchocochrupki
- Wy kobiety! Z wami zawsze jest jakiś problem.
- Wy ojcowie! Z wami zawsze jest jakiś problem. Nawet prawidłowych choco chrupek nie umiecie kupić.
- Lol - co? Mój tata zna to słówko?
Po tym słowie zaczął się dziwnie poruszać. Zaczął tańczyć do muzyki z Fineasza i Ferba. Mał cziki mał mał. Tak miły mówi mi! Mał mał mał moje serce bije.
O matko! To było przerażające! Nie życzę nikomu tego, żeby widział lansy vansy cziki bansy swojego ojca. A tą muzę puściła Angie. Muszę jej przyznać, że ma gust. Lubię tę piosenkę.
Po tym jakże normalnym poranku, nie no dobra co ja pieprzę. To był dziki poranek!!! Ale, gdyby nie to, że zamiast choco chrupek było jakieś ścierwo i się nie najadłam to, podobał mi się ten poranek.
W drodze do szkoły słuchałam sobie piosneki "Hero" Sterling Knight. Ta mi się tak na maksa podoba.
Potem gadałam sobie z Fran. Później przyszedł Leon. Opowiedziałam mu to co się dzisiaj rano stało, a on zamiast się przejmować, że nic nie zjadłam śmiał się z mojego taty. A potem mu się przypomniało, że jego rodzice rano też dziwnie tańczyli, ale do muzyczki, która jest na yt. Jakieś koty w kosmosie czy coś.
Dzień w szkole, dzięki Bogu szybko minął. Wracając ze szkoły, zauważyłam kobietę o wielkiej burzy złotych, kręconych włosów. Od razu pomyślałam o Magdzie Gessler, choć zdawałam sobie sprawę, że to nie ona, bo ona jest z Polski. O matko. Bardzo chciałabym ją spotkać. Byłam przekonana, że to nie ona, dopóki się nie odwróciłam Jak ją zobaczyłam od razu pobiegłam po autograf i potem z nią rozmawiałam. Z racji tego, że szukamy gospodyni, bo Angie nie umie gotować, a tata nawet dobrych choco chrupek już nie kupuje (ach ta miłość) to jej zaproponowałam pracę u nas, a potem zdałam sobie sprawę, że to głupie. Ona jest bogata. Stała się jednak dziwna rzecz. Ona się zgodziła. Dowiedziałam się potem, że musiała tu przyjechać, bo właśnie tu zakłada nową restaurację. Konkretnie w Buenos Aires. No zakochała się i jej miłość pochodzi właśnie stąd. Więć w jej nowej restauracji będzie pracował jej chłopak - Abib, a ona u nas! Świetnie się złożyło.
Później spotkałam się z Leonem:
- Kobieto! Czyś ty oszalała?! Dlaczego nie załatwiłaś mi autografu od niej! To też moja idolka.
- No przepraszam. Byłam w szoku. Sam se go załatwisz.
- No dobra.
Potem sobie zrobiłam z Leonem romantyczny spacer. Kupił mi dużo waty cukrowej. No i jeszcze wstąpiliśmy do spożywczaka po te moje choco chrupeczki.
Wieczorkiem pracowałam nad piosenkami. Zdecydowałam z Leonem, że idziemy za rok do Studia OnBeat. Chcemy wiązać, swą przyszłość z muzyką. Wiele osób tak chce. Uważam, że przez to na świecie nie będzie lekarzy, spawaczy, sprzedawców i innych ważnych ludzi, bo wszyscy chcą być piosenkarzami. Tak, ja też chce, bo ja akurat mam talent, no ale niektórzy nie, a koniecznie muszą być kimś muzycznym. Lepiej niech będą lekarzami.
Dobra dziś krótki, ale jest. To opo jest zrąbane mocno. Xd. Nara
![](https://img.wattpad.com/cover/153669951-288-k412580.jpg)
CZYTASZ
VioLeon - komedia, prawdziwa komedia
HumorJest to bardzo porąbana komedia. Wchodzicie tam na własną odpowiedzialność. Nie ma i nie bedzie tam żadnych zboczonych scen, mianowicie scen seksu, tylko chodzi o to, że to opowiadanie jest zrąbane i szalone. Jednak jeśli wam się spodoba i będzie to...