Rozdział 40

136 7 2
                                    


Od kiedy babcia u nas mieszka cały czas jestem pod presją. Nawet nie wyobrażam sobie jak bardzo zestresowana jest Angie. Ja stresuję się wszystkim. Nie znam babci Hrezegildy za dobrze, przez to boję się jej. Ja nie wiem jak Leon może z nią normalnie rozmawiać. Właśnie chciałam się spotkać z przyjaciółmi i Leonem, ale boję się wyjść z domu. Babcia Hrezegilda na pewno się do tego przyczepi. Cały czas ma o coś problem. To za długo nie wychodzę ze swojego pokoju, to mam za krótką spódniczkę, to Magda ugotowała za słoną zupę i tak można wymieniać i wymieniać. A Hrezegilda Castillo mieszka tu dopiero 5 i pół godziny! Ja nie wytrzymam tygodnia. 

4 dni później

Zadzwoniłam do Leona:

-Ratuj!

- Co? Przecież jesteś w domu cnie?

- Tak, ale w tym domu przebywa potwór! - krzyczałam. Lepiej przestanę, bo mnie babcia usłyszy.

- No chyba nie mówisz o Hrezce, co? - oburzył się

- Jasne, że o niej! Ona jest straszna.

- Nie prawda. Jest zajebista. Jak chcesz to mogę do ciebie przyjść. - zaproponował

- Tak, bo ja tu z nią oszaleję. - wyżalałam się

- To chwila. Dozoba.

- Paaa - odpowiedziała w rozpaczy.

W chwili gdy czekała na Leona, spojrzałam, że babcia Hrezka, jak to Leon ją nazywa, weszła do gabinetu taty i się tam zamknęła. Nie wiem co knuje, ale niech tam siedzi. Wykorzystałam tę chwilę i zrobiłam najszybszy na świecie runing do kuchni po choco chrupki. 

Niestety. Hrezegilda to jakiś świetny ninja. Zobaczyła mnie... AAAAA! Pomocy. Leon, szybciej!

 - A co ty za świństwo jesz?! Już mi to wyrzuć. Niech ci ta Magda ugotuje coś zdrowego, skoro Angie nie gotuje, a nie takie niezdrowe rzeczy konsumujesz.

- Dobrze, to ja je wyrzucę do kosza na śmieci, który znajduje się w moim pokoju...

- Dlaczego nie tutaj? - dopytywała

- Booo... Leon przyszedł!

- Leonek? Mój kochany chłopczyk! - uradowała się. Co ona go tak lubi? - Magda! Pani Magdo!

- Słucham?! - krzyczała z góry pani Gessler.

- Mamy specjalnego gościa! Proszę ugotować najlepszą potrawę jaką Pani potrafi! - Oni są jacyś podejrzani...

- Pięknie wyglądasz Hrezka! - pochwalił ją. Od kiedy są na ty?

- Dzięki, Leo. Ty też niczego sobie! - Leo? Serio... 

Trochę mi przykro, że on się z nią tak dogaduje, a ja nie. Ona mnie wiecznie wyzywa. A niby powiedziała Leo, xd, że mnie kocha...

- Leon, możemy porozmawiać na osobności?

- Ok, już. Czekaj Hrezka, tylko porozmawiam z twoją piękną wnuczką.

- Śliczna prawda? - powiedziała. Co? Uznała, że jestem śliczna?

- Tak - przytaknął, Leon.

Odeszłam z nim na bok.

- Leon, przynaj się. Ty mi czegoś nie powiedziałeś. - mówiłam już trochę zirytowana

- Niby czego?

- Czegoś związanego z moją babcią! - krzyknęłam

- Nieee, to znaczy... No nie.

- Kłamiesz. Oj, kłamiesz.

- Nie mówienie komuś prawdy to nie kłamstwo, tylko po prostu ukrywanie jej, i to nie jest nic złego.

- Yyyy... co? Wiedziałam, że mi czegoś nie powiedziałeś.

- Nie ja, tylko Hrezka. To ona jest winna ci wyjaśnienia. - bronił się

- O co tu chodzi?! - wkurzyłam się już 

- Co?! Wołałaś Hrezka?! Już lecę! - uciekł palant...

- Świetnie. Unikaj teraz rozmowy ze mną... - szepnęłam sama do siebie.

Przez pół godziny siedziałam na kanapie i przypatrywałam się jak mój chłopak świetnie bawi się z moją babcią!

W końcu wstałam.

- Przestańcie! - spojrzeli na mnie 

- O co ci chodzi Violu? - zapytała babcia - Nie lubisz jak się ludzie bawią? Zdążyłam zauważyć.

- Dobra Hrezka, nie dolewaj oliwy do ognia. - rzekł Leooo. Boże, jak to źle brzmi...

- Racja, trochę przesadziłam. - przyznała mu rację - Mów kochanie co ci leży na serduszku? - Od kiedy ona jest taka kochana i przesłodzona? Ugh...

- Od początku babciu, dogadujesz się z nim lepiej niż ze mną. Mnie tylko ciągle wyzywasz. Kochasz go bardziej niż mnie! Nie! Mnie w ogóle nie kochasz!

- Ależ co ty gadasz! Bardzo cię kocham. Może niezbyt to okazuję, ale bardzo.

- To dlaczego jemu to okazujesz?! - nic już nie wiem

- Bo... Jakby ci to powiedzieć... - zastanawiała się.

- Dalej, chcę znać prawdę. - zażądałam

- Uwierz mi, nie chcesz - mówił Leon

- Dobrze, powiem ci... - zaczęła

- Hrezka! Nie! Ona ze mną zerwie za to! - matko o co cho...?

- Na pewno nie. To moja wina. Ja cię w to wciągnęłam... - mówiła

- Leon, czy ty mnie zdradzasz z moją babcią?! - wypaliłam. Boże, jaki wstyd.

- Co?! - powiedzieli równocześnie

- Nie - odparła babcia. - Leon pomaga mi w załatwianiu i czasem też dostarczaniu marihuany... - powiedziała wstydliwie, ale spokojnie.

Nie wiedziałam czy mi się to śni czy nie... Potem pamiętam już tylko ciemność. 

Hejoo! Wiem, tego nie spodziewaliście się po Hrezce. Ja też. To tak na spontanie, ale mam co do tego plan.

PS. Mówiłam, że to opo jest zrąbane. 

Przed każdym rozdziałem zapoznaj się z treścią ulotki zawartej w prologu czy gdzieś tam, bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą gdyż każde porąbane opowiadanie niewłaściwie stosowane zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu.

VioLeon - komedia, prawdziwa komediaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz