chapter 4

647 34 14
                                    

- Jak było?

- Pytasz o dzień, tydzień, czy całe moje życie?

Uderzyła go z łokcia pod żebra, aż stęknął.

- W porządku - odparł.

- Masz zimne dłonie jak u trupa - stwierdziła Marinette po pewnym czasie, kiedy podciągnął jej koszulkę z boku i położył rękę na brzuchu.

- Może to dlatego, że już jestem martwy?

Kolejne uderzenie, tym razem mocniejsze.

- Ała! - wykrzyknął z pretensją, puścił ją i dotknął swojego boku.

- Przestań nawiązywać do swojej śmierci, to nie dostaniesz.

- Sama do niej nawiązałaś - powiedział z krzywym uśmiechem na ustach.

- Bo ja mogę! Mam do tego prawo.

- Chcesz zażartować ze swojej sytuacji, a w zamian otrzymujesz kuksańca, gdzie tu sprawiedliwość?

- Nawet z tego nie żartuj.

***

- Co my teraz właściwie robimy?

- Zauważyliście, że nie ma teraz ataków, to znaczy żadnego zakumizowania, odkąd odebrał wasze Miracula.

- To się da łatwo wytłumaczyć.

- Ludzie jeszcze gotowi nas oskarżyć, że to nasza wina, że byli akumizowani - wyszeptał Adrien prosto w ucho Marinette i pocałował ją w skroń. - Już nic mnie nie zdziwi.

- Owszem, ale już tego nie - Alya przełączyła kamerę w swoim telefonie i ujrzeli wiele śnieżnobiałych motyli. Na każdym krzewie w całym Paryżu była ich minimum setka.

- Czy to...?

- Tak.

***

- Gdzie idziesz?

- Do mistrza Fu. Chyba musimy mu w końcu powiedzieć, co się stało.

- Powiedz, że go przepraszam, ale jednak nie byłem Czarnym Kotem, którego Paryż potrzebował - pochylił głowę, znowu pełen żalu do samego siebie.

Marinette mogła przysiąc, że zauważyła, jak czarne uszy na jego głowie oklapły. Mrugnęła na siłę i one znikły.

***

- Mistrzu? - weszła do pokoju.

- Tak, Biedronko? - niski staruszek podniósł się z maty do jogi.

- Przychodzę w pewnej sprawie, otóż.. - nie wiedziała od czego zacząć, więc powiedziała po prostu: - straciliśmy nasze Miracula.

- Oglądam wiadomości - usiadł i zaprosił ją do tego samego.

- Mam jeszcze pytanie, dlaczego nazwałeś mnie Biedronką? Przecież bez kolczyków już nią nie jestem.

Zaśmiał się cicho, wstał, podszedł do starego gramofonu, w którym były ukryte wszystkie kwami i Miracula i dotknął go dłonią.

- Czarny Kot tydzień temu widział mnie jako Biedronkę, a ja dzisiaj go jako Czarnego Kota - dodała dziewczyna. - Widziałam jego opadające uszy.

- To dlatego - zaczął powoli - że Biedronką, albo Czarnym Kotem zostaje się raz i na zawsze się nimi pozostaje, albo się umiera.

- O tym Adrien też mówił.

- O śmierci? - odwrócił się w jej stronę i spojrzał w oczy.

Zawahała się, w końcu kiwnęła głową.

Życzę sobie, by... || MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz