chapter 23

179 13 3
                                    

- Nie nas, to znaczy, ciebie i mnie, tylko nas, czyli mnie i Adriena - wyjaśniła, kiedy dziewczyna zaczęła się rozglądać na wszystkie strony po pomieszczeniu. - Was dwoje może też.

- To nieprawda, znowu kłamiesz - odparła pewnie.

- Zapisałam to - powiedziała, stukając czerwonymi, pasującymi do jej kurtki paznokciami o grubą okładkę notatnika. - Nie mogę ci tego pokazać, nie mam też nagrania, to jedynie moje wspomnienie naszego dialogu. Musisz mi uwierzyć na słowo, że się zdradził z tym, że podsłuchuje.

- Nie, to nieprawda, dlaczego miałby to robić?

- To właśnie staram się ustalić. Adrien wymykał się z domu, jako Czarny Kot, więc może chce go pilnować, żeby drugi raz tego nie zrobił. Istnieje też inna teoria.

- Jaka?

- Cały Paryż wie, że szukacie Władcy Ciem, więc może on nim jest?

- Nie może być... - zaczęła, ale Chimene jej przerwała:

- Myśl o tym, co chcesz, to tylko teoria, w dodatku moja, a ja mam zazwyczaj głupie teorie.

Zastanowiła się nad jej słowami, albo kłamała i mogła też kłamać w innych kwestiach, albo nie kłamała i ojciec Adriena naprawdę był ich najgorszym wrogiem. Z dwojga złego wolała pierwszą wersję.

- Powiedziałaś o tym Adrienowi?

- Nie, bo to też mógłby podsłuchać i wyjechać z nim gdzieś na drugi koniec świata. Prawdopodobnie nie domyśla się, że ja wiem i nie ma pojęcia też o tym, że ty już wiesz.

***

Podrapał się po policzku, od jakichś dwóch dni rosła mu tam gęsta szczecina i swędziało to gorzej od ugryzienia komara. Przesunął paznokcie na brodę, a potem szyję, nadal drapiąc. Wcześniej kilka razy się już golił, przez co była ona sztywna, a włosy kłuły w palce i dłoń, kiedy podpierał na niej głowę. Nie miał zbyt dobrego humoru na pójście do łazienki i zgolenie tego parszywego zarostu na zero. Jak inni mężczyźni to wytrzymują?

Ktoś otworzył drzwi.

- Potrzebujesz czegoś? - zapytała kobieta.

- Nie, dziękuję, Nathalie.

Wyszła, ale nim zamknęła za sobą drzwi, powiedział:

- Nathalie?

- Tak? - otworzyła je z powrotem i wystawiła przez nie głowę.

- Zrobisz mi kawę?

- Oczywiście.

Wróciła po pięciu minutach z tacą, a na niej dwoma dzbankami, filiżankami i cukiernicą.

- Chimene zaraz do ciebie przyjdzie - wyjaśniła obecność dwóch naczyń.

Nie myliła się, nim nalał kawy do filiżanki, Chimene wpadła jak huragan do jego pokoju z francuskim warkoczem na głowie z którego włosy powychodziły jej za uszami i przed. Wyglądała, jakby spała w nim kilka nocy. Nad czołem był odbity od głowy na kilka centymetrów. Mimo że jej fryzura nie była aż tak profesjonalna, rzucił tylko przelotne spojrzenie na jej ubrania, zauważając długi rękaw i te same czarne buty, w których jechała z nim pociągiem do Pierrefonds.

- Przepraszam - powiedziała do niego, siadając jakieś pół metra dalej na kanapie. - Spóźniłabym się - zerknęła na czerwony, zwykły zegarek ze wskazówkami na prawym nadgarstku. - O czym chcesz dziś porozmawiać? - szybko wyciągnęła z torby śrubokręt, kieliszek, klucz francuski, kilka gumek do włosów i wsuwek, zestaw imbusów, kawałek materiału przypominający majtki, gaz pieprzowy, portfel, telefon, scyzoryk, korkociąg, nóż do smarowania chleba, opakowanie tamponów i w końcu długopis, a raczej pióro. Wyglądało to tak, jakby po prostu zsunęła wszystko z jakiegoś stołu, bo wczoraj miała remont w mieszkaniu, a przed wczoraj imprezę i dziś jadła na nim śniadanie, a do tego szykowała się na wojnę.

Życzę sobie, by... || MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz