chapter 28

177 12 1
                                    

- Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć?! - usłyszała krzyk, znajdując się na trzecim piętrze z piątego.

- Nie wiem! Na pewno nie do świętego nigdy! - ten głos należał do jej siostry. - Zmajstrowałeś mi dzieciaka, to teraz to zaakceptuj!

- Jak to w ogóle jest możliwe?!

- Żadna metoda nie jest w stu procentach pewna!

Zapukała do drzwi.

- Proszę! - oboje się wydarli, więc powoli otworzyła drzwi i weszła.

- To moje? - spytała, patrząc na Melanie i wskazując papier w dłoni Bret'a.

Ta pokiwała głową.

- Jak.. jak to.. twoje? - zaczął się jąkać.

- Przecież DNA nie sprawdzają. Mogę to zobaczyć?

Podał jej papier, opadając z ulgą wypisaną na twarzy na kanapę.

- Serio uwierzyłeś, że przez dwa i pół miesiąca nie zauważyłabym u siebie braku okresu? Przecież Lemonnier już dawno by ci gratulował - wstała i usiadła mu bokiem na kolanach. - No, już, nie gniewaj się.

Podniósł głowę, żeby na nią spojrzeć, podczas gdy Chimene wzięła sobie jabłko z miski na blacie kuchennym i zaczęła czytać kartkę przypiętą do drugiej z proponowanymi datami przyjęcia na USG w szpitalu i jedną datą ponownego pobrania krwi.

- Bardziej mnie martwi, że ja bym tego nie zauważył.

Ugryzła głośno jabłko. Sok pociekł jej z kącika ust, wytarła go rękawem

- Kto jest ojcem, Chimène?

- Fotograf, albo nikt, jestem na granicy i podwyższony kortyzol, i za mało żelaza. Dlatego mam tą drugą kartkę.

- Jak to nikt? Nie pamiętasz, z kim się...? - spiorunowała go wzrokiem, gdyby nie to, że oddała mu jego scyzoryk, już miałby jego rączkę sterczącą z klatki piersiowej. - Czy to samozapłodnienie, tak jak w House M.D.?

- Samozapłodnienie nie istnieje, Bret - wyjaśniła mu. - To puste jajo płodowe. I tak je usunę, więc co za różnica, co to jest?

- Chcesz kwas foliowy? - zapytała ją jej siostra. - Ten idiota przyniósł tu już wszystko - wskazała torebkę z apteki.

- Ej, ale ja serio jestem idiotą, wszystkie pielęgniarki mi gratulowały, a ja myślałem, że chodzi o tamten pożar, z którego wszystkich uratowaliśmy, a tu niespodzianka! Moja dziewczyna jest w ciąży! I kolejna! Siostra mojej dziewczyny, ta odpowiedzialniejsza Duval, jest w ciąży! Jesteśmy w ciąży, Chimène! - przeklęła gadulstwo pielęgniarek i ich pomoc w przekazywaniu wyników badań.

- Po moim trupie! - oboje spojrzeli na Melanie, która to wykrzyknęła, jak tylko skończył mówić.

- Nie. Jestem. W. Ciąży. Jestem lekarzem, chyba wiem lepiej - powiedziała wściekła na nich oboje: na nią, że jej to zaproponowała, a na niego przez jego logikę. - A przynajmniej nie będę już niedługo. Pamiętasz, miałam być ciocią?

- Tak, ale przemyśl to, bo jeśli naprawdę jesteś w ciąży.. - zaczęła Melanie, ale Chimene jej przerwała:

- Możesz przestać o tym mówić? Owszem, byłam pijana w trupa, ale nie miałam nic, żadnych otarć, nic. Nie zostałam zgwałcona, ani się z nim nie kochałam. A teraz pozwólcie, że pójdę powiadomić ojca mojego nieistniejącego dziecka o mojej nieistniejącej ciąży, znanego mi również jako fotograf z Tuluzy, kurwa mać! - i wyszła, trzaskając drzwiami.

Życzę sobie, by... || MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz