- Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć?! - usłyszała krzyk, znajdując się na trzecim piętrze z piątego.
- Nie wiem! Na pewno nie do świętego nigdy! - ten głos należał do jej siostry. - Zmajstrowałeś mi dzieciaka, to teraz to zaakceptuj!
- Jak to w ogóle jest możliwe?!
- Żadna metoda nie jest w stu procentach pewna!
Zapukała do drzwi.
- Proszę! - oboje się wydarli, więc powoli otworzyła drzwi i weszła.
- To moje? - spytała, patrząc na Melanie i wskazując papier w dłoni Bret'a.
Ta pokiwała głową.
- Jak.. jak to.. twoje? - zaczął się jąkać.
- Przecież DNA nie sprawdzają. Mogę to zobaczyć?
Podał jej papier, opadając z ulgą wypisaną na twarzy na kanapę.
- Serio uwierzyłeś, że przez dwa i pół miesiąca nie zauważyłabym u siebie braku okresu? Przecież Lemonnier już dawno by ci gratulował - wstała i usiadła mu bokiem na kolanach. - No, już, nie gniewaj się.
Podniósł głowę, żeby na nią spojrzeć, podczas gdy Chimene wzięła sobie jabłko z miski na blacie kuchennym i zaczęła czytać kartkę przypiętą do drugiej z proponowanymi datami przyjęcia na USG w szpitalu i jedną datą ponownego pobrania krwi.
- Bardziej mnie martwi, że ja bym tego nie zauważył.
Ugryzła głośno jabłko. Sok pociekł jej z kącika ust, wytarła go rękawem
- Kto jest ojcem, Chimène?
- Fotograf, albo nikt, jestem na granicy i podwyższony kortyzol, i za mało żelaza. Dlatego mam tą drugą kartkę.
- Jak to nikt? Nie pamiętasz, z kim się...? - spiorunowała go wzrokiem, gdyby nie to, że oddała mu jego scyzoryk, już miałby jego rączkę sterczącą z klatki piersiowej. - Czy to samozapłodnienie, tak jak w House M.D.?
- Samozapłodnienie nie istnieje, Bret - wyjaśniła mu. - To puste jajo płodowe. I tak je usunę, więc co za różnica, co to jest?
- Chcesz kwas foliowy? - zapytała ją jej siostra. - Ten idiota przyniósł tu już wszystko - wskazała torebkę z apteki.
- Ej, ale ja serio jestem idiotą, wszystkie pielęgniarki mi gratulowały, a ja myślałem, że chodzi o tamten pożar, z którego wszystkich uratowaliśmy, a tu niespodzianka! Moja dziewczyna jest w ciąży! I kolejna! Siostra mojej dziewczyny, ta odpowiedzialniejsza Duval, jest w ciąży! Jesteśmy w ciąży, Chimène! - przeklęła gadulstwo pielęgniarek i ich pomoc w przekazywaniu wyników badań.
- Po moim trupie! - oboje spojrzeli na Melanie, która to wykrzyknęła, jak tylko skończył mówić.
- Nie. Jestem. W. Ciąży. Jestem lekarzem, chyba wiem lepiej - powiedziała wściekła na nich oboje: na nią, że jej to zaproponowała, a na niego przez jego logikę. - A przynajmniej nie będę już niedługo. Pamiętasz, miałam być ciocią?
- Tak, ale przemyśl to, bo jeśli naprawdę jesteś w ciąży.. - zaczęła Melanie, ale Chimene jej przerwała:
- Możesz przestać o tym mówić? Owszem, byłam pijana w trupa, ale nie miałam nic, żadnych otarć, nic. Nie zostałam zgwałcona, ani się z nim nie kochałam. A teraz pozwólcie, że pójdę powiadomić ojca mojego nieistniejącego dziecka o mojej nieistniejącej ciąży, znanego mi również jako fotograf z Tuluzy, kurwa mać! - i wyszła, trzaskając drzwiami.
CZYTASZ
Życzę sobie, by... || Miraculous
FanfictionWładca Ciem zwycięża i odbiera Miracula Biedronki i Czarnego Kota ich dotychczasowym właścicielom. Adrien ciężko choruje i ma wielkie rozterki. Gabriel instaluje kamery i podsłuchy w pokoju syna, żeby wybrać najodpowiedniejsze życzenie. Marinette ni...