chapter 30

241 12 4
                                    

Marinette wróciła ze szkoły, zjadła kilka macarons i postanowiła poczytać Les Trois Mousquetaires. Długo jej postanowienie nie trwało, bo ktoś zapukał do drzwi i otworzył je sobie sam. Spojrzała na dziewczynę, która weszła do salonu, znad książki i przymknęła ją z kciukami w środku.

- Twoi rodzice powiedzieli, że tu będziesz.

Lektura, którą wypożyczyła z biblioteki na lekcje francuskiego była nudna jak flaki z olejem. Mimo to otworzyła ją na stronie, gdzie skończyła czytać i spojrzała na tekst.

- Weź sobie macaronika, jeśli chcesz.

- Trzymasz ją do góry nogami - wzięła dwa ciastka z patery.

- Dzięki - odwróciła książkę.

***

Adrien siedział u siebie w pokoju i oglądał telewizję, przeskakując z kanału na kanał, bo nie było nic ciekawego. W końcu zainteresował go nagłówek na kanale informacyjnym: "Biedronka i Czarny Kot bardzo blisko odkrycia tożsamości Władcy Ciem". Wcale nie byli tak blisko. Właściwie byli na drugim końcu tej bliskości. Nie, byli w czarnej dupie, jeśli chodziło o jego tożsamość.

***

Marinette zadzwoniła do Adriena i włączyła głośnomówiący.

- Powiedz mi jeszcze raz, po co tu przyszłaś?

Chłopak odebrał.

- Posłuchajcie, nie mam pojęcia, dlaczego, ale myślę, że Władca Ciem już wykorzystał życzenie - powiedziała Alya.

- Niemożliwe, przecież nic się nie stało - usłyszały głos z głośnika.

- Właśnie, muszą być konsekwencje i równowaga - dodała Marinette znudzonym głosem.

- Ale, po co byłyby mu potrzebne wasze Miracula na już, skoro nie jest zdecydowany?

Po raz drugi ktoś zapukał do drzwi, Marinette podeszła je otworzyć. Za nimi stała Lila.

- Hej, nie powinno mnie tu być, ale cały Paryż, aż o tym huczy i pomyślałam, że mogę pomóc.

Marinette niechętnie przepuściła ją w drzwiach. Pamiętała, jak zamknięta w sobie była, kiedy ostatnim razem pytała ją o Władcę Ciem. Patrzyła wtedy w podłogę i bąkała, tylko tak, lub nie.

- Co, jeśli wybór jest, jak między croissant z czekoladą, a z dżemem? - wszystkie trzy odwróciły się w stronę telefonu, skąd dobiegał zniekształcony już głos.

- Co znowu jesz, Agreste? - zwróciła się do niego Marinette, mrużąc oczy.

Głośno przełknął.

- Nic - odparł tak, jakby coś mu stanęło w gardle. Najwyraźniej uznał, że tak długo, jak siedzi u siebie w pokoju, jest bezpieczny.

- To było na jutro! - powiedziała zrozpaczona.

- Ale one wołały do mnie.

- Czym? Zapachem?

Nie zdążył odpowiedzieć, bo Alya się wtrąciła:

- Dobra, stop, koniec gadania o jedzeniu - przywołała ich w końcu do porządku.

Tym razem, ktoś zadzwonił dzwonkiem. Byli to Alix i Nino. Czwarty raz nikt nie zapukał, ani nie zadzwonił, bo drzwi były nadal otwarte i wpadła przez nie Chloe.

Marinette rozłożyła listę obok telefonu na stole a z drugiej strony rysopis, który narysowała ze wspomnień Chloe i Adriena. Gdyby była Chimene, ładniej by to wyglądało.

- Tego możesz wykreślić - powiedziała Alya.

- Nie musicie już szukać. Ja wiem, kto nim jest - Alix odezwała się cicho. Pozostałe w pokoju osoby zwróciły się w jej stronę.

***

Adrien, aż usiadł na podłodze, po prostu kolana się pod nim ugięły, kiedy usłyszał rewelację Alix. Ręka z telefonem, która przed chwilą znajdowała się przy jego uchu, opadła na ziemię, zaraz po tym, jak jego nogi odmówiły mu posłuszeństwa. W głośniku Marinette powtarzała jego imię i co chwilę mówiła, że zaraz tam będzie ze skrzynką z Miraculum, że razem go pokonają i żeby nie ruszał się z miejsca.

Nagle drzwi do pomieszczenia się otwarły i weszła przez nie Nathalie.

- Twój ojciec chce z tobą porozmawiać, jest już w swoim gabinecie.

Chłopak powoli wstał i nie miał pojęcia jakim cudem nogi zaniosły go pod drzwi pokoju, w którym jego ojciec pracował. Nie wiedział, czy ma zapukać, czy od razu wejść. W końcu złapał za klamkę i spojrzał w oczy Nathalie, która zachęcająco skinęła głową. Nacisnął, drzwi puściły.

***

Marinette zdążyła już zabrać skrzynię i biegła w stronę dworku. Dotarła na miejsce w dwadzieścia minut i zadzwoniła domofonem. Nikt nie odpowiedział, nawet kamera się nie wysunęła. Nie miała pojęcia, co się tam dzieje, Adrien mógł go zaatakować, a nie mając żadnego z Miraculum, nie było możliwe wygranie z posiadaczem dwóch najsilniejszych. To by było w jego stylu, pomyślała. Nic nie było w tym momencie pewne dla niej, jedynie chyba to, że nikt w środku się nie znajdował.

Zadzwoniła drugi raz, trzeci, czwarty, krzyczała, waliła pięściami w zamkniętą bramę, zrozpaczona usiadła na chodniku i zaczęła płakać. Ludzie na nią patrzyli, pokazywali ją sobie palcami, śmiali się z niej, ale jej to w ogóle nie obchodziło. Tak naprawdę, chciała jedynie się tam dostać, do środka, rzucić na niego, przytulić go i pocałować, żeby zapomniał o tym, co jeszcze kilkadziesiąt minut temu usłyszał, bo sama zapomniała już, że Chimene mówiła jej, że Gabriel, czy też Władca Ciem ich podsłuchiwał, a może wcale nie?

Nic się nie wydarzyło. Zupełnie nic. Zaczęło jej piszczeć w uszach i pojawiły się mroczki przed oczami, więc wsadziła głowę między kolana i nagle wszystko znikło.

kończymy ten shit.

Życzę sobie, by... || MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz