musicie mi wybaczyć, że tydzień temu nie było rozdziału, ale: ułożyłam raz plan zajęć na studia, zmienili go pierwszego dnia, ułożyłam drugi raz, profesor od cywilnego chciał, żebym chodziła do jednej grupy, ułożyłam trzeci raz, profesor od skarbowego, chciał, żebym chodziła do tej samej grupy, ułożyłam czwarty raz, a teraz módlcie się, żeby profesor od finansów, jutro nie chciał, żebym chodziła do jednej grupy, bo pierdolca dostanę i nie zdam.
Wyprostował ręce i wylądował z nią uczepioną jego, jak mała małpka, na czworakach. Owinęła nogi dokoła jego talii. Zrobił kilka pompek z wyprostowanymi już nogami, aż go puściła i przyglądała się jego twarzy, kiedy robił kolejne. Gdy skończył, położył nogi na podłodze i miał jakieś dziwne déjà vu. Przeturlał się na bok, wstał i podał jej dłoń.
***
Kobieta piąty raz przebiegała przed jego domem z psem na smyczy za nią, golden retrieverem. Przez pewien czas zastanawiał się, gdzie zawraca. Była młoda i podobna do Chimene, albo może miał już po prostu paranoję. Pies trzymał w pysku rączkę od smyczy i po raz piąty zatrzymał się przed bramą i spojrzał w jej kierunku. Położył się na bruku. Kobieta powiedziała do niego parę słów, odwracając się i truchtając w miejscu, na które nie zareagował. Podskoczył ze strachu, kiedy w oddali ktoś trąbnął.
- Nathalie? - zawołał. - Możesz wyjść i zapytać, o co chodzi?
- Loulou, no, chodź - usłyszał głos kobiety, gdy Nathalie otworzyła drzwi. - Nie każ mi tego znowu mówić.
Ogon psa zaczął latać na boki, gdy ten ją zauważył. Wypuścił smycz z pyska i podszedł do bramy.
- Mają państwo kota? - zapytała, łapiąc go za szelki i odciągając od bramy.
- Nie - odpowiedziała jego asystentka.
- Możemy wejść na chwilę i się rozejrzeć? Może jakaś przybłęda weszła na podwórko. Nie ugryzie, bardziej się boi ludzi, niż oni jej.
Nacisnął przycisk otwierający bramę. Pies próbował się wyrwać i zaczął skamleć.
- Zamknij się, Łajza, nie ominie cię ten kilometr. Widzisz, nikogo tu nie ma - obeszła dwór dokoła z Łajzą, czy Loulou, jakkolwiek ten zwierzak miał na imię, obok.
Pies wskoczył na schody i zaczął dyszeć.
- Chcesz pić? Chodź - wyciągnęła z plecaka butelkę z wodą i potrząsnęła nią. Kiedy zbliżyła się do niego, ten zniknął w środku, łapiąc znowu rączkę od smyczy, przez uchylone drzwi. - Paskuda, chodź, nie będę cię ganiać! - zawołała i cmoknęła. - Paskuda! - usiadła na najwyższym schodku i napiła się wody z butelki. Przesunęła palcem po barku. - Tak, zaraz będę, biegamy - powiedziała do kabelka od słuchawek.
***
Adriena obudziło drapanie w drzwi. Wstał i otworzył je. Pies wpadł przez nie i zaczął wszystko wąchać, po czym położył się na środku pokoju na boku i plecach, unosząc głowę.
- Narysuj mnie, jak jedną ze swoich francuskich dziewczyn, co? - przykucnął przy nim z uśmiechem i złapał zawieszkę z grawerem. Przeczytał "Duval" i jakiś numer. Wpisał go do telefonu i już miał zamiar dotknąć słuchawki, gdy usłyszał znajomy wrzask:
- Łajzo, wracaj, bo wezmę szmatę! - właścicielka psa weszła na górę. Poznał ją już po głosie, więc zostawił psa w spokoju i poszedł do biurka, a on za nim, machając ogonem. Miała na sobie sportowy stanik, legginsy z wysokim stanem, sportowe buty i rozpiętą bluzę, na plecach niewielki plecak. Jej żebra odznaczały się na jej skórze przez brak tkanki tłuszczowej, biodra też, umięśniony brzuch poruszał się w rytm jej oddechu. Piersi i proporcje ciała miała normalne.
CZYTASZ
Życzę sobie, by... || Miraculous
FanfictionWładca Ciem zwycięża i odbiera Miracula Biedronki i Czarnego Kota ich dotychczasowym właścicielom. Adrien ciężko choruje i ma wielkie rozterki. Gabriel instaluje kamery i podsłuchy w pokoju syna, żeby wybrać najodpowiedniejsze życzenie. Marinette ni...