chapter 6

486 20 1
                                    

- Co zrobimy, kiedy już będziemy wiedzieć, kto jest Władcą Ciem?

- Nie mam pojęcia, Alya. Póki co muszę chronić reszty Miraculów i mistrza Fu przed nim - odpowiedziała Marinette, szukając książki w bibliotece szkolnej. Irytowało ją to, że nadal jej nie znalazła, jak również dopytywanie Alyi i to, że nadal nie miała żadnej wskazówki, kto nim jest.

- A jak tam wasza relacja?

- Czyja?

- No, twoja i Adriena.

- Nijak - powiedziała, wzruszając ramionami, po pewnym czasie spędzonym na szukaniu książki o la Révolution Française.

- Pokłóciliście się?

- Nie.

Nie pytała o nic więcej związanego z nimi. Marinette się zmieniła, była bardziej osowiała, mniej tętniąca życiem.

- Chyba będziemy potrzebować pomocy innych - szepnęła do siebie, opierając przedramię na półce przed sobą, a czoło o nie.

***

Wróciła do domu po południu i od razu legła na łóżku. Latała między szkołą, a domem Adriena, a własnym niemal codziennie. Przynajmniej tak było na początku, więc naprawdę ucieszyła się, gdy Alya jej powiedziała, że Nino poszedł na wagary, żeby go odwiedzić. Była szczęśliwa, że w końcu miała chwilę czasu dla siebie.

Wzięła do rąk książkę z półki w ścianie nad swoją głową, otworzyła ją na pierwszej stronie i... Nie dane jej było zacząć, bo ktoś zaczął dobijać się do drzwi.

- Idę, idę! - wydarła się, zbiegając po schodach. Poprawiła koszulkę i zapięła pasek od spodni. - Co jest tak pilne, żebym nie mogła normalnie zejść? - wymamrotała, otwierając drzwi. - Luka?! - wykrzyknęła, widząc czarno-niebieską czuprynę chłopaka.

- Na twoim miejscu zamykałbym drzwi i nie otwierał tak szybko każdemu, kto się do nich dobija.

- "Cześć, Marinette, miło cię widzieć całą i zdrową, a nie w trumnie przez wszystko, co cię spotyka." Wow, dzięki, Luka, cieszę się, że się tak troszczysz o mnie i naszą przyjaźń. Po co ja się w ogóle produkuję... - dodała na końcu, kiedy zauważyła, że chłopak, który w zasadzie był już mężczyzną, wygląda zza zasłony przez okno w salonie. Trzasnęła głośno drzwiami, a on podskoczył w miejscu. - Jeśli jesteś tu tylko po to, żeby mi wypominać, co robię źle, możesz już iść - nie ruszył się, ani nie odpowiedział. - Co tam jest takiego? - podeszła do okna i odsłoniła je.

Przed piekarnią stał Władca Ciem i patrzył prosto na nią. Jego lodowate spojrzenie błękitnych oczu przeszywało ją na wylot tak, że nie mogła się ruszyć.

Luka natychmiast zaciągnął zasłony, a Marinette poczuła, że znowu może oddychać.

- Kazał mi tobie przekazać, że im dłużej będziesz węszyć, tym bliższy twój koniec.

Podeszła do drzwi i zamknęła je, dwa razy przekręcając klucz w zamku.

- Skąd wie, że węszę? - niebieskie oczy... - Byłam tylko w kilku szpitalach i u kilku rodzin, więc skąd wie? Śledził mnie? A może mam gdzieś podsłuch? - teraz musiała poza tymi miejscami sprawdzić też wszystkich mundurowych.

- Nie mam pojęcia, ale facet ma straszne oczy, takie prawie białe. Raz w nie spojrzysz i jesteś albo jego sługą po wsze czasy, albo trupem. Wolałbym go więcej nie spotykać.

- Błagam, powiedz, że zapamiętałeś chociaż jeden szczegół jego rysów twarzy - położyła mu dłonie na ramionach.

- Nic, poza tymi oczami.

Marinette pomyślała, że nic dziwnego, że wszyscy zakumizowani się go słuchali, skoro Luka tak opisał jego oczy, a ona sama przestała oddychać na ich widok.

- Hej, idziesz gdzieś? - spytał ją nagle. Jej umysł nawet nie zarejestrował, że ręce już ubrały kurtkę.

- Tak, do Adriena.

- Nie ma mowy, nie pozwolę ci wyjść, dopóki ten szaleniec się stamtąd nie ulotni.

***

Obejrzeli razem kilka filmów w telewizji, a kiedy zabrał jej pilot, musiała mu go odebrać siłą. Przypomniały jej się czasy, kiedy jeszcze nie wyjechał na studia, kiedy jeszcze go nie odrzuciła, kiedy jeszcze byli przyjaciółmi, a potem... Po prostu zachowywali się wtedy bardzo podobnie, jednak nigdy wcześniej u mnie nie był, dopiero dziś...

***

Gabriel przyglądał się swojemu synowi i jego koledze, którzy rozmawiali.

- Co ty na to, Plagg? - kwami mu nie ufało, wyczuwał tą nieufność i nic dziwnego, skoro od początku je okłamywał. Wcześniej przewinął nagranie do momentu, w którym musiał wyjść. Nigdy nie chciał, żeby ktokolwiek cierpiał, miał tylko jedno życzenie, by zmienić coś, co zdarzyło się w przeszłości. Jeśli już, to mógłby je odrobinę przekształcić. W zasadzie to miał teraz dwa życzenia, a to, które wybierze, zależy tylko od tego, co w niedalekiej przyszłości odkryje Biedronka, jeżeli w ogóle będzie chciała coś odkryć...

***

Piekło. Było jej piekielnie gorąco i nie chciała wychodzić. Cała skóra ją szczypała razem z twarzą, czuła, jakby znajdowała się w kociołku z ukropem, pod którym ktoś dodatkowo rozpalił ogień i bez przerwy dolewał gotującej się wody do środka. Myślała, że nie wytrzyma, a jednak to zrobiła. W tym momencie siedziała w samym środku piekła na swoim tronie w siadzie skrzyżnym. Sam Lucyfer pozwolił jej tam posiedzieć w czasie jego nieobecności, a przynajmniej miała nadzieję, że by się zgodził. Nic się nie liczyło, tylko ból. Doskonale wiedziała, że temperatura w piekle jest zbyt wysoka, żeby do niego wejść, mimo wszystko odważyła się i nie żałowała. Szekspir miał rację, pomyślała, "piekło jest puste, a wszystkie diabły tutaj". Wreszcie nic, ani nikt nie zaprzątał jej głowy. Kochała to uczucie.

***

- Marinette, spóźnisz się do szkoły!

Wyszła z wanny na minus-pięćdziesięciostopniowy mróz, poczuła jak wszystkie naczynia krwionośne się obkurczyły. Już jej nie było tak fajnie. Owinęła się ręcznikiem, z drugiego zrobiła turban na głowie, a trzecim przetarła lustro. Wyglądała w nim jak koszmar, cała czerwona. Kilka bladych blizn, widocznych tylko na tle jej czerwonej skóry, przecinało twarz i całe ciało dziewczyny - pamiątki po akcjach - właśnie zauważyła, że odpadł ostatni strupek na obojczyku. Dreszcz przeszedł jej po plecach z zimna, ale zignorowała go, zaczęła się szybko ubierać. Nałożyła odrobinę korektora pod oczami i wyszła z zaparowanej łazienki na jeszcze większy ziąb, niż w niej panował. Zamknęła drzwi, weszła do łóżka, położyła się obok niego i nakryła swoje ciepłe ciało kołdrą, zamykając oczy.

Chłopak grał w coś na telefonie.

- Zostajesz? - spytał zaciekawiony jej zachowaniem.

Kiwnęła głową, kątem oka to zauważył.

- To zostań...

what do I see? 15 stars? 250 views? and 20 comments? wow!

dziękuję wszystkim, którzy pomogli mi w osiągnięciu tego! as you may know to pierwsza moja "taka" rzecz z tego uniwersum, więc I'm excited! aaaaaaaa, nie pomyślałabym, że tak dużo osób będzie tym zainteresowanych i z niecierpliwością wyczekiwać kolejnych rozdziałów! also next chapter będzie trochę luźniejszy (muszę go podrasować *zaciera szybko rączki*). 😈

a tak całkowicie BTW, jak spędzacie Walentynki? ja, z siostrą, zrobiłam sobie maraton "Miraculous", tylko i wyłącznie dla wszystkich LadyNoir momentów, u mnie w łóżku. 😂😂

Życzę sobie, by... || MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz