epilogue

382 14 6
                                    

Chłopak myślał, że był gotowy zobaczyć to, co zobaczył za drzwiami. Nie był. Myślał, że był gotowy usłyszeć prawdę z ust jego ojca. Nie był. Myślał... Kogo obchodziło, co myślał? Był tylko jednym pieprzonym bytem na tym padole łez, jednym pionkiem na tej szachownicy. Nikogo nie obchodził.

- Wiesz, jakie jest moje życzenie, Adrien? - zapytał jego ojciec, który okazał się również jego największym wrogiem, siedząc spokojnie w fotelu za biurkiem z kolczykami Biedronki w uszach i jego pierścieniem na palcu, kiedy chłopak wszedł do pomieszczenia. - Życzę sobie, by... - powiedział w końcu, a dla Adriena wszystko się zawaliło. Chłopak nagle poczuł, jakby tonął i jednocześnie się dusił, jakby był uwięziony pod ziemią, utknął w jaskini i nigdy nie miał być odnaleziony. Czuł się, jak dziecko z palcami w uszach, bo głos był zbyt donośny. Nie chciał słyszeć tego, czego słuchał. Te kilka słów mogło wyrządzić wiele szkód, uznał je za zbyt trudne, by w nie uwierzyć. Trzęsły mu się dłonie, jego serce szalało, chodził w kółko po pokoju. Twarz jego ojca była taka surowa, taka poważna, patrzył głęboko w oczy chłopaka, jak latami to robił, spoglądając prosto przez niego, jakby coś było za nim. Chłopak przed nim chciał przewinąć całe swoje życie do tyłu. Usta Adriena drżały, ciężko było mu mówić, chciał płakać.* Gabriel powtórzył: - życzę sobie, by twoja dziewczyna nigdy nie istniała. 

I nagle to wszystko znikło.

***

Łzy pojawiły się w oczach Gabriela, gdy tylko zauważył, że widzi wszystko, co znajduje się za jego synem, jakby on był duchem. Chciał krzyknąć, coś zrobić, ale po prostu nie mógł. Każde zdjęcie z jego podobizną wyglądało tak samo. Kiedy odwrócił głowę w stronę miejsca, gdzie przed chwilą stał Adrien, czy tak miał na imię? Przecież nikogo tu nie było, jestem sam. Wstał, podszedł do okna, usłyszał piasek lub pył sypiący się obok niego. Dotknął własnych włosów, które zmieniły się w proch. Po chwili jego miejsce zajęła urna stojąca w podziemiach domu obok szklanej trumny, a wszystko inne przykryła gruba warstwa kurzu. Nowinki techniczne znikły, w pokoju Adriena zostało tylko łóżko, meble zostały przykryte folią. Na bramie zawisł brązowy znak z wielkim napisem: NA SPRZEDAŻ.

***

Rodzice Marinette siedzieli na kanapie w salonie nad piekarnią i oglądali telewizję. Pokój na górze wynajęli studentce i nigdy nie rozmawiali o dziecku, aż do tego dnia...

***
Chimène szła w kierunku domu Agreste'ów, nucąc swoją ulubioną piosenkę. Nagle zatrzymała się jak wryta, kiedy magia przepłynęła przez jej umysł, wyciągając jej wspomnienia i unicestwiając je. Stała jeszcze chwilę po tym, jak to się stało. Otworzyła swoją torbę i wyjęła z niej notatnik. Nie miała adresu w tej dzielnicy nigdzie zapisanego.  Więc dlaczego tu przyszła?

Zamknęła oczy, a gdy je otworzyła, była w zupełnie innym miejscu, a pamięć o tamtym zupełnie wyparowała. Szła do remizy po siostrę, żeby zabrać ją na śniadanie.

***

Gdzieś na drugim końcu Francji, w Tuluzie dziewczyna imieniem Vérène i chłopak o imieniu Rousel otwierali szkatułki z ich Miraculami. Ale to już początek nowej i zupełnie innej historii... ale czy na pewno?

____________
*ROOM94 - X's tłumaczenie: ja.

koniec.

no one expected this.

I'm DDT, die, don't talk!

jako iż to fanfiction już się skończyło, pragnę Was powiadomić, że niedługo zaczynam publikować nowe (które nie kończy się tak, jak te, hehe [to "hehe" jest tu tylko ze względu na to, że rymuje się z "te"]), a to prawdopodobnie będę poprawiać za jakieś 10 lat. BTW, jeśli chcecie dostać link do nowego, napiszcie w komentarzu, a roześlę wszystkim na DM. sporo bólu i cierpienia tam jest, ale będzie happy ending, I swear (pod warunkiem, że nie zmienię koncepcji)!

a tak naprawdę, to se teraz siedzę z bułą z pasztetową i przy kubku soku pomarańczowego i żałuję, że wcześniej nie kupiłam kodeksów, bo teraz wszystko pozamykane. mam nadzieję, że siedzicie w domach na dupach, tak jak "jedyna partia" nakazała. wiecie, że w komunizmie też granice były pozamykane i był zakaz zbierania się w większych grupach? taka tam, dygresyjka.

stan na zakończenie publikacji:
wyświetlenia: 2627
głosy: 252
komentarze (z moimi): 117

CU L8ER, ALLIG8ER.

Życzę sobie, by... || MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz