1. {PROLOG}

1.5K 68 7
                                    

Pierwszy dzień kolejnego roku szkolnego nigdy nie jest przyjemny, a zwłaszcza, kiedy jest się mną... Tą z marginesu klasowego, raczej niczym się niewyróżniającą, oprócz ocen, cichą nastolatką.

Jak zawsze po dzwonku weszliśmy do klasy, ja zajęłam swoje miejsce, czyli trzecia ławka od drzwi. Tam właśnie było mi najlepiej. Cicho, spokojnie a poza tym nikt nie zwracał na mnie najmniejszej uwagi. To lubię. Niestety dzisiaj pani Goldspoor coraz częściej spoglądała w stronę drzwi.

Dlaczego ona tak tam patrzy? Przecież wszyscy oprócz Marcusa, który pojechał na badania, jesteśmy. Mam się zacząć bać?

Zadawałam sobie w głowie pytania. Pani Eveline cicho westchnęła i wstała.

-No trudno, daliśmy mu szansę -powiedziała do siebie szeptem. Nagle drzwi otworzyły się z trzaskiem, aż podskoczyłam na krześle, wydaje mi się, że nie tylko ja tak zareagowałam. Do sali wszedł pan Stevens, nauczyciel wf'u. Za nim wszedł jakiś ciemny brunet ze zwieszoną głową, ale był na tyle niepojęty, że wchodząc, obrzucił pana Stevensa wrogim spojrzeniem.

-Eveline -powiedział grzmiącym tonem- przyprowadziłem Pani zgubę! -spojrzał karcącym wzrokiem na chłopaka.

-Brunecik nieźle trafił -zaśmiał się jeden z chłopców z tyłu.

-Taaa, ciekawe, na czym go Stevens przyłapał, co nie?

-CISZA! -warknął nauczyciel. Natychmiast odruchowo spuściłam głowę, aby wyglądało, że nie jestem zainteresowana tym NOWYM.

-Och, Steven gdzie go znalazłeś? -powiedziała zatroskanym głosem Pani Eveline. Delikatnie złapała chłopaka za twarz, aby przyjrzeć się jego, już schodzącej, śliwie pod okiem. Chłopak z pogardą natychmiast wyrwał się nauczycielce, ale nadal stał na swoim miejscu niewzruszony.

-Ej! -skarcił go natychmiast Stevens- Zachowuj się młody!

-No dobrze... Przepraszam -odpowiedział, nawet nie próbując spojrzeć na nauczycieli, ale dyskretnie przewrócił oczami. Zaczął wodzić wzrokiem po klasie. Ewidentnie jego główną uwagę przykuwały dziewczyny, głównie, z elity klasowej. Miałam cichą nadzieję, że nie spojrzy już na nasz malutki rząd, ale nie. Jego spojrzenie zatrzymało się właśnie na mnie. Tego chciałam za wszelką cenę uniknąć.

-Stevens -zagadnęła pani Eveline- gdzie się szwendał?

-Nigdzie -odpowiedział oschle wuefista.

-Jak to? Przecież mówiłeś, że...

-Tak i owszem, znalazłem jegomościa. Ale wcale nie trzeba było tak daleko szukać -podniosłam delikatnie głowę- Stał oparty o ścianę, we wszystkim nam znanej, wnęce.

-Ech...- westchną przeciągle chłopak.

-A niech Pani, Pani Eveline, zgadnie, z czym go zastałem!- warknął na Nowego. Teraz to już wszyscy się patrzyli- Ze SZLUGIEM W GĘBIE!

-Ech... No tłumaczyłem Panu, że to tak ze stresu. Od dwóch lat ani jednego, do cholery, nie wypaliłem!

-CISZA! No dobrze ja już was zostawię, bo muszę uciekać do swojej klasy.

Stevenson wyszedł z sali, zapadła grobowa cisza, jedynym, który się odezwał, był Nowy.

-No to mogę już gdzieś usiąść? -powiedział z taką miną, jakby go na ścięcie prowadzili.

-Tak, tak, siadaj tam, w trzeciej -powiedziała Pani Eveline z rezygnacją.

Chwila moment! Przecież JA siedzę w trzeciej!

Chłopak niebezpiecznie zbliżał się do ławki. Po uchwycie, jakim obdarzył krzesło, zobaczyłam chłopaka napompowanego jak piłka, który nażarł się białka. Nowy usiadł obok mnie.

-Ej, Milag -zagadnął Jony- ładny brunecik Ci się tym razem trafił. Heh.

-No dokładnie. Nie to, co ten skurw... yyyyy... skurczybyk Tony.

Zaczęłam się kulić na wspomnienie tego brutala Tony'ego. Po roku niedostawania ataków paniki znowu wróciło. Słyszałam to...

"-Nie, Tony, nie... - płakałam — proszę, nie patrz na mnie takim wzrokiem... Nie proszę, zostaw mnie."

-Proszę, nie przypominaj mi go... -Nowy patrzył na mnie i chłopaków tak jakby chciał ich zabić.

-Odczepcie się od niej, dobra? -warkną mój sąsiad przez zęby.

-A to dlaczego? Bo kim ty gościu jesteś, żeby mi rozkazywać? – zaśmiał się tamten.

-Kimś, kto zara obije ci mordę, jak nie odpuścisz – uśmiechnął się szeroko, jakby nigdy nic.

-Ooooooo... – chłopaki prowokująco zawyli po tych słowach, ale umilkli natychmiast, kiedy Nowy złapał jednego za kołnierz i przeciągną do siebie na drugą stronę ławki. Zaśmiał się szyderczo i go odepchną.

-Jestem Seth -puścił do mnie oczko, a ja jeszcze bardziej się skuliłam. Widziałam jednak, że zrobił zatroskaną minę, ale nic nie odpowiedział, tylko zapisał ode mnie temat.

Tak chciałam go przygarnąć tak, jak kiedyś, ale za bardzo boje się nowych ludzi, a tym bardziej nowych chłopaków...



Rozdziały są aktualnie poprawiane, ale następne również są w drodze.

Do następnego!

Chłopak z POPRAWCZAKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz